| Gdy Hannskjald pakował swój dobytek, w tym cudem uchowane zwierzęce figurki, podszedł do niego inny krasnolud, po którym druidzka profesja biła chyba jeszcze bardziej niż od niego. Skórzany pancerz, długa poplątana broda z kawałkami listków i gałązek, a do tego drepczący obok niedźwiedź, odziany w misternie wykonany pancerz w maskującym wzorze. Pobratymiec stanął obok Hannskjalda i milczał przez chwilę, jakby zbierając słowa. -Sulim słyszał, że Hannskjald też jest druidem. Miło widzieć, że nie jest jedynym przedstawicielem w naszej rasie - wyciągnął sękatą, zabrudzoną ziemią dłoń - Możesz mówić Sulimowi Sulim. A to jest Psotniczek - na te słowa niedźwiedź pochylił głowę, jakby domagając się pogłaskania. - Daleko nam od ostatnich druidów wśród krasnoludów - Hannskjald bez wahania uścisnął brudną rękę - wszak jego była czystsza tylko o tyle, że umył ją przed opatrywaniem rannych. Czyli teraz była ubabrana tym co przedtem i w dodatku krwią. - Szybko wieści krążą, ledwie kilku osobom przedstawiłem się jako druid. Ale dobrze, ludzie od razu bardziej się pilnują kiedy wiedzą że jesteśmy w pobliżu - - Sulim ma bardzo dobry słuch - wyszczerzył się - To Hannskjald zna też innych druidów naszej rasy? - A jakże, wszak kto lepiej niż druid powie gdzie warto otworzyć kopalnię? Gdzie będą rudy, gdzie góra się nie osunie, a śnieg nie odetnie dróg? W Kraggodantak zostanie druidem to służba Cytadeli, więc młodzi garną się jak do paladynów Gorma. A może i bardziej, bo dyscyplina na druidzkim szlaku nie taka ostra - wybuchnął rubasznym śmiechem, ale od gwałtownych ruchów rozbolał go brzuch -Ty, jak słyszałem, wolisz samotność i dzikie ostępy. Mówili prawdę? -
Sulim, dotąd słuchający pobratymca z uśmiechem wyglądał, jakby zamyślił się na moment. - Chyba można tak o Sulimie powiedzieć. Zanim hobgobliny zaatakowały, Sulim raczej stronił od innych - oni nie zawsze byli mili, często go przepędzali z wiosek. Ale teraz Sulim ma przyjaciół. - powiedział z pewnością - I zostanie z nimi, żeby walczyć z hobgoblinami, i pomścić Yastrę, i Rathana, i Zazę. A Hannsjald? Czy będziesz nam chciał pomóc? - Pomóc pomogę, to rzecz jasna. Zemstę mam swoją za zamordowanych w Gristledawn. Ale zostanę przede wszystkim żeby dopilnować jaki będzie ten kraj po odbudowie. No, na tyle na ile druidzi potrafią usiedzieć w miejscu, bez latania po niebie i rycia w ziemi - krasnolud z nową ciekawością przyjrzał się drugiemu druidowi. Nie było lekką rzeczą wytrzymać z druidem-odludkiem, a tutaj nie dość że jego samego uratowali, to jeszcze potrafili sprawić żeby Sulim czuł się mile widziany. - Ha! To znaczy, że Hannskjald też potrafi zmieniać kształty? Sulim niedawno przypomniał sobie, jak to robić - wspaniałe uczucie! - Przypomniał? - każdy druid inaczej to nazywał, ale określenie “przypomnieć” było jednocześnie rzadkie i precyzyjne - Kiedy to zapomniałeś? - - Sulim nie pamięta - odpowiedź była równie rozczarowująca, co łatwa do przewidzenia - Ale chyba bardzo dawno temu, jakby w innym życiu. Kiedyś Sulim potrafił bardzo wiele, ale ktoś mu to odebrał. - Wojna to zły czas na poszukiwanie poprzedniego życia, ale czy kiedykolwiek byłby dobry? - Han spróbował ocenić wiek Sulima; w przypadku druidów działało to jeszcze gorzej niż w przypadku normalnych krasnoludów, ale przecież chciał wiedzieć czy traktować poprzednie życie bardzo dosłownie czy też nie. Sulim wydawał się być w połowie drugiej setki, co dla krasnoludów było wiekiem średnim. - Co wiesz o tym kimś? - - Sulim nie wie nic, poza tym, że czuje się oszukany - odparł Sulim niepewnie. - Zapytamy ptaki i węże, rzeki i chmury, albo nie zapytamy nikogo jeżeli nie powiesz że tego chcesz - krasnolud z nieukrywaną radością wyprostował się znad swoich toreb - Poznaj Lawinę, towarzyszy mi odkąd zszedłem z Gór Zawrotu, i jak dotąd nie dała mnie zabić - kilkucalowa figurka ustawiona na ziemi w mgnieniu rozrosła się do dorosłej pumy. Zdezorientowanej, wyrwanej ze środka bitwy i zdecydowanie niezadowolonej pumy.
Hannsklajd błyskawicznie wszedł między nią a Psotnika, chcąc uniknąć niepotrzebnych scysji już na początku znajomości. Pewnym świadectwem zaufania było to, że to do rozszalałej pumy obrócił się plecami.
Ktoś znający sposoby druidów i łowców bez problemu dostrzegł gesty nakazujące zwierzęciu warować - ale nic nie działo się natychmiast i dopiero po kilkunastu długich sekundach krasnolud wsunął rękę pod płaty wyprawionej skóry na grzbiecie lwicy. Teraz mógł się też dokładniej przyjrzeć Psotnikowi - niedźwiedź był jeszcze młody, ale już wyrośnięty jak na swój rodzaj, a do tego posiadał więcej blizn, niż pewnie większość jego przodków razem wzięta.
Zwierzęta jeszcze przez chwilę obserwowały i obwąchiwały się niepewnie, ale później uspokoiły się na tyle, by ignorować się nawzajem. Obaj druidzi rozpoznali u nich postawę mówiącą "jestem tu najsilniejszy, więc nie muszę się przejmować". Sulim z zainteresowaniem obserwował ten spektakl, po czym poklepał Hannskjaldiego po ramieniu. -Psotniczek polubił Lawinę, to piękna lwica. Hannskjald nie musi przejmować się Sulimem, Sulim powoli sobie wszystko przypomni. Co robiłeś w Fangwood? - zapytał znienacka - Z Kraggodan daleka droga. - Polowałem na hobgobliny które napadły na Gristledawn, i chyba zalazłem im za skórę zbyt mocno, skoro zorganizowały zasadzkę -
młodszy druid przerzucił ostatnie rzeczy do plecaka i podróżnych sakw i zasznurował je, zostawiając na wierzchu kolejne kilka zestawów opatrunków, ziół i maści. - Mam wszystko czego potrzebuję, chodźmy zająć się rannymi -
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |