Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2019, 22:16   #106
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 25 - Wieczór w “Neo”

2054.09.17 - popołudnie, cz; pogodnie; ciepło; Sioux Falls, mieszkanie Betty



Popołudnie okazało się całkiem zajęte. Dziewczyny wzięły Lamię w obroty widząc w jakim humorze opuściła sektor izolatek. Zgarnęły ją swoją radosną masą i porwały do samochodu zostawiając za sobą miejski szpital urządzony w starej szkole. Wróciły do domu akurat gdy Amelia przygotowywała obiad. Zdążyły się wykąpać, przebrać i akurat zazgrzytał zamek w drzwiach i do domu wróciła Królowa tego zamku.

Miały więc całkiem nie tak częstą przyjemność zjeść obiad razem, w zgranej, kobiecej paczce. - Cóż żeście zmajstrowały moim pacjentom spod 3-ki gołąbczeki? Coś ćwierkali jak po jakimś głupim jasiu podczas obiadu. - okularnica popatrzyła na trójkę szpitalnych gości wzrokiem który spowodował, że i Eve, i Di, zaczęły się chichrać niemiłosiernie. W efekcie tego Amelia która nie wiedziała co jest grane ale też zaczęła się niepewnie uśmiechać. - O właśnie jakoś tak się chichrali. - brew Betty powędrowała nieco do góry widząc roześmiane dziewczyny jakby się potwierdziło jakieś podejrzane przypuszczenie jakie miała wewnątrz serca.

Miały okazję spotkać się i porozmawiać. O tym co się działo we dnie i w nocy. I o tym co się dopiero miało dziać dzisiaj wieczorem. Amelia dała znać, że akumulator w łazience zaczyna słabnąć. Jeszcze chodzi i grzeje no ale już wyraźnie trzeba grzać wodę dłużej niż choćby tydzień temu. - Nie wiem czy jutro się wyrobię aby go wymienić. - okularnica zawahała się koncentrując się na tym problemie dnia codziennego jaki wyskoczył. To nie było takie hop siup z samą wymianą bo ciężka skrzynka ważyła tyle co wór ziemniaków i raczej nie była do przeniesienia przez jedną osobę.

- Ja wiem gdzie się ładuje akumulatory. No ale trzeba by go tam jakoś zawieźć. - Amy żwawo zgłosiła swoją chęć pomocy no ale jak to nie ładowało się na miejcu tylko gdzieś na mieście to bez jakiegoś pojazdu ten kloc był jeszcze trudniejszy do transportu niż z piętra na dół.

- Ja mogę spróbować… - Diane też zgłosiła swoją propozycję. - No ale to trochę ryzykowne. Jak się źle przywiąże może spaść i się rozbić. No i nie wiem gdzie tutaj wozicie do ładowania a jak wezmę akumulator to nikogo więcej. - Indianka wyjaśniła powód swojego wahania. No rzeczywiście nawet jakby dało się załadować tą baterię na jej motocykl to jeśli nie znała miasta mogłaby mieć kłopot aby tam trafić.

- Jej dziewczyny, nie chcę wyjść na niewdzięcznicę ale ja jutro nie mogę. Dzisiaj sobie dałam wolne to jutro mam kumulację a muszę się obrobić aby mieć wolne weekend. Dlatego jutro na mnie nie liczcie. Przepraszam was bardzo ale nie dam rady jutro. - Eve zrobiła skwaszoną minę i przyjęła przepraszający ton gdy musiała odmówić kumpelom swojej pomocy.

- Nic się nie stało Eve, nie przejmuj się. Myślę, że powinnam jutro zdążyć po pracy, może uda mi się wyrwać trochę wcześniej. A jeśli nie to w sobotę w dzień też chyba jeszcze powinni mieć otwarte. A jak nie no to módlmy się aby ten stary dziad nagrzał nam wody chociaż przez weekend. - Betty dała znać, że nie widzi większego problemu z tym akumulatorem i nie ma o co bić piany. I sprawę załatwią jak nie w ten to inny sposób. Rozmawiały jeszcze chwilę czy Madison by nie mogła im pomóc no ale raz, że jej jeszcze nie było a dwa to właśnie wracała zbyt późno by zdążyć do tego warsztatu. A Betty miała do niego zaufanie, że nie opchnął jej bubla i była jego stałą klientką. Tylko z jutrem był taki niefart, że niby Lamia z Betty były umówione na wizytę u Olgi. To też jakby Betty miała jechać z akumulatorem na miasto po pracy to nie miała za bardzo czasu aby się odświeżyć i przygotować na tą wizytę. Amy z żałością wspomniała o swoim Jacku. Na pewno by pomógł znieść akumulator na dół no ale on nie miał samochodu aby go zawieźć gdzie trzeba. No i większość dniówki pracował w magazynie.

