Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2019, 08:00   #1
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
[PF 18+] Inwazja Żelaznych Kłów - Rozdział II [Ukończona]

ROZDZIAŁ DRUGI

“WOJNA W CHERNASARDO”


50 dni temu, podczas Święta Targu w Phaendar, miasteczko zostało zaatakowane przez Legion Żelaznych Kłów - armię hobgoblińskich najemników. Atak nastąpił kompletnie niespodziewanie, wojska napastnika wylały się z czarnej wieży, która w jednym momencie wyrosła na rynku. Mieszkańcy, a także tłumy przybyłych na święto gości, nie mieli szans - w ciągu zaledwie paru godzin hobgobliny spacyfikowały, mordując lub biorąc w niewolę wszystkich z wyjątkiem niewielkiej grupki, która prowadzona przez kilku niezłomnych, lub szalonych, śmiałków, wyprowadziła ich w głąb puszczy Fangwood. Przed zapadnięciem w nieprzeniknione ostępy lasu, wysadzili oni most na rwącej rzece Maredith, opóźniając pościg i dając sobie czas na ucieczkę przed nieuniknioną pogonią.
Przez prawie miesiąc ostatni wolni phaendarczycy błąkali się, szukając bezpiecznego miejsca dla siebie, dającego ochronę przed żywiołami i ukrycie przed patrolami Żelaznych Kłów. Gdy już udało im się odnaleźć i zdobyć odpowiednio rozległe jaskinie, zajęte wcześniej przez plemię morderczych troglodytów, okazało się, że Żelazne Kły wysłały do Fangwood oddział, którego głównym celem było wyłapanie i wyeliminowanie właśnie ich. Jeśli mieli przetrwać w lesie, musieli uderzyć pierwsi i pozbyć się tego zagrożenia - na szczęście tym razem śmiałkowie nie byli sami, mogli liczyć na pomoc tych, których życia już raz uratowali. Bitwa była długa i mordercza, lecz ostatecznie phaendarczycy zwyciężyli.

Teraz, po zlikwidowaniu obozu hobgoblińskich zwiadowców w Fangwood, bezpośrednie zagrożenie zostało zażegnane, a wnioskując z pism znalezionych w obozie, Legion Żelaznych Kłów przynajmniej przez kilka tygodni nie powinien interesować się tymi okolicami. Dzięki temu wszyscy mogli w końcu pozwolić sobie na chwilę odpoczynku, a także zajęcie się tymi mniej naglącymi sprawami - przygotowaniem zapasów na zbliżające się chłodne miesiące, zadbaniem o wyposażenie i cudem odratowany żywy inwentarz, dalszymi treningami, a także zwiadem i sprawdzeniem sytuacji w Phaendar i jego okolicy. Nastroje były wyjątkowo pozytywne, a tym bardziej poprawiło je przyniesienie zrabowanych przez hobgobliny bibelotów - wiele znalazło swoich prawowitych właścicieli wśród uciekinierów, zaś nad pozostałymi Rhyna odprawiła długą i wzruszającą ceremonię, symbolicznie grzebiąc je oraz prosząc Desnę i innych bogów, by łaskawie spojrzeli na tych, którzy zginęli lub cierpieli z rąk hobgoblinów. Choć były to tylko drobiazgi, dały one phaendarczykom ogromny zastrzyk nadziei - bo skoro mogli odzyskać nawet coś tak małego, to przecież istniała szansa na odzyskanie domu, prawda?


XX dzień miesiąca Rova, Fangwood, 50 dni po ucieczce z Phaendar, 24 dni po dotarciu do jaskiń

Kilka następnych dni minęło nowym mieszkańcom jaskiń na spokojnej pracy, treningach i przygotowaniach - choć nie mieli jednoznacznego celu, brak presji czasu i wiszącego nad głową zagrożenia poprawiał morale. W końcu nadszedł dzień, w którym Klara i Yan mieli wrócić z dłuższego zwiadu, na który wyruszyli zaraz po powrocie do jaskiń. Mimo chłodu i nieprzyjemnego, siąpiącego od rana deszczu, zniecierpliwiony Sulim z samego rana wzbił się w powietrze i pod postacią orła upewnił się, że cała trójka wróciła w jednym kawałku. Gdy dotarli już do jaskiń, Aubrin zwołała zebranie, by mogli usłyszeć wieści.
- Nie będę owijał w bawełnę - zaczął poważnie Yan - Nie wrócimy szybko do Phaendar. Miasteczko to teraz istna forteca, wyłażą z niej jakieś niestworzone ilości żołnierzy. Zajęli pewnie większość równin… - dodał z niechęcią, a siostra gładko kontynuowała wypowiedź - Widać też, że postanowili odbudować most - na razie to tylko drewniana konstrukcja, ale są już w stanie przeprowadzać po niej wozy, które wysyłają drogą w stronę Tamran, pod obstawą. Najpewniej mają w nich zapasy albo broń, ale nie wiemy, po co.- po tych słowach pałeczkę przejął Yan - W każdym razie, chociaż hobosy nie zapuszczają się głębiej, to okolice drogi aż roją się od patroli, ciężko było przedostać się niezauważenie. Musieliśmy trochę zaryzykować - obydwoje uśmiechnęli się drapieżnie. Jace zauważył, że na ich łukach przybyło przynajmniej kilka karbów. Z początku odpowiedziała im grobowa cisza -
- No to chuj strzelił odbijanie Phaendar - westchnęła Aubrin - Albo będziemy się tu kisić, albo ruszymy dalej. Pamiętacie, jak rozmawialiśmy o skontaktowaniu się z Łowcami z Chernasardo? Nie podoba mi się, że nie natrafiliśmy dotąd na żadnego z nich, ale chyba wciąż warto spróbować? - dodała pytającym tonem.
 
Sindarin jest teraz online