Wszystkie bariery padły. Raf wpłynął dalej. Nacisk shokanki zelżał i w końcu zniknął. Musiała odpuścić. Teraz już nic nie usprawiedliwiało by tak bliskiego kontaktu.
Raf czuł się dziwnie w umyśle dziewczyny. Niby wszystko na miejscu, ale miał wrażenia “echa”. Każde wspomnienie było zwielokrotnione. A każda z kopii odrobinę inne. Dopiero po chwili zrozumiał. Był w umyśle kogoś kto od urodzenia dzielił myśli, przynajmniej w niewielkim stopniu, z innymi. Sięgnął najdalej jak potrafił i zdziwił się. Nie musiał zbyt daleko sięgać. Tak jakby nie miała zbyt wielu wspomnień. I nie trafił na dzieciństwo.
...Jakieś wilgotne miejsce, ale widne. Z kokonów oblepione czymś wilgotnym i ściekającym wynurzały się siostry Kendry. Nagie, zdezorientowane. Padały na chłodną kamienną podłogę próbując ogarnąć świat…
… szły grupą, już ubrane i uzbrojone, mijały inne kobiety. W końcu trafiły do sali pilnowanej przez dziesiątkę bliźniaczek. Za oknami widać było nocne światła miasta. Na tle okna ktoś stał. Podeszły bliżej. Kobieta odwróciła się do nich.
- Królowo, jesteśmy gotowe ci służyć - przyklękły przed nią pochylając głowy...
Gdyby był z nim John, to zakląłby widząc twarz królowej. Topaz. Ja i jej strażniczkę spotkali na wyspie Shang Tsunga. Ale nie było go tutaj. Za to raf wstrzymał oddech, poznawał to co widział za oknem.
Kasyna w Makau. A widok z takiego kąta mogły zapewnić tylko okoliczne wieżowce. Dane wywiadowcze od Jaxa z pewnością pomogą zlokalizować, który to z nich konkretnie.
Ale to nie wszystko, Raf szukał dalej.
… - Musicie pozyskać przychylność Przedwiecznej - mówiła królowa Topaz - Jej umiejętności kontroli nad niższymi gatunkami pomogą nam w podboju tego wymiaru. Porażka nie wchodzi w grę. Jeśli odmówi współpracy przywieźcie ją tutaj. Nawet była uczennica Shang Tsunga musi ugiąć się przed wolą królowej Kreeyan...
Raf poczuł nacisk na umysł. Czytanej dziewczynie groziła zapaść. Jeszcze parę chwil i zgaśnie, a wraz z nią część umysłu rafa jeśli w porę się nie wycofa. Runął w tył, czuł jak shokanka ciągnie go, pomagając.
Zamrugał. Znów był w realnym świecie, ciężko oddychał. Shokanaka spojrzała na niego i rzekła:
- Wyrazy uznania - i dodała -
Czas na was. Odejdźcie. One nikomu nie zagrożą.
Na te słowa dwóch strażników dobyło noży i ruszyło zakończyć żywot Kendry i jej sióstr.