- Wiem co zrobimy. - Betty uniosła widelec do góry na znak, że wpadła na jakiś pomysł. - Księżniczko, pojedziesz ze mną rano do szpitala. Albo przyjedź przed południem. Weźmiesz mój samochód i może jakoś we trzy dacie radę zawieźć starego dziada gdzie trzeba. Tylko potem odstaw mi samochód z powrotem do szpitala bo nie chciałabym wracać do domu autobusem. - okularnica znalazła jakieś rozwiązanie tego problemu co dawało szansę załatwić sprawę zanim wróci ze szpitala.

Po znalezieniu rozwiązania na ten akumulatorowy problem była okazja porozmawiać o innych sprawach. Mniej lub bardziej błahych i frywolnych no i przygotować się do wieczornego wypadu do “Neo”. A im bardziej trójka kumpel się stroiła i przygotowywała do tego wypadu, im bliżej było do wyjścia tym stężenie ekscytacji i tego przyjemnego napięcia jak przed pierwszą randką rosło.




2054.09.17 - zmierzch; czwartek; pogodnie; ciepło; Sioux Falls, night club “Neo”



- Ojej, Lamia, bo kurde już jedziemy do tego “Neo” a jeszcze nie mamy planu. - krótkowłosa blondyna za kierownica ubrana w biurowy żakiet marynarkopodobny spojrzała w bok na podobnie ubraną wspólniczkę. Przygryzła przy tym nieświadomie swoją pełną wargę.

- No bo miałyśmy o tym pogadać jak będziemy wracać z Mason no ale wiesz… trochę się źle czułaś… - fotograf zaczęła mówić i pewnie chciała jakoś dyplomatycznie nazwać stan w jakim Lamia wracała z wypadu do Mason City no ale przerwał jej radosny śmiech drugiej pasażerki, tej na tylnym siedzeniu.

- “Trochę się źle czuła”? Zrobiła się jak ta lala! - zawołała rozbawiona Indianka w swojej kurtce i skórzanej mini który to zestaw nadawał jej drapieżnego wyglądu wampa. - I dobrze! Znaczy impreza też była jak ta lala! - wyciągnęła pięść aby przybić z drugą pasażerką żółwika. Kierowca też się trochę roześmiała z tego żartu.

- No tak ale chodzi mi o rozmowę z Tashą. Nie mamy biznesplanu. Próbowałam to policzyć jak czekałam na ciebie na lotnisku. Produkcja nie jest tania ale jeśli zaczniemy od mojego sprzętu to powinnyśmy dać radę. Kopiować jeszcze jakoś też. Ale dystrybucja. Sprzedane kopie albo bilety. To jest gwóźdź programu. Ludzie którzy zostawią kasę za oglądanie naszych filmów no i część tej kasy wróci do nas. Nie mamy sieci dystrybucji Lamia. Wiem, że dopiero zaczynamy no ale teraz nic nie mamy. Potrzebujemy kin, kaset, płyt i wypożyczalni filmów. Albo własnych albo podpiąć się na początek pod kogoś. A widzisz aktorom to trzeba płacić podobnie jak modelom do zdjęć. Podobna branża. Więc jak wyskoczymy do Tashy, że chcemy z nią kręcić filmy no to na pewno zapyta ile może na tym zarobić. No i coś trzeba jej odpowiedzieć. Najlepiej z sensem. A w ogóle Lamia jesteśmy w takim proszku, że nie wiem co jej na to odpowiedzieć. Kurde i już jesteśmy. - blondynka mówiła z przejęciem i widocznie była tym wszystkim naprawdę zmartwiona i przejęta. Przegadała większość drogi z domu Betty do centrum miasta gdzie było “Noe”. Chyba sama się zdziwiła i adrenalina jej skoczyła gdy za oknami samochodu pojawił się budynek klubu.

- To wy sobie z nią gadajcie a ją ją dzisiaj zaliczę. Wygląda mi na idealną laskę do zaliczenia. - Diane roześmiała się wesoło wcale się nie przejmując gadaniną kierowcy. Ale sądząc po chrypce w głosie i rozpalonym spojrzeniu naprawdę miała ochotę na wypróbowanie blondwłosej tancerki tego klubu. Eve zaś umilkła bo wykonywała skomplikowane manewry uliczne. Czyli szukała na parkingu miejsca do zaparkowania a potem je zajmowała. Lamia zaś już zdążyłą wcześniej dostrzec, że blondynka mistrzem kierownicy to chyba jednak nie jest.

- Dobra, to chodźcie ze mną. Zaprowadzę was. - fotograf wzięła na siebie rolę przewodniczki po tym gdy zamknęła samochód. Lamia co prawda kojarzyła okolicę klubu i nawet sam klub i bar gdy się znalazły wewnątrz. W końcu była tu gdzieś z tydzień temu z Betty po wizycie w “Olimpie”. Tylko z tamtej wizyty chociaż wspomnienia miała całkiem pozytywne to jednak bardzo zamazane i przenicowane dziurami używkowej niepamięci. To chociaż teraz gdy weszła do środka wydawało jej się, że widzi znajome kąty to jednak niczego nie mogła być pewna.





- No nie powiem. Muza do bani ale widoczki całkiem niezłe. - Diane skwitowała wystrój wnętrza gdy zdążyła rzucić okiem i kolejnym po tym całkiem sporym klubie. Dużo większym niż zapamiętała Lamia. Razem podeszły do baru gdzie sobie zamówiły po drinku a przy okazji Eve zapytała o Tashę. I jest! Dawałą dzisiaj występ! Fotograf widocznie nieźle się tu orientowała bo bez kłopotu zrozumiała jak barmanka mówiła coś o salach i scenach. Blondyna w biznesowej garsonce dała znać, że kumpele mają podążać za nią i pewnie poprowadziła ich jakimiś salami i korytarzami. Wyglądało trochę jakby ktoś zagospodarował jakiś hangar czy inną przestrzeń magazynową.





Ale jednak w końcu zeszly do jakichś podziemi a przynajmniej wchodziło się schodami o poziom w dół. I tam widać było wystrój typowego, nocnego klubu. Tylko w środku tygodnia o dość wczesnej porze gdy na zewnątrz było jeszcze widno ten całkiem nieźle urządzony lokal był jeszcze dość pusty.

- W weekend jest tu pełno ludzi! No ale nie jest weekend i dla nas to lepiej! - blondynka odwróciła się aby podnieść głos bo muzyka w całym klubie była dość głośna. Widać już było charakterystyczne sceny wybiegające w widownię i jeszcze bardziej charakterystyczne, chromowane rurki. A tam, ku uciesze widowni tańczyły i kusiły swoimi wdziękami skąpo odziane ślicznotki. Eve pewnie prowadziła ku przeznaczeniu mijając kolejne fragmenty scen z tańczącymi kociakami. A pod ich stopami i obcasami leżały albo dopiero opadały kolejne talony na paliwo w podziękowaniu widzów za ich występ.





- To tutaj! - Eve wskazała na niczym specjalnie się wyróżniającą scenę gdzie zajęła wolny, mały stolik na maks cztery osoby. Ale krzeseł było trzy bo to czwarte musiałoby być tyłem do sceny to nie dość, że gość by niewiele widział to jeszcze zasłaniałby swoim towarzyszom. Na scenie tańczyła jakaś dziewczyna ale to nie była Tasha. Chociaż też była niczego sobie. Wreszcie skończyła, żegnana oklaskami, gwizdami, okrzykami no i oczywiście talonami. Wdzięcznie pozbierała ze sceny swój zarobek i posyłając widowni całusy zniknęła za sceną.

- Mam nadzieję, że teraz będzie Tasha! - Eve pokiwała głową czekając niecierpliwie na następną tancerkę. Nie wiadomo gdzie, skąd i kiedy w dłoniach pojawił jej się aparat i tak czekała na swoją byłą modelkę. - Mam nadzieję, że mnie pamięta i rozpozna. - rzuciła z niezbyt wesołym uśmiechem gdy nieco unosząc trzymane urządzenie do góry jakby chciała się kumpelom nim pochwalić. Czy ją Tasha miała pamiętać czy nie to się miały przekonać za chwilę.

Ale nie czekały długo. Klub i jego pracownice nie dawały się gościom nudzić zbyt długo. Ledwo koleżanka zeszła ze sceny a zastąpiła ją kolejna. I tak! To była Tasha! Tancerka zachowywała się jak prawdziwa, profesjonalna gwiazda. Wyszła na scenę razem z błyskiem reflektorów przez co w pierwszej chwili nie było pewne czy to właśnie ona. Ale już gdy zatrzymała się z kusząco wysuniętej do przodu zgrabnej nóżce i rączce na biodrze w mocno wyzywającej pozie dało się poznać, że to właśnie była modelka Eve. Widownia też albo ją poznała albo po prostu była zachwycona jej wejściem. Dziewczyna była ubrana w strój zgrabnej, kuszącej kowbojki. Takiej co to ma idealnie dobrany kostium aby odsłaniał i nęcił do odsłaniania jej kuszących kształtów. I wraz z uderzeniem mocniejszych i szybszych tonów muzyki kowbojka rzeczywiście zaczęła pląsać po scenie doprowadzając okoliczną widownię do wrzenia. Widzowie, w większości mężczyźni, klaskali, gwizdali, krzyczeli coś do niej no i wyciągali swoje talony.

- Dziewczyny! To teraz! Musimy jej dawać talony to mamy większe szanse aby ją zamówić po występie! - Eve była podjarana na całego. Sięgnęła po własne talony, Diane przygotowała swoje chociaż z całej trójki kumpel chyba miała ich najmniej. A konkurencja była spora. Tasha już zdążyła zdjąć króciutką marynarkę która w całości pozwoliła odsłonić jej płaski, zgrabny brzuszek. Którym to razem z bioderkami potrafiła bardzo nęcąco kręcić. A za który to klienci bardzo ochoczo wciskali kolejne talony. Jeśli oczywiście były odpowiednio wysokie aby tancerka uznała, że warto się zbliżyć do krawędzi sceny aby pozwolić im tam wcisnąć. Któryś chyba dał odpowiednio gruby talon bo Tasha, nie przestając kręcić kuperkiem, objęła go ramionami i założyła na jego głowę swój kowbojski kapelusz doprowadzając jego i jego sąsiadów do stanu wrzenia. Po czym znów zgrabnie się wyprostowała i wróciła na środek sceny w blask kolorowych świateł.





- Poczekajcie, znam jedną sztuczkę! Spróbuję ją zwabić! - Eve przestała robić zdjęcia, odłożyła aparat na stół a w zamian zbliżyła się do krawędzi sceny z talonem w ręcę. A potem oparła się ku środku sceny i wsadziła sobie ten talon w zęby. Jej zachowanie i to, że w przeciwieństwie do większości widzów była to kobieta, do tego młoda i ładna, przykuło uwagę i tancerki i widzów. Gdy Tasha na nią spojrzała Eve przyzwała ją gestem palce. Tancerka uśmiechnęła się po czym niczym rasowa puma opadła na czworaka i tak podeszła do krawędzi sceny. Z góry została już tylko w bieliźnie ale miała jeszcze na sobie obcisłe spodnie i obowiązkowe szpilki. Przekazanie talonu z jednych kobiecych ust do drugich wywołało bardzo żywiołową reakcję widzów. Zresztą Diane też siedziała jak na szpilkach.

- O matko, Lamia, róbcie co chcecie ale ja ją chcę puknąć! - jęknęła Indianka nie mogąc oderwać oczu od tej sceny. Tym razem Eve przykuła uwagę Tashy na tyle, że tancerka teraz ją czulę objęła gdy w międzyczasie chowała talon do stanika.

- Dziewczyny też coś dla ciebie mają! - Eve krzyknęła Tashy do ucha wskazując na pozostałe dwie kumpele przy stoliku i ponagliła je gestem ręki.

- Naprawdę? - Tasha była na tyle blisko, że gdy podniosła głos to dało się ją usłyszeć.

- Tak! Chodź tu! - Di była już tak nakręcona jakby zaraz miała dać upust swoim gangerskim nawykom. Zamachałą gorączkowo i nieskładnie do tancerki machając swoimi talonami. I podziałało. Tancerka weszła jedną dłonią na stół, potem drugą przekraczając częściwo granicę sceny i znalazła się twarzą w twarz z Indianką. I profilem swojego seksownego ciała i to na wyciągnięcie ręki przed dwoma wspólniczkami. Tylko każda z nich była z jej oddzielnego profilu.

- Tyle? Tyle to możesz mi wsadzić tutaj. - sądząc z ruchu brwi i tonu Tasha spodziewała się większego napiwku. Ale po tym gdy mocno klepnęła się w opięty błyszczącymi spodniami tyłek Indianka i tak z radości o mało nie dostała apopleksji. Zerwała się do pionu i z lubością wcisnęła te swoje talony do innych jakie już wystawały z jej spodni.

- A ty? Masz coś dla mnie? - Tasha zwróciła się teraz wprost do Lamii czekając czy ta też ma ochotę nagrodzić jej występ osobiście.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline