Kowal-Rebeliant | Razem z Lordem Melkorem
Wojownik, po odejściu od Kharricka i Jace'a skierował się prosto w stronę Rufusa, który zdążył już rozdać jedzenie i był teraz zajęty przeglądaniem fantów zdobytych na Żelaznych Kłach. No może nie była to najprostsza droga. Wiodła raczej po niewielki łuku w którego centrum był Vitali. Mikel nie był jeszcze gotowy na rozmowę z nim o tym, co się stało. Szybko odegnał ponure myśli i zawołał, zbliżając się do starszego z półorczych braci.
-Co tam masz półbrzydalu?
Rufus był skupiony na przeglądaniu i przymierzaniu łupów, ale na widok Mikela rozpromienił się i uściskał go niedźwiedzim gestem.
- Mam co nieco, pięknisiu.- poklepał się po świetnie wykonanym skórzanym pasie ze srebrną klamrą, który go opinał.
- Od tego pasa czuje się mocniejszy -Zademonstrował z zadowoleniem, miażdżąc kamień w dłoni.
Wojownik pokiwał z uznaniem głową.
-Faktycznie jakby Ci krzepy przybyło… - Mikel uśmiechnął się szeroko -Coś jak Jace na zawodach nie? - zapytał.
-Teraz bym z nim już nie przegrał, widziałeś podczas walki co potrafię, prawda? - Odparł dumny z siebie Rufus.
- Coś tam widziałem. Pytanie czy w ogóle potrzebny Ci taki pas cherlaku. Jak znasz sztuczkę Jace'a to może wolałbyś coś takiego? - Mikel wskazał na pas, który sam nosił.
-Tak, a co twój potrafi? - Spytał się z ciekawością pół-ork.
-Wzmacnia ciało. Możesz biec dłużej, przyjąć więcej ciosów. Ogólnie wytrzymać więcej. Przymierz. - chłopak odpiął klamrę i podał pas przyjacielowi.
- Kogoś innego podejrzewałbym o podstęp, ale ciebie? - Mruknął Rufus, również zdejmując pas i zakładając ten, który podał mu Mikel.
- No to sprawdzimy teraz czy działa, uderz mnie.
- Zwrócił się do przyjaciela.
-Ależ proszę! - Mikel zdjął rękawicę, skinął Rufusowi, a później zdrowo go walnął.
Rufus zachwiał się lekko, ale potem potrząsnął głową, normalnie po takim ciosie powinien co najmniej splunąć krwią.
- No, chyba działa, teraz moja kolej, ha!. - Zaśmiał się i oddał Mikelowi.
-Ożeszty… Ałaa! - wojownik, zgiął się lekko, ale widać było, że uderzenie odniosło podobny skutek, jak jego wcześniejsze. - Oj stary… aleś sobie nagrabił! Strzeż się bo nie znasz dnia, ani godziny! Haha! - w oczach pojawiły się wesołe iskierki. Przyglądał się Rufusowi przez chwile, a jego wzrok wędrował do pasa, który leżał teraz z boku na ziemi. -Może się zamienimy? Tobie chucherko bardziej przyda się mój nie? Zwłaszcza teraz, jak zostałeś jakimś magiem… - w spojrzeniu kryło się pytanie o nowe zdolności.
- Dobrze możemy tak zrobić, a co do magii.... - Zrobił dramatyczną pauzę, jego dłoń otoczyła purporowa poświata i jeden z leżących obok kamieni wleciał mu do ręki.
- To moc moich przodków.... - odparł po chwili namysłu, zmieniając ton na bardziej poważny.
- Dobrze, że przydatne w walce, przynajmniej lata ćwiczeń nie pójdą na marne nie? Pokażesz mi już w jaskiniach zgoda? - chłopak był wyraźnie zaintrygowany.
- Dobrze, a przy okazji wiesz co Jace i pozostało widzieli w namiocie przywódcy hobgoblinów? Jacyś bladzi z niego wychodzili..
-Podobno jest gorzej niż z zewnątrz. Radzili, żeby tam nie wchodzić. - wojownik zasępił się, zerkając znowu na budzącą wstręt konstrukcję.
-Okropne, chyba poznaje przynajmniej jeden z tych skalpów, to ktoś z naszego miasta - Rufus, który wcześniej był pochłonięty innymi rzeczami, zaczął przyglądać się uważniej namiotowi. Zastanawiał się, czy jego orczy przodkowie dopuszczali się takich czynów.
-No dzisiaj pokazaliśmy że nie damy się bezkarnie mordować, a to dopiero początek, prawda? - Zacisnął gniewnie pięść na trzonku swojego dwuręcznego topora.
-Na pewno się nie damy! I tak, masz rację, to dopiero początek... Chodź… Zobaczymy, co możemy zrobić, zanim Laura nas znajdzie i zmusi do pomocy. - Mikel uśmiechnął się do półorka i ruszył w stronę siostry.
-Laura nie jest mi straszna, zresztą już mi znalazła robotę! - zażartował Rufus, podążając za Mikelem.
__________________ Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD? Zajrzyj do nas!
Ostatnio edytowane przez shewa92 : 02-07-2019 o 17:48.
|