Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2019, 02:44   #816
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Czekając na decyzję Dirith zaczął się zastanawiać czy jednak nie byłoby warto dać sobie spokój z planem A po czym wziąć się za plan B, czyli najzwyczajniejsze w świecie zaciągnięcie Wilczycy do najbliższej świątyni i niech znajdzie się ktoś na tyle mądry do naprawienie kleryka. W końcu Dzieci Bieli czy jak sie fanatycy zwą sobie pomagają, czy jakoś tak?
Trzeba było jednak oddalić ten tor działania ze względu na pojawiającą się postać. A był to "przyszły" zdrajca, choć jak sie zaczęło okazywać z jego tonu teraźniejszy zdrajca. Dirithowi natomiast było wszystko jedno. Może tylko tyle, że nie musiał dłużej się cackać w udawanie na tyle głupiego i naiwnego aby wierzyć w tożsamość drowa.
Jednakże likantrop musiał się jednak trochę starzeć, bo zamiast zaatakować jak wyszło szydło z worka dał "koledze" odrobinę czasu na wypowiedzenie swoich zażaleń. Nie żeby go to obchodziło, ale po prostu tym razem ciekawość wzięła górę i chciał zobaczyć jakie to zażalenia były do niego skierowane. Dodatkowo mógł się dowiedzieć co dokładnie chciał od niego, jednak było to wątpliwe.

- Widzę, że jednak świetnie sobie poradziliście bez latającego środka transportu…
Tutaj mógł spokojnie odpowiedzieć coś w stylu: "Gratuluje bycia na tyle głupim żeby zapomnieć, że moja bestia nie miała problemów z poruszaniem się w tamtym miejscu". Dirith nie marnował jednak oddechu na odpowiedź.

- W miejscu, które, jak się okazało… - zza chaty wyłonił się czarny kot-Bestia i paroma skokami dołączył do idącego w waszym kierunku drowa - …należy do jednego z nich.
W tym momencie ktoś marnujący czas na bawienie się w teatralne zagrywki mógłby wzruszyć ramionami odpowiadając: "No i co z tego?". Dirith nie marnował jednak oddechu na odpowiedź. Zrobił jednak mały krok tylną łapą w stronę drowa aby być skierowanym centralnie na niego oraz być w niezłej pozycji do ruszenia do ataku. Jego bestia zaczęła widocznie się nudzić i z zaciekawieniem lekko dźgać dach pobliskiej chaty, najwyraźniej nie mając niczego lepszego do roboty.

- Właściwie… - mruknął drow. – Dostałem to, czego poszukiwałem w tamtym Miejscu. Także dziękuję. Jednakże, nie było to zbyt miłe z waszej strony, tak po prostu… zniknąć bez słowa… - dobył jednego ze swoich sejmitarów i niby obejrzał lśniące ostrze w słońcu. – I zostawić mnie… czekającego na wasz powrót… na swoją śmierć… - spojrzał znów Dirithowi w oczy. – Nieprawdaż?
Słysząc to uśmiechnął się połowicznie i lekko pokręcił głową. Gdyby zechcieć marnować energię na teatralizm, czy jak się to wabi, to mógł powiedzieć: "Jak dobrze pamiętam to jedyne co powiedziałem żebyś zrobił, to się zamknął i nie przeszkadzał w gadaniu z hienami. Nie mówiłem nic o warowaniu jak głupi pies i czekaniu na mnie, ale skoro zdecydowałeś się czekać to twój problem". Dirith nie marnował jednak oddechu na odpowiedź. Zamiast tego rozszerzył uśmiech do pełnego szczerzenia kłów dodatkowo zaczynając warkot nabierając powietrza do mającego nadejść pełnego ryku.

- To jak? Pogaduszka, mały...
- JAZDA! - wpół wy warczał, wpół wykrzyknął umówione wcześniej hasło do Kiti mając nikłą nadzieję, że połapie się o co chodzi na czas i da przeciwnikowi światłem po oczach zanim Dirith do niego dopadnie i weźmie się za przerabianie zdrajcy na mielone kotlety. Jednocześnie ruszył gwałtownie do ataku na tyle, aby zostawić głębokie wyryte w ziemi ślady po pazurach z trudem walczących o przyczepność aby pozwolić ich właścicielowi na jak najgwałtowniejsze wystartowanie do ataku.
Jednocześnie pazury Xenomorphusa miały dokładnie taki sam, jak nie większy problem. A to ze względu na to, że bestia wpierw wystartowała z ziemi z zamiarem wykorzystania chaty jako skoczni aby przeskoczyć nad Dirithem lądując mniej więcej z boku zdrajcy tak aby ograniczyć jego pole manewru do dwóch kierunków: wściekłego Diritha lub tyłu. Na dodatek ogonem miało być wykonane dźgnięcie wymierzone w bestię zdrajcy aby spróbować doprowadzić do sytuacji, w której walka zostałaby stoczona jeden na jednego. Przynajmniej zanim ekipa zdrajcy połapie się aby dołączyć i pomóc ich domniemanemu szefowi.
Co prawda można było spróbować skupić atak tylko na drowie aby być w sytuacji 2 na 1, aczkolwiek przeciwnik mógł próbować tego samego. Nie wspominając o tym, że przeciwko przewadze liczebnej przeciwnika wystarczająco szybko tygrysołak będzie miał problem w postaci kilku na niego. A tak, jeśli wszystko by dobrze poszło sprzątając drowa i jego bestię wystarczająco szybko były szanse na zastraszenie reszty ekipy nawet mimo ich zahartowania w boju.
Dlatego tygrysołak nie zamierzał się patyczkować tylko jedną łapą zbić jeden sejmitar, drugą łapą drugi po czym wykorzystać przewagę w ilości uzbrojenia pakując gębę pełną ostrych kłów prosto w bark lub szyję mrocznego elfa. Oczywiście wykorzystując do tego swoją masę i siłę pędu przeciwko elfim mięśniom.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline