Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2019, 17:33   #86
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Mervi przyjęła pojemniczek patrząc na niego z... nijakim wyrazem. Najwyraźniej wciąż była w miejscu ogarniętym zbyt ciężkimi myślami. Po chwili otworzyła słoiczek, aby wykonać zalecenia Verbeny. Pasta smakowała kwaskowato, Mervi wyczuła również lekkie nuty alkoholu, śliwek oraz jakiegoś dziwnego, jakby mięsnego smaku co do którego pochodzenia lepiej było się nie wgłębiać.
Waleria kiwnęła głową.
- No to nic tu po mnie. Zajmę jeden pokój i prześpię się przed wylotem.
Wyszła zamykając za sobą drzwi.

Fireson odprowadził ją wzrokiem. Wyglądał na zamyślonego.
- Tu burzowe gówno - zaciągnął - wyczułaś je wcześniej Mervi? Znaczy… - poprawił się jakby mówił do upośledzonego dziecka - ...czy sensory w twoim sprzęcie coś wykryły?
Mervi spojrzała na wirtualnego.
- Nie musisz tak dokładnie określać, żeby być zrozumiany na pewno. Musi cię to męczyć, gdy trzeba użyć takiego słownictwa skarbie.
- Wykryłaś coś czy nie? - Powtórzył z miną ”ale powtarzać to się muszę”.
- Dobrze ci to zrobi na skille socjalne. - szepnęła jeszcze, najwyraźniej odnosząc się do jego reakcji - Przed dzisiaj go nie wykryłam... dziś... sam widziałeś. Raz tylko komp wariował nie wiedział co za syf w moim domu... a to tylko był taki zmutowany komar, z linią do nephandi czy innego ścierwa... - urwała.
- Ja zauważyłem coś dopiero gdy zaczęło otwierać paszczę. Wcześniej… może coś było, ale zbyt zbliżone charakterystyką do szumu tła. Co znaczy, że nasz potwór, dop…i nie pokazuje swojego oblicza, dość dobrze się ukrywa. Sprawy nie ułatwiało to...
Rzucił spojrzenie na Patricka.
- ...potem pogadamy o tym, Mervi.

Healy pokręcił tylko z politowaniem głową. Rozumiał, że różne Tradycje miały swoje tajemnice, ale to… to już przesada.
- Mamy chociaż jakie plany, jak walczyć z tym nephandi? Macie jakieś… wskazówki?- zapytał.
- Zaraz przyjdzie Jonathan, to się dowiesz. - sposób w jaki Mervi to wypowiedziała miał sobie tyle życia, co kondolencje składane nad trumną zmarłego.

Do pomieszczenia dziarsko wjechał mistrz Jonathan. Wyglądał dość rześko jak na tą porę i ostatnią pracę. Przywitał się kiwnięciem dłonią, lecz nie podejmował głosu.
- A jednak Iwan spiął poślady i znalazł cię. - technomantka przywitała Jonathana niezbyt radośnie.
- W przeciwieństwie do was - hermetyk spojrzał na nich krytycznie - jeśli chcesz Patricku, możesz zostać, lub wspomożesz Tomasa. Masz chyba podobne, bojowe nastawienie jak on - Jonathan wysilił się na uśmiech, mimo, iż nie wyglądał na kogoś w dobrym nastroju.
- Nie przypominam sobie by w zaproszeniu było jakieś “jeśli”.- zadumał się Healy.- To w końcu sytuacja jest poważna czy nie? Bo już zaczynam się gubić.
- Miałem tylko na myśli grzeczność - hermetyk spojrzał na niego - o przybyciu staruszka będziemy wiedzieć z wyprzedzeniem, zadbałem o to.

- Mamy jakiś plan działania?- zapytał Healy zerkając przez lunetę.- Hmmm… a co ze Śpiącymi pod nami?
-Ich niewiara może się przydać. Tomas i Adam zabezpieczyli wejścia, badają też główne wejście. Waleria organizuje leczenie. Nie chcę aby wyglądało to jak przygotowanie do oblężenia. Chciałbym porozmawiać i posłuchać mistrza Einara. Hannah zajmuje się uczniem, jest trochę… pobudzony. Ale w tej chwili chciałbym usłyszeć waszą wersję - zwrócił się do Mervi i Adama.

- Porozmawiać... Przesłuchać... - Mervi odezwała się powoli - ...I wypuścić z powodu braku wystarczających dowodów., co?
- Nie ułatwiacie. Opowiecie dokładnie co się stało?
Fireson zamknął oczy, być może nie chcąc mówić, a być może uznając, iż sprawa w pierwszej kolejności dotyka Mervi i to ona powinna decydować co i jak opowiedzieć.

- Einar przyjechał po mnie, gdy skończyło się zebranie. Mówił, że może już mi pomóc, że może ponownie przywrócić mi... - zatrzymała się na chwilę - ...mnie. Ponowić proces... który nie wiem nawet czy robił! Mówiłam wam o nim? Och. Pewnie... zapomniałam! - wzięła głębszy oddech - Ten stary jebus zabrał mnie taksówką... na polanę, gdzie miał rytuał odprawić... pomóc... KURWA! - wyglądało na to, że Mervi coraz silniej to przeżywa - Ten skurwiel mnie zdradził, zamknął w jebanym kręgu, do którego sama ustawiłam świeczki! Kopanie własnego grobu! - zamknęła oczy próbując się uspokoić - Przyszła burzooka kurwa. Znał ją, sam przyznał się, że ją sprowadził... - zamilkła wpatrzona w podłogę.
Hermetyk pozwolił jej chwilę na ochłonięcie.
- Jaki rytuał, Mervi? O niczym nie było mi wiadomo.

- Nooo to… chyba wszystko jasne. Przychodzi Einar i spuszczamy mu łomot zanim sprowadzi miejscową aberrację. No… ja z Tomasem spuszczamy, a wy możecie próbować zajrzeć mu pod czaszkę i wyciągnąć jakieś informacje.- dla Healy’ego sprawa była prosta.
- Rambo - Fireson nie otwierał oczu - widziałeś kiedyś starego nephandusa który bardzo nie chce umrzeć? Nie jakiegoś podlota, tylko kilkusetletniego barabusa którego tutaj mamy… Nie będę zgrywał weterana, byłem przy czymś takim raz. I wiesz co? Unia sprzątała rok po miasteczku.
Jonathan westchnął.
- Mervi… - wrócił do wątku ignorując wymianę zdań między technomantami.

- Miał powtórzyć... - skupiła się - to, czym przywrócono mi w Wieży, z dwa lata temu, pamięć. Nie chciał, abyś się dowiedział, żebyś nie narzekał i mu nie odradzał, dupy nie truł. Próbowałam go dziś przekonać, aby ktoś asekurował. ale na nic się zdało. Mówił, że będzie towarzyszył mu jego dawny Poufały, przy którym ten twój z Wieży to nic. Tamten dawny sposób na przywrócenie mi pamięci, z powodu braku współpracy ze strony Glitcha, opierał się na wzorcach umysłu zmieniających się w czasie... żeby było... sprawiedliwiej. - warknęła ostatnie słowo.
Klaus w tym momencie zdołał wrócić do zgromadzenia. Usłyszał kilka ostatnich słów Mervi więc postanowił na razie się nie wtrącać. Usiadł tylko na swoim miejscu i czekał jak potoczy się dalej rozmowa.
Jonathan kiwnął głową, lecz powstrzymał się od komentarza.
- Jeden mistyk powinien być tutaj cały czas. Masz pecha Klausie - uśmiechnął się w żarcie.
- Mam po dziurki w nosie słuchania… jaki to straszny jest Einar, jaki potężny… i bez twojego gadania to wiem.- burknął Healy do Firesona w odpowiedzi. - I co z tego że jest potężny? I tak uciekać przed nim nie możemy, schować nie zdołamy… więc tylko walka pozostaje. I bardziej przydałyby się sugestie praktycznie w swoim znaczeniu niż stwierdzenie, że stary jest silny.
- Spokojnie - hermetyk dopiero teraz wtrącił się - sądzę, że jestem w stanie kontrować każdą jego magyę. Oczywiście - dodał - każdy z nas może to robić. Daję jednak gwarancję, iż Einar będzie bezsilny.
Fireson uśmiechnął się.
- Jedna z trzech rzeczy którą chciałem tutaj zobaczyć.

- Miało pójść lepiej... - Mervi odezwała się cicho - Tak ona mówiła. Einar się przyglądał tylko, czasem poniżał słowami... Ona mogła wejść w krąg... I to zrobiła. - technomantka czuła jak gula podchodzi jej do gardła - Otworzyła usta... tak, że zaraz się całość rozdarła... to już nie było ludzkie. Ta paszcza nie miała nic ludzkiego... a w niej jedynie były macki.
Hermetyk pobladł.
- Wiem co chciałem wiedzieć.

- To dobrze… że przynajmniej ty.- westchnął Patrick i spojrzał współczująco na Mervi. Podrapał się po karku dodając.- Może wiecie, co rodzima Tradycja wiedziała o badaniach Einara w jego wieży? Co on tam oficjalnie wyprawiał?
- Badania dziedziny - Jonathan wyjaśnił - Wieża znajdowała się bardzo blisko niskiej umbry. Jak może wiesz, badania niskiej umbry są bardzo ryzykowne oraz trudne. Był to dobry przyczółek. A! No i badania mało kogo teraz obchodzą - hermetyk westchnął.
- Pytanie mistrzu. Jeśli mogę… - Klaus wciągnął powietrze - Powiedziałem już reszcie, że Tradycje i Technokracja zgodziły się, na brak agresji w okolicach Lillehammer w związku z naszą misją i tym jak jest istotna, dla wszystkich. Jednak technokracja zaatakowała wieżę, prostym wnioskiem jest, że oni wiedzieli o naturze Einara. Pytanie: skąd? Pytanie dodatkowe: Czy była próba kontaktu z Unią w sprawie wyjaśnienia zerwania paktu o nieagresji?
- Nic mi o takim kontakcie nie wiadomo - hermetyk zamyślił się.
- Co z Adeptem...? - Mervi zapytała jakby sama siebie, nie patrząc na nikogo w szczególności.
- W dalszym ciągu brak kontaktu.
- A Creep... - technomantka uśmiechnęła się krzywo i uniosła wzrok - Ta obecność, z którą nawiązałam kontakt, gdy przeglądałam myśli wampira... to nie był Einar.

.- Możliwe że burzowa baba ma utajonych stronników po obu wampirzych stronach. Niemniej sojusznik mojego sojusznika nie musi być moim sojusznikiem… ergo… może nie będziemy się musieli Creepem martwić.- ocenił Irlandczyk.
- Creep nie był tym wampirem... - mruknęła trochę zrezygnowana, po czym przeniosła spojrzenie na Jonathana - To było jakby te macki chciały mnie wywinąć na drugą stronę... Na sposób japońskiego seksu oralnego. - zamyśliła się - Czy to mogło nie być w niej... a przejść przez nią?
- Chciałbym wiedzieć - hermetyk wyglądał na poirytowanego pytaniem. - Prędzej spodziewałbym się zmiany kształtów.
Mervi wzruszyła ramionami.
- Whatever. - odparła, najwyraźniej nie przykładająca teraz takiej siły do faktu, a do efektu, jaki miał miejsce.

- "Creep", jeżeli to jest termin jakim się posługujemy. - wciął się Klaus - Może być jakimś duchem na usługach Einara lub… właśnie lub. Jaka jest szansa, że on nie jest tu sam?
- Skoro wezwał potwora - Jonathan zaczął - szansa jest zerowa.
- Co masz zamiar zrobić - technomantka odezwała się dość apatycznie - Kiedy, lub jeżeli, Einar tu przylezie? Herbatka, ciasteczka i rozmowa, bo domniemanie niewinności?
- Mniej, więcej. Tylko, że bezpieczniej - hermetyk nie dał się sprowokować.
- Czyli jak? - Mervi dopytywała Jonathana - Chcesz go po prostu zapytać - zaakcentowała słowo - czy tak było, jak mówię? Czego i Fireson był świadkiem? Czy weźmiesz na wiarę, jeżeli zaprzeczy, że jest Barabusem? - wzrok Mervi wyrażał nieufność.
- Ja bym zaatakował przy pierwszej okazji. Jeśli jest tak potężny, jak twierdzi Fireson, to… podstawą jest od początku zmuszanie przeciwnika do defensywy. Aż popełni błąd i wtedy… zadanie mu śmiertelnego ciosu. Naszą przewagą jest liczebność. Nephandi z pewnością poradzi sobie z opieraniem się jednemu czarowi, ale nawet wsparty multitaskingiem nie wytrzyma nawałnicy zaklęć, kul i żywiołów wysyłanych ku niemu przez całą Fundację.- Patrick wyraził swoje zdanie, wyraźnie skupiając się już na przyszłej potyczce.
- Chcesz nam tutaj zagwarantować nie tylko burzę paradoksu ale uwagę wszystkich w okolicy - hermetyk podsumował - nawet ten wampir od unii europejskiej nie przeoczy czegoś takiego.

Fireson otworzył oczy i z grymasem bólu poprawił umiejscowienie nogi.
- Chcesz - technomanta pociągnął nieufnie - przesunąć każdą jego magye w fazie, prawda? Będzie robił co zechce, ale efekt... Wyglądasz tak pewnie jakby to była prawda - spojrzał podejrzliwie - to czemu uchodzisz za takiego nieudacznika w magyi?
Co jak co, wirtualny adept nie słynął z delikatności. Jonathan spojrzał na niego ostro.
- Nie wiem kto i czego naopowiadał ci na mój temat. Prawda jest dużo bardziej trywialna. Mam zawieszoną silną kontramagyę, zostanie spuszczona ze smyczy jak tylko zaistnieje możliwość, iż Einar zaatakuje. Wtedy mistrz Iwan szybko przesłucha jego jaźń, wcześniej porozmawiam z nim po dobroci. Obstawa jest nam potrzebna na bardziej naturalne zagrożenia, śpiących, wampiry, duchy.
- Jeżeli nie kłamał... - uśmiechnęła się krzywo do Jonathana - ...to twój tytuł z bondage go chyba jakoś poruszył.

Hermetyk zignorował Mervi, zwracając się ku Patrickowi.
- Mam nadzieję, że zachowasz odpowiednią dyskrecję. Bez dużych wybuchów jeśli nie są konieczne.
- To nephandi… nie wiem czego się spodziewasz, ale wiedz że nie pójdzie ci ani tak czysto, ani tak cicho jak przewidujesz. Nie pamiętam żadnego, którego dałoby się łatwo i bezboleśnie unieszkodliwić.- stwierdził ironicznie Irlandczyk.
- Ja trochę znam - hermetyk odpowiedział beznamiętnie - między innymi w Irlandii. Zapewne o połowie przypadków nie słyszałeś, co świadczy o skuteczności. Powiem więcej, ja nie słyszałem o drugiej połowie w której popisała się Unia. Chyba tylko o wyczynach maruderów słyszeli wszyscy - zaśmiał się. - Co naprowadza mnie na fakt, iż może szaleństwo ucznia Einara było jakąś formą obrony bądź dziwnego zbiegu losu. Wydawało się, iż próbował go zaatakować. Oczywiście, nie był to dowód, Hannah i mnie też się oberwało, jednak w obecnej perspektywie…

Mervi spojrzała na Firesona delikatnie wykrzywiając usta, ale wyraźnie nie była zadziwiona, że nie potraktowano poważnie Wirtualnego... i przypominało jej to wydarzenie z ostatnią grupą magów, które nie wyleciało jej całkowicie z pamięci.
Klaus podrapał się trochę po głowie.
- Doświadczenie mi mówi, że kiedy ja próbuję stosować Magyę ofensywnie rezultat jest dość… ostateczny. Więc nie wiem, czy powinienem się przykładać do ranienia Einara.
Healy wzruszył ramionami tylko nie komentując słów wicemistrza J. Wszyscy tutaj magowie byli taaaacy “mądrzy”, że nie słuchali nikogo poza własnymi awatarami, więc Irlandczyk uznał, że dalsza dyskusja byłaby po prostu stratą czasu.
- Dobrze, że mamy plan, którego zamierzamy się trzymać.- podsumował wszystko beznamiętnie.
Mervi położyła się na łóżku, kładąc głowę na ramieniu.
- Mamy? - teatralnie szepnęła do Firesona.
Klaus, najwyraźniej nieco zmęczony, kłótnia i napinaniem mięśni wyciągnął spod stołu torbę, którą spokojnie postawił na stole. W środku znajdowały się darowane przez Synów Eteru hausty. Niemiec zerknął na pozostałych.
- Jeszcze nie udało mi się ich aktywować, ale pomyślałem, że załatwienie Nephandi byłoby dobrym powodem na ich wykorzystanie…
Fireson skrzywił się.
- Jeśli chcesz mieć tutaj zaraz zgraję chętnych na soczek, to czemu nie. Powiedz mi, ile to jest jednostek? Bo na oko z ponad dwadzieścia. Taką ilością to można…
Skrzywił się ruszając nogą.
- Można dużo - hermetyk dokończył za niego. - Sądzę, że mogą przydać się po ewentualnym starciu, w celu uzupełnienia zapasów.
- Ale powinniśmy je trzymać poza potencjalnym zasięgiem nephandusa. - zamyślił się Patrick.
- Sądzę, że na tą chwilę będą tutaj bezpieczne. Następnie… Nie chcę wchodzić w kompetencje Klaus - Jonathan spojrzał na syna eteru - lecz oczywiście służę radą.

- Oczywiście. - Mervi powtórzyła za Jonathanem, jednak nim hermetyk zdążyłby odpowiedzieć, technomantka kontynuowała - Tylko w super planie na Einara widzę malutkie niedopatrzenie - rozejrzała się po zgromadzonych - Co jak przyjdzie tu wraz z gwałcącą mackami panienką?
- Jeśli wedle planów wicemistrza J. zjawi się by tłumaczyć, to przyjdzie sam. Jeśli nie...cóż… wtedy spuszczamy psy wojny, bo będzie jatka.- ocenił Healy i spojrzał na Mervi zaskoczony.- Jak to… gwałcącą mackami?
- Mówiłam, że miała macki, które wylazły jej z rozdziawionej gęby. Postanowiła wepchnąć mi je do gardła, jednocześnie obejmując resztą. Wiesz... Bondage z oral tentacle rape. - odparła poważniej niż możnaby się spodziewać.
- No… mi nic nie mówiłaś.- powiedział cicho Healy i dodał.- Współczuję… naprawdę.
Po czym podrapał się po brodzie dodając.- Myślę że to całe mackomacanie miało zmienić cię w kolejną burzową istotkę.
Jonathan wyglądał na zatroskanego. I skrajnie zaniepokojonego.
- Sądzę, że Patrick ma rację.

- Fireson ją kilka razy nukował, pierwszą i siłami. Część ciała tej babki została rozwalona, ale wyraźnie ten efekt... był ciekawy dla niej. Nie traktowała nas poważnie, ot zabawki... póki nie zrozumiała, że jej uciekamy. - spojrzała z krzywym uśmiechem - A wy tak na serio chcecie walczyć, co? Gówno wiedząc o nich, z zamkniętymi oczami iść na hurra?
- Bronimy się, Mervi. Zauważ, że ta istota nigdy nie zaatakowała grupy magów. Ciebie wywabił Einar. Może sobie radzić z jednym magiem, dwoma, może nawet czterema. Jednakże - hermetyk przetarł oczy - z w pełni przygotowaną fundacją… Wątpię.
- Czyli jesteś całkowicie, niepodważalnie pewny, że nie ma nawet najmniejszej szansy, że twoje założenia nie są gówno warte? Nie wiesz co to, nie wiesz jak to pokonać, nie wiesz czy nie ma tego więcej...
- Mervi - Fireson wtrącił się z pewną ostrością, ledwo wyczuwalną - zejdź z niego. Równie dobrze mogę powiedzieć dokładnie to co ty w sprawie ukrywania się. Też nie masz gwarancji czy nas nie wybije i nie odszuka, nie wiesz nic.. Coś musimy robić, a mnie się bardziej podoba perspektywa leżenia w tym łóżku po tym jak oberwałem za ciebie i picie herbatki zamiast szlajanie się po świecie. Teleportacja na Hawaje brzmi co prawda kusząco - zażartował.
- Nie próbuj mi mentorować... - mruknęła Mervi z lekką irytacją - Nie mam na myśli ukrywania się. Mam na myśli przygotowanie się i zebranie informacji. Lepiej?
- Chyba to właśnie robimy - westchnął Fireson - wszak nasz drogi Jonathan ma zamiar “przesłuchać” Einara - pozwolił sobie na pewną ironię.
- Police brutality. - mruknęła cicho Mervi, ograniczając się do tego stwierdzenia.

- Nie wyciągajmy może zbyt dalekich wniosków. Na razie zakładamy, że naszym przeciwnikiem będzie Einar jedynie. A co do burzowej baby… może warto zaplanować plan B i drogi ucieczki, co?- zapytał Healy pojednawczym tonem.- Na wypadek, gdyby coś poszło tu nie tak i trzeba było ratować własne tyłki?
Klaus podrapał się po głowie. Po czym zwrócił się do Patricka.
- Tu może twoje ekspertyza się bardziej przyda. Mówiłeś, że praktycznie żyłeś na froncie. Mierzyłeś się kiedyś z mackomantą?
Mervi nawet nie spojrzała na Klausa, ale coś w delikatnym drgnięciu mięśnia pod okiem sugerowało, że daleka jest od aprobowania nazwy.
- Z potworami z Umbry? Tak. Pierwsza bywa przydatna w tym przypadku. Znajomość sfery Ducha też nie zaszkodzi. Z samymi nephandi najlepiej rozprawiać się szybko, zanim zaczną wyciągać swoich pomocników… tyle że tych naprawdę silnych ciężko przyciągnąć do nas. Rękawica nie daje się tak łatwo dziurawić. Na szybko łatwiej tych słabszych ściągnąć na pomoc.- wspominał Patrick.
- Nie mam pojęcia o manipulacji Umbrą więc tu się nie przydam. - rzucił niemiec.

- Jonathan. - Mervi odezwała się nagle - Też potrzebuję dowiedzieć się czegoś od Einara. - powiedziała powoli - A zakładam, że tylko on mógłby na pytania mi odpowiedzieć... bo nie wiem czy jego uczeń byłby w stanie.
- Czego dokładnie?
Hermetyk spojrzał na otwierające się drzwi zza których wyszedł Iwan. Wymienił spojrzenie z rosjaninem. Duchowny stanął w kącie, składając dłonie jakby nie chcąc przerywać rozmowy.
Mervi wyraźnie zastanawiała się chwilę, zakrywając niepewność czasem, gdy Iwan wchodził do pokoju.
- Chodzi o moją utraconą pamięć. - odezwała się po chwili - Którą miał leczyć... a i nic z tego okresu nie pamiętam... On wie co się ze mną działo... i pewnie ten cholerny zglitchowany Avatar, ale z nim to jak grochem o ścianę.
- Albo kłamał - celnie zauważył Jonathan - lecz zrobię co w mej mocy.

- Panowie zapomnienia - odezwał się Iwan podchodząc bliżej do magów - mogą mieć władzę nad tym co dosłownie zostało zapomniane, adeptko - staruszek uśmiechnął się ze współczuciem - entropia jest jak ocean fekaliów, a oni są mistrzami nurkowania w niej.
- Lepiej nie mów o tym przy Tomasie, że jest szambonurkiem - Jonathan wtrącił, po chwili spoważniał - burzowa istota złożyła Mervi… Jakąś formę pocałunku.
Iwan wymienił znaczące spojrzenie z hermetykiem, do tego chórzysta na moment pobladł. Wpatrywał się w Mervi kilka dobrych chwil.
- Mam nadzieję, że Einar będzie umierał długo - spojrzał na hermetyka - tak, obiecałem działać z twoim planem, dotrzymam słowa. Ale…
Spojrzał na wszystkich, na Firesona, Klausa, Patricka, zatrzymał chwilę wzrok na Irlandczyku, potem na Mervi i Jonathanie.
- Wiernym można być tylko ludziom, jednostkom. Proszę, pamiętajcie.
- Żeby te jednostki wbiły ci nóż w plecy? - mruknęła z ledwo wyczuwalnym zirytowaniem - Może i Einar kłamał po części, może w całości. Muszę jednak wiedzieć. - położyła nacisk na ostatnie zdanie.
- Cóż… - Klaus spojrzał na Jonathana - Byłoby miło gdyby to Einar był celem naszej misji tutaj.
Mervi nic więcej nie chciała poruszyć. Jedynie usiadła na łóżku obok Firesona, patrząc bez większego celu w podłogę.
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline