Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2019, 23:13   #392
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Złodziej w tym czasie obserwował całą scenę w niewielkim szoku. Jego uszy dochodziły do siebie. Otrząsając się wrócił spojrzeniem do krasnoluda.
- Tak… to byłem ja i już się zabieram do roboty. W ogóle co oni cię tak obłożyli tym metalem?
- To jakaś hobgoblinia sztuczka żebym nie zmienił się w coś mniejszego i nie uciekł. Niestety, skuteczna - krasnolud powolutku zaczynał być zdziwiony zainteresowaniem jakie budził jego metalowy kaftan, ale i tak nie zamierzał narzekać na bycie uwolnionym z rąk oprawców, nawet jakby miał go sam sobie zdjąć.
Zadowolony z siebie Rufus dołączył do gromadzącej się grupki, poprawiając swój nowy napierśnik, od którego czuł dziwne mistyczne wibracje… miał wrażenie że będzie dla niego niezła osłoną…
- Cześć, czy dobrze widzę że nikt z naszych nie zginął? Pokazaliśmy tym hoboskim popaprańcom, co? Mikel, widziałeś jak z bratem spraliśmy tego ich futrzastego wodza? - wyszczerzył się triumfalnie.
-Wydajesz się połowę mniej brzydki z tej radości. Dobra robota chłopaki! - wojownik wyglądał już nieco lepiej niż jeszcze kilka chwil temu. Widać, że w towarzystwie półorka czuł się swobodnie. -Następnym razem zostawcie coś dla mnie!
- Trochę jeszcze zostało, w tym dużo tych mikstur, ja to nie wiem które leczą a od których sika się krwią, może niech Laura spojrzy, chociaż wolałbym by moje rany obejrzała. - Uśmiechnął się zawadiacko w stronę urodziwej wiedźmy.
- Och tylko mi nie mów głośno że boisz się oddawać w ręce Vana . - Laura sama zaśmiała się głośniej całkowicie nie przejmując się czy alchemik to usłyszy czy nie. - Z tego co widzę jesteś w lepszej formie niż niektórzy z naszej grupy uderzeniowej, więc na pewno zgodzisz się przepuścić w kolejce niektórych bardziej potrzebujących. - Laura mrugnęła do Rufusa, w końcu był przyjacielem jej brata toteż miał ciche przyzwolenie na spoufalanie się z Laurą bardziej niż inni. No i dzięki Mikelowi, on i jego brat nie patrzyli na nią jak na dziwadło. Rufus był w porządku. - Choć tu, też się przydasz. Kharrik będzie ich uwalniał ja i Shagari leczyć a ty masz…- Powiedziała podając mu torbę z prowiantem. - … rozdziel im jedzenie, może to tylko racje podróżne ale na pewno pożywniejsze niż to dostawali do tej pory. - Rufus wprawdzie został zagoniony do roboty ale w ten sposób mógł zostać koło nich i jednocześnie cieszyć się z nimi z po części jego zwycięstwa. Nikt mu raczej nie odmówi że był jednym z najbardziej skutecznych osób na polu bitwy. - I dziękuje. Powiedzieli mi, że mnie tam odratowałeś.
Rufus z pewnym ociąganiem, ale przyjął torbę od Laury i zajął się rozdzielaniem racji.
- No jak zobaczyłem co ci ten paskud zrobił to dopiero chciałem go sprać - zawahał się na moment, po czym ściszył głos:
- wiesz że ja też teraz umiem czarować?
Laura przekrzywiła głowę, jednocześnie wywołując jękniecie jednego z pacjentów kiedy w tej samej chwili nastawała mu na nowo palce.
- Faktycznie, wydajesz się inny niż parę dni temu...bardziej wyraźny...usamodzielniony. … A ty mi nie płacz, przeżyłeś niewolę u tych bestii to świadczy, że jesteś wystarczająco silny by wytrzymać chwilowe nastawienie kości.- Dzieliła swoją uwagę między wszystkich w grupce choć starała się by osoba która opatrywała była zawsze w pierwszej kolejności.
- Skoro jest tu Rufus ze straży w Phaendar, to może jest z wami ktoś jeszcze z Phaendar? Jorin Złote Spodnie z faktorii handlowej? Vane skupujący zioła i inne alchemiczne cuda? - Hannskjald nie mieszkał w samej osadzie - przynajmniej nie dłużej niż kilka tygodni za jednym razem - ale bywał tam na tyle regularnie że zdążył poznać i polubić parę osób.
Kharrick w między czasie dłubał narzędziami przy zamkach od kajdan. Przy drugim z kolei oprzytomniał. Przecież tutaj gdzieś musi być klucz!
- Vane tam jest - rzucił zbyt zajęty swoimi myślami i oddalił się na moment aby zerknąć jeszcze raz na truchło dowódcy. Bez problemu znalazł przy nim pęk kluczy. Sapnął, i wrócił aby otworzyć resztę zamków. Poszło znacznie szybciej. Po wszystkim rozejrzał się szukając Jace’a. Zostawił grupkę przy ognisku i po krótkim rozeznaniu zniknął w namiocie dowódcy.
- Cały i zdrowy? - zrzucenie z pleców tego okropnego metalowego żelastwa było ogromną ulgą i można by przysiąc, że krasnolud urósł o cal lub dwa.
- Widziałem Gristledawn po ataku i każda znajoma twarz która ocalała jest bezcenna.
- Jak się zorganizujemy do powrotu zobaczysz pewnie jeszcze trochę znajomych. Chwilowo rezydujemy w jaskiniach i część osób tam została. Niestety część zginęła albo została zniewolona w mieście. Sami nie do końca wiemy kto przeżył a kto nie.- Odpowiedziała Laura rzucając czary uzdrawiające na jednego z pacjentów.
- Chyba tylko ja, Valena i Serban przeżyliśmy z Gristledawn - powiedział poważnie Ravi, kiwając głową na stojącą obok parę - Nie wiem, czemu akurat nas oszczędzili… Pozostałych nie znam, nie dali nam zamienić nawet słowa ze sobą - Pozostała piątka jeńców zaczęła się przedstawiać - trójka uciekinierów z wioski po drugiej stronie Maredith, oraz dwoje podróżników (w tym Imladra, elfka, która próbowała otworzyć kajdany jeńców), którzy mieli pecha wpaść na jeden z patroli Scarviniousa.
- Widział ktoś leżące gdzieś w obozie figurki zwierząt? - oswobodzony druid powoli przestawał dreptać dookoła rozmawiających i rozciągać się na wszystkie karkołomne sposoby.
- W tym samym worku powinny być zapasy medykamentów które są potrzebne nam na już - czując że przez okres niewoli zmarnował i tak zbyt dużo czasu, druid bez słowa wyciągnął do Laury rękę po kilka bandaży i wziął się do roboty przy opatrywaniu rannych.
- Dziekuje. - powiedziała Laura bez wahania podając mu część medykamentów ze swoich zapasów. - O swoje rzeczy musisz pytać resztę, na pewno gdzieś tu są o ile nie zostały zużyte przez naszych przeciwników. - Laura nakładała maści lecznicze na kolejną osobę, notując w pamieci że będą z Vanem musieli uzupełnić zapasy i skompletować nowe zestawy medyczne.
 
Asderuki jest offline