Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2019, 16:14   #69
Zara
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Po śniadaniu, kto miał chęć aby spróbować swoich sił i talentów w zagadywaniu ten miał okazję. Dziewczyny nikomu nie broniły pójść na tą poranną przygodę. W centrum szyku szła Raina i Maruviel, które niejako robiły za przewodniczki po mieście aby dotrzeć do celu. Chociaż Bernard też znał drogę między lokalem gdzie zamieszkali do ulicy Płaskiej gdzie zmierzali. Tylko marsz w tej dziwnej, burej mgle przyprawiał o niepokój. Szło się rzeczywiście dziwnie chociaż mgła nie należała do najgęstszych to już drugi koniec jakiejś dłuższej ulicy tonął we mgle. Co prawda więc nie groziło, że ktoś potknie się o własne nogi czy wpadnie na kogoś po omacku no ale ograniczało dalszą perspektywę i orientację blokując widok na punkty charakterystyczne. Pół biedy gdy szło się po znajomej okolicy ja teraz Bernard czy Raina pewnie tak się czuli. Ale w obcym terenie mogło to być już kłopotliwe.

- No to tutaj.
- rzekła Raina gdy zatrzymała się na Płaskiej kilka wejść od sklepu Grubera. Po asortymencie w oknach wystawy dla niepiśmiennych i po szyldzie dla piśmiennych dało się poznać, o który lokal chodzi. Wyglądało jak kolejne wejście do kolejnego sklepu. Drzwi nad dwoma schodkami i okno wystawy. O ile ktoś nie szukałby sukna, materiałów, półproduktów czy wyrobów gotowych to wyglądał jak kolejny sklep z tego typu asortymentem w tym mieście. Chociaż w jednej z lepszych dzielnic. Może niekoniecznie takiej z najwyższej półki gdzie stołowała się szlachta i możni tego miasta, ale już co zasobniejsi kupcy, pomniejsi szlachcice, kapłani czy co bogatsi awanturnicy. Ruch, pewnie przez tą mgłę, był mniejszy niż można się było spodziewać o poranku.

- Jakiś plan, o czym go zagadujemy? - zapytał Bernard Karla. - Ja póki co sugeruję, żebym udawał twojego sługę lub człowieka najętego przez ciebie. Żebym nie rzucał się tak w oczy, co tutaj robię. - Dodał najemnik, rozglądając się dookoła i widząc, że to nie do końca miejsce, do którego sam w sobie by pasował.

- Dzień dobry - powiedział Karl, gdy przekroczył próg sklepu. - Czy mógłbym porozmawiać z panem Gruberem?

- Dzień dobry. Już proszę. - zza lady odpowiedziała mu jakaś pulchna kobieta w czepku. Podeszła kilka kroków do drzwi które uchyliła i zawołała - Kochanie, możesz pozwolić? Jakiś pan cię prosi. - po czym uśmiechnęła się do gości wracając na swoje miejsce. Po chwili drzwi się otworzyły i wyszedł z nich równie pulchny mężczyzna w podobnym wieku jak kobieta. - Dzień dobry. O co chodzi? - zapytał wycierając ręce z atramentu jakby właśnie przerwano mu pisanie.

- Dzień dobry - powiedział Karl. - Nie jestem pewien, czy dobrze trafiłem, ale ktoś mi powiedział, że ma pan psa na sprzedaż.

- Pozwolę sobie wtrącić tylko, że nasz kontakt wskazywał na ojca obecnego tu pana Grubera - chrząknał skromnie Bernard, wtrącając się w wypowiedź Karla, zdając sobie sprawę, że rozmawia pewnie z synem właściwego Grubera, którego mieli zająć. A kobieta, to była owa synowa. - I to z pana ojcem mieliśmy negocjować sprzedaż psów. Więc jeśli moglibyśmy prosić...
 
Zara jest offline