Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2019, 21:33   #2
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację


Retrospekcja
Andraste zjawiła się przed murami pałacu Sułtana o czasie, o którym kazał jej się stawić tam porucznik Adin. Chociaż biorąc pod uwagę, że sama umiejętnie wyciągnęła od niego pozwolenie na udział w owej misji ciężko było nazwać to rozkazem. Kiedy dotarła na miejsce, pod bramą czekała już czwórka innych śmiałków, którzy postanowili podjąć zadanie Wezyra. Jakże zdziwiona była, gdy wśród ochotników ujrzała znajomą twarz.
Rashad, pracujący na usługach Sułtana arystokrata z nieznanego bardce Varudżystanu. Mężczyzna o ego wielkim niczym pałac sułtana i łasy na wszelkie pochwały, przez co bardzo mało odporny na jej zaloty. Uśmiechnęła się pod nosem taksując jego sylwetkę i przypominając sobie te gorące i namiętne noce, które spędziła razem z nim w jednej z gospód w których przychodziło jej grać. Podeszła bliżej i z zalotnym jak zawsze uśmiechem na twarzy zwróciła się do wojownika.
Nie spodziewałam się, że się jeszcze spotkamy, Rashadzie. A już na pewno nie tutaj.

Rashad wyrwał się na te słowa z zamyślenia, kiedy usłyszał ten pełny uroku, całkiem dobrze znany mu głos. Dzięki swoim badaniom domyślał się czemu ich wezwano i tego że od tej misji może zależeć jego przyszłość jak i jego plany przywrócenia potęgi rodowi Al-Maalthirów. Ale Andraste się tutaj nie spodziewał…. wbił w nią spojrzenie, przypominając sobie spędzone razem rozkoszne chwile i jak bawił się tymi niesamowitymi rudymi włosami. Niestety elfia panna, zgodnie z tym co mówiono o jej rodzaju, nie była stała w uczuciach i porzuciła go dla tego porucznika., który przecież nie mógł się z nim równać ani talentem, ani pochodzeniem…

- Najwyraźniej przeznaczenie znów sprowadziło cię do mnie. Mogłem trafić dużo gorzej…. - odpowiedział z nutą ironii.
Eladrinka zachichotała, po czym powiodła palcami po torsie mężczyzny.
- Dalej boczysz się o tego porucznika? - spytała niewinnie, nachylając się do jego ucha.
- Przecież on był mi potrzebny tylko po to by dostać się na tą misję. - szepnęła, muskając przy tym wargami płatek jego ucha.
- Wygląda na to, że przyjdzie nam razem spędzić dłuższy czas. Chyba nie powinniśmy chować do siebie urazy, prawda? To może źle wpłynąć na naszą współpracę. - uśmiechnęła się niewinnie trzepocząc długimi rzęsami.

Rashad wyszczerzył się, przyjmując pieszczoty Andraste i sam w odpowiedzi objął ją, gładząc po włosach, tak jak robił to wcześniej. Bardką pewnie kierowała teraz w dużej mierze kalkulacja, ale chyba nie stanowiło to dla niego problemu.
- Nie, nie powinniśmy, dalsza współpraca może być całkiem interesująca, moja płomiennowłosa…- odszepnął.
- Nie wątpię - powiedziała, po czym powiodła wzrokiem po reszcie zebranych. Musiała przyznać, że była to kolorowa grupa.

- Lepiej łap go szybko, dziewczyno, bo ostatni raz jak go widziałem zniknął z jakąś długonogą cizią i choć gust ma bardzo dobry, rzekłbym, że dużo gorzej u niego ze stałością – zaśmiał się cicho Orryn, dotychczas siedzący spokojnie na kamiennej ławie przy wejściu do pałacu sułtana. Czytał właśnie jakąś oprawioną w skórę księgę, zasłaniając się jej okładką niczym tarczą lub zasłoną. Zamknął ją z głośnym hukiem, dzwoniąc jej mosiężnymi okuciami i podszedł do reszty. Bystre, przenikliwe spojrzenie, uzbrojone w grube okulary zamontowane na skórzanym pontyku błysnęło na słońcu, śledząc otaczających go petentów. Gnom podrapał się po swojej łysinie, z której niczym kudłate uszy jakiegoś przedziwnego, baśniowego stwora wystawały mlecznobiałe kępy włosów. Następnie pstryknał palcami, wydobywając z dłoni złotą obrączkę, którą podał Andraste na wyciągniętej dłoni. - Służę rekwizytami. Polecam się też jako wróżbita i za drobną opłatą jestem w stanie przewidzieć, czy związek ten miałby przyszłość. Ewentualnie polecić mogę swoje usługi jako biegłego skryby i legisty, aby spisać....intercyzę – Orryn wyszczerzył się do Andraste – w razie czego rzecz jasna – zachichotał na koniec i podniósł rondo swojego kapelusza - Nic się nie zmieniłeś Rashadzie – al Malthir. Znów widzę cię z długonogą dziewką. Co się stało z poprzednią? Jak jej było...Minewra? Poszliśmy was szukać, ale mistrzowsko zabrałeś tą pannę w ustronne miejsce i was...zgubiliśmy! - zarechotał i dodał już cicho – dobrze cię widzieć wojowniku, całego i zdrowego.

Andraste początkowo zdziwiona spojrzała na złoty krążek, który gnom umieścił na jej dłoni, jednak po chwili roześmiała się.
-Myślę, że raczej te usługi nie będą potrzebne, ale dziękuję za chęci, panie…?
- Orryn, ale znany jestem także jako Corrundus, do usług panienki - ukłonił się grzecznie
- Bardzo mi miło, ja nazywam się Andraste Ravalar, pochodzę z średniozamożnej rodziny szlacheckiej z Planu Faerie. - odpowiedziała schylając się nieco by nie patrzeć na gnoma całkiem z góry - Czyli mówisz, że znacie się z Rashadem? - spytała rzucając przelotnym spojrzeniem po wojowniku.

Czarodziej przytaknął - Ach, stare dzieje, długo by opowiadać - machnął ręką i wyciągnął zza pazuchy swoją fajkę, którą powoli, acz bardzo metodycznie zaczął nabijać tytoniem.
- Wiesz… moja rasa żyje dość długo, mam czas, a czuję, że historia może być ciekawa. - zażartowała. -Nie wspominałeś nigdy o tej przygodzie, Rashad.

Rashad przez chwilę z zaskoczeniem wpatrywał się w Orryna, po czym lekko skinął mu głową z nieco tajemniczym uśmiechem na twarzy:
- Orryn, nie sądziłem że się jeszcze spotkamy. Widać, że ta misja jest mi zapisana w gwiazdach. - Następnie zwrócił się do Andraste.
- Kojarzysz mój udział w wyprawie przeciwko nikczemnym kultystom i bandytom, którzy kryli się Cienistej Oazie. Okazało się że przewodził im ifryt, który kontrolował portal na Plan Ognia. Osobiście, wraz z Orrynem i grupą innych dzielnych wojowników i adeptów sztuk tajemnych, wziąłem udział w starciu z ifrytem, które przeniosło się aż na Plan Ognia, gdzie żaden zwykły śmiertelnik długo nie przeżyje. Tam rozdzieliliśmy się z Orrynem, udało nam się dobić ifryta, tam też zdobyłem mój wspaniały zaklęty mocą ognia rapier, który nazwałem “Jęzorem Ifryta”, pokazywałem ci jak jego ostrze na mój rozkaz spowiją płomienie. Niestety, musieliśmy wycofać się przed sprzymierzeńcem Ifryta, płomiennym smokiem, a towarzysząca mi bardką Minevra….która oczywiście nie dorównywała tobie, kochana, ani talentem muzycznym ani urodą, zginęła w walce ze smokiem. Obiecałam sobie, że kiedyś tam wrócę i ubiję nikczemną gadzinę - zakończyl, gniewnie zaciskając pięść na rękojeści jego przyczepionej do ładnie zdobionego pasa broni, zdobionej złotem i rubinami.

- Och… przykro mi, po słowach Orryna nie spodziewałam się, że ta historia ma tak tragiczny finał… - odpowiedziała ze słyszalną nutą współczucia w głosie.
- Starcie ze smokiem musiało być zatrważającym doświadczeniem.
- Cóż, przerażające doświadczenie, istotnie. Wpadłem w jego łapska, niestety, kiedy ciągnęliśmy wam na ratunek - gnom wyraźnie zasmucił się na wieść o śmierci Minewry - Smok wydawał się obsesyjnie zainteresowany podróżami międzywymiarowymi, więc poniekąd postanowiłem spełnić jego prośbę, choć na swój sposób oczywiście. Na pocieszenie dodam, że smok i środek na rozwolnienie z dodatkiem fokusu kierującego go na plan wody to naprawdę wybuchowa mieszanka. Twoja towarzyszka została pomszczona - oznajmił Orryn wesoło, mrugając równie tajemniczo do Rashada.
- Cóż… wybuchowa i trochę obrzydliwa. - dziewczyna skrzywiła się lekko kiedy oczami wyobraźni ujrzała opisaną przez gnoma "mieszankę".
- ...ale jak widać na tyle skuteczna, że zwolniła cię z misji pomszczenia przyjaciółki. Minewra… dobrze mówię? Może teraz spoczywać w spokoju. - powiedziała z uśmiechem w stronę Rashada.

-Naprawdę? - Rashad wlepił wzrok w Orryna z mieszanką niedowierzania i podziwu. Utrata Minevry była dla niego przykrym wspomnieniem, słowa gnoma były więc miodem dla jego uszu
-Wspaniale, już wyobrażam sobie minę tego aroganckiego stwora jak został uwięziony na planie wody, mam nadzieję że tam sczezł. Twoje pomysły przydadzą się na pewno podczas naszej misji, myślę, że będzie ona godnym nas wyzwaniem...- skierował spojrzenie w stronę wrót do Pałacu Sułtana.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 06-07-2019 o 11:02.
Lord Melkor jest offline