Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2019, 11:27   #653
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
~***~

Kiedy zapadł zmierzch, ogromny obóz zalśnił tysiącem pochodni, palenisk i lamp porozwieszanych przy większych namiotach ważniejszych oficerów. Górski klimat nie sprzyjał obozowaniu, a silny wiatr wył między górskimi szczytami i w masywnej przełęczy, gdzie przebywali żołdacy pod sztandarem Purpurowego Smoka. Venora oraz setki żołnierzy dziękowało Tymorze i innym bogom, że przynajmniej nie pada deszcz jak na tę porę roku przystało. W powietrzu dało się co jakiś czas usłyszeć trzepot skrzydeł Silwera, który zgodnie z obietnicą miał patrolować okolice nad obozem, podczas gdy wojskowi odpoczywali gotując się na bitwę następnego dnia.
-Jak pomyśle o tylu zielonych ryjach do obicia, to aż dostaje gęsiej skóry- pochwaliła się Segrid, uśmiechając się przy tym złowrogo.
-Nie lekceważ tych orków. Bratają się z Tanar’ri i nie wiemy na co ich stać- odparł Arlo.
- Ważne, żeby oni nas zlekceważyli - odezwała się na to panna Oakenfold, spoglądając w niebo. - W każdym razie ja się cieszę, że przynajmniej pozbyliśmy się hordy nieumarłych i boga zarazy. Przynajmniej o tyle teraz walka będzie dla nas łatwiejsza - dodała z optymistyczną nutą. - Idźcie spać. Jakby się coś miało wcześniej wydarzyć to was obudzę w pierwszej kolejności - poradziła.

-Masz rację- sarknęła Segrid, zrzucając powoli kolejne elementy swej zbroi. Krasnoludka szybko się oporządziła i niedługo potem leżała już na pryczy, przykryta swym zielonym kocem. Arlo również nie zwlekał. Nie wiele miał czasu dla siebie tego dnia, a musiał jeszcze przygotować odpowiedni pakiet zaklęć na jutrzejszy dzień.
-Też udam się na odpoczynek. Muszę pomyśleć, jakie zaklęcia będą jutro najbardziej przydatne- wyjaśnił, pocałował ukochaną w policzek i usiadł nad swoją masywną księgą. Venora kątem oka dostrzegła Balthazaara, siedzącego tuż przy wejściu do namiotu, na zewnątrz. Smoczydło siedziało wygodnie, opierając się o płachtę służącą za ścianę.
- Jakaś dezintegracja na pewno by się przydała - odparła do maga i czule pogładziła go po głowie. Nie chciała mu przeszkadzać, więc zostawiła go w spokoju z jego księgą.

Sama podeszła do jaszczura.
- Ty też idź odpocząć - przysiadła się obok niego. - Jutro namachasz się mieczem jeszcze bardziej niż dzisiaj
-Stęskniłem się za machaniem mieczem- odparł Balthazaar -Ostatnie dekadnie spędziłem na nieustannej tułaczce- wzruszył nieznacznie ramionami.
- Przy mnie za niedługo będziesz miał dość siekania - westchnęła. - Pamiętasz jak mi próbowałeś wmówić, że nie jestem wybrańcem Helma? - spojrzała na niego kątem oka.
-Pamiętam…- odrzekł ukazując kilka kłów jakby chciał się uśmiechnąć -i wiem co mi chcesz powiedzieć. Więc, jakie to uczucie?- zapytał.
- Haha, raczej chciałam zapytać czy ci teraz głupio, że nie wierzyłeś mojemu mentorowi i dziadkowi - mrugnęła do niego. Uśmiechnęła się i wbiła zamyślone spojrzenie w zachmurzone niebo. - Po ostatniej walce czuję się jeszcze dziwniej niż dotychczas. Helm chcąc mnie uchronić przed skutkami moich dość częstych zgonów, wzmocnił moją duszę swoją boską energią. Niejako dał mi dostęp do części swojej boskości... Ale nie wiem jak to dalej na mnie wpłynie. Na tą chwilę czuję się po prostu obco we własnym ciele - wzruszyła bezradnie ramionami. - Na pewno świadomość że mam boskie wsparcie jest pokrzepiające, szczególnie z moim talentem do znajdowania problemów, który wprawia w zdumienie nawet bogów

-To nie tak, że nie wierzyłem…- burknął Balthazaar. -Wiedziałem, że czeka cię ten los jeszcze zanim cię poznałem. Po prostu liczyłem, że uda mi się odwieść cię od tego losu…- wzruszył ramionami.
- I jak niby miałoby się to udać? - zapytała sceptycznie. -Z resztą nigdy nie nadawałam się do prowadzenia gospodarki ani tym bardziej do bycia matką gromadki dzieci - dodała bez żalu. - Ja po prostu nie jestem w stanie usiedzieć w miejscu i nic nie robić. Jak niedawno mieliśmy dużo czasu na odpoczynek to myślałam, że zanudzę się na śmierć. Dobrze, że przynajmniej poznałam Arla... - powiedziała, ale urwała wypowiedź nieco zawstydzona wspomnieniami tego co robili z magiem wieczorami. - Teraz przynajmniej jestem w stanie obronić nie tylko siebie i bliskich, ale też osobiście zadbać o bezpieczeństwo królestwa, biorąc udział choćby w tej wyprawie - stwierdziła z przekonaniem.
-Teraz jeszcze bardziej ich narażasz- odparł jaszczur -Nikogo nie obronisz będąc w trasie, a wrogów ci przybywa z każdym dniem poza klasztorem. Dlatego bycie bohaterem wiąże się z losem samotnika. Ale co ja tam mogę wiedzieć, jestem tylko…- urwał zdanie w połowie wypowiedzi skupiając spojrzenie zdrowego oka gdzieś na oddali. Venora próbowała podążyć wzrokiem za Balthazaarem, lecz nie była pewna o co może mu chodzić.

- Na pocieszaniu to ty się wogóle nie znasz - odgryzła się paladynka kręcąc głową. - Co tam wypatrzyłeś? - zapytała zainteresowana.
-A nic, chyba mi się zdawało. Pewnie jeden z giermków czy inny przydupas ważniaków jak ty.- odparł, zerkając kątem oka na Venorę, po czym zarechotał. Venora już miała mu coś powiedzieć gdy całkiem niedaleko ich namiotu, wieczorne niebo rozświetliła jaskrawa łuna ognia. Potężny huk zbudził całą okolicę. Kolejny wybuch oznaczał, że pierwszy nie był przypadkiem i któryś z wartowników zaczął bić na alarm. Żołnierze biegali w panice, bez oporządzenia. Niektórzy złapali za miecz i tarczę, a tylko nieliczni byli w pancerzach.
-Gobliny w obozie!- krzyknął ktoś przebiegając nieopodal namiotu Venory.
-Jakim cudem dostały się tak głęboko?!- warknął Balthazaar.
- Szybko, do namiotu, pomóż mi ubrać zbroję - rozkazała paladynka i wpadła do środka. - Wszyscy wstawać, zostaliśmy zaatakowani! - krzyknęła budząc wszystkich, którzy tam się znajdowali. Venora od razu wyciągnęła lodowy miecz spod pryczy i zaczęła zakładać nagolennice świeżo wypucowanego pancerza, ale zanim smoczydło zdążyło cokolwiek zrobić to rycerka oceniła, że za dużo czasu straci w ten sposób. Dlatego rzuciła element zbroi i pochwyciła miecz oraz tarczę. - Nie ma czasu do stracenia - powiedziała w tonie wyjaśnienia i machnęła ręką na pozostałych by ruszyli za nią. Musieli sprawdzić co się stało i odpowiedzieć na ten atak.

W namiocie zapanował chaos. Segrid na wzór Venory tylko złapała za swój buzdygan i tarczę, a wybiegając z namiotu tylko założyła hełm na głowę.
-Podejdź szybko!- polecił Arlo, a kiedy Venora zbliżyła się do mężczyzny, ten wyinkantował kilka fraz, po czym położył dłoń na ramieniu partnerki. Wybranka Helma poczuła jak wokół jej ciała materializuje się niezwykle lekka zbroja, stworzona z samego splotu.
Arlo skinął głową Venorze na znak, że skończył i złapał za swój miecz.
-Ej długo się tam będziecie pieścić?!- warknął Balthazaar z zewnątrz.
- Dziękuję - powiedziała paladynka i ignorując komentarze smoczydła, pocałowała maga czule w usta. - Bądź ostrożny - powiedziała do ukochanego i dopiero po tym wyszła.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline