Ojciec Brooke zamarł zaskoczony, odwrócił się gwałtownie.
- Co? jak ty tu… wy… - zobaczył także Tommiego. Odetchnął i zapytał: - Jakiego chłopaka i jakim świństwem?
- Tym, które dajesz Metzgerowi do testowania - warknął Wujaszek zapraszając gestem za stół gdzie leżał Zack.
Caldwell podszedł ostrożnie, zamarł widząc zamaskowaną Brooke. Ta się odsunęła robiąc mu miejsce przy Zacku. - Dajcie go tu na stół - powiedział Cadwell zakładając rękawiczki. Nie wiadomo co wzięło w nim górę, chęć niesienia pomocy, czy ciekawość co też jego serum zrobiło z chłopakiem. Tommy dyskretnie stanął między naukowcem a drzwiami, a Franko położył Zacka na stole.
Caldwell zaczął podłączać różne urządzenia do Zacka, włączył monitory. Pojawiło się szpitalne “pik, pik…”. - Kiedy i co dostał?
- Dziś rano i nie mam pojęcia co. Na strzykawce było jego imię i nazwisko. - Odparł Franko. - To najprawdopodobniej najnowsza partia, najdoskonalsza… - umilkł uświadamiając sobie swój entuzjazm w głosie. - Nic tu się nie zgadza… - mruknął patrząc w monitory, coś podregulował. - To się nie tak powinno rozwijać… tu jest jakaś interferencja… dawaliście mu coś?
Tommy i Franko spojrzeli po sobie. - Było źle, musieliśmy działać szybko. Dostał coś co częściowo zwalczyło działanie tego czegoś.
- Na Boga, coście mu dali? To coś wykastrowało praktycznie wszystkie funkcje serum. Zostały tylko jakieś resztki. Śmieci.
Brooke po cichu znowu stanęła przy zbiorniku z kobietą. Dłonią w rękawiczce dotknęła przezroczystej pokrywy. - Dlaczego jej to robisz? - spytała. - Co? - Caldwell był zdezorientowany - A… zasłużyła na wszystko co ją spotkało. To potwór. morderczyni. Przynajmniej teraz może przysłużyć się dobru ludzkości. |