Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2019, 17:46   #70
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 16 - 2519.VII.33; przedpołudnie

Miejsce: Ostland; Wolfenburg; koszary miejskie
Czas: 2519.VII.33 konistag (6/8); przedpołudnie
Warunki: ciepło; sucho; jasno; słonecznie, plac apelowy



Tladin



- No to remis. - instruktor z którym ćwiczył Tladin uśmiechnął się do brodatego gościa i wyciągnął prawicę aby podziękować mu za tą wspólną walkę. Trenignową oczywiście, tak samo jak przy poprzedniej wizycie. Tym razem z trójki instruktorów zastał tylko jednego. Przynajmniej z tych którzy byli wolni. Ale znów skrzyżowali ze sobą drewniane odpowiedniki broni i tarcze.

Walka w ostatecznym rozrachunku okazała się dość wyrównana. Zwłaszcza, że w walce treningowej liczyły się same trafienia i to aby nie dać się trafić ćwiczebnemu przeciwnikowi. Z początku Tladin natarł na ludzkiego instruktora i chociaż temu prawie udało się zasłonić tarczą to jednak ćwiczebny miecz świsnął tuż obok niej i krasnolud uzyskał trafienie. Tarcza nie pomogła jego przeciwnikowi. Chwilę później ten sam wyprowadził kontratak ale odsłonił się przy okazji co khazad śmiało wykorzystał i już było 2:0 dla niego. To jakby zdeprymowało instruktora bo zrobił się ostrożnejszy i przeszedł do defensywy. Ale nie na wiele mu się to zdało gdy khazad znów go trafił. 3:0.

Kolejny wypad człowieka uzbrojonego w drewniany, ćwiczebny miecz i średnią tarczę zakończył się jednak sukcesem. Tladinowi nie udało się zasłonić tarczą i drewniany miecz doszedł celu. 3:1. Khazad więc spróbował zrewanżować się tak samo jak poprzednio ale tym razem to instruktor okazał się szybszy i trafił w cel 3:2. A na sam koniec treningu instruktor zaatakował Tladina śmiałym wypadem, przebił się przez jego zasłony i trafił znów w cel. A więc 3:3 czyli remis.

Jakoś dopiero gdy skończyli Tladin zorientował się, że ta brunatna mgła gdzieś przeszła. A nad spoconą głową świeci ładne słoneczko na błękitnym niebie. Więc jednak się rozpogodziło. No ale zrobiła się gdzieś połowa drogi między porankiem a południem.




Miejsce: Ostland; Wolfenburg; ul. Płaska, niedaleko sklepu Grubera
Czas: 2519.VII.33 konistag (6/8); przedpołudnie
Warunki: ciepło; sucho; jasno; słonecznie, ulica


Karl i Bernard



- Pies na sprzedaż? - pulchny mężczyzna spojrzał na pulchną kobietę i widać było, że oboje kompletnie nie spodziewali się takiego zagrania. - No mamy psa. Ale on nie jest na sprzedaż. Obawiam się, że ktoś wprowadził was w błąd. - sprzedawca odpowiedział łagodnie ale zdecydowanie. Rozmawiali jeszcze chwilę ale skoro chodziło o pomyłkę to rodzina Gruberów nie zamierzała odrywać seniora rodu od jego zajęć ani iść po psa który przecież nie był na sprzedaż. Ostatecznie więc po może pół pacierza obydwaj klienci których ktoś wprowadził w błąd na temat tego psa na sprzedać wyszli z powrotem na ulicę. I dołączyli do stojących nieopodal Gabrielle i Lotara. Nigdzie nie było widać Rainy i Maruviel.



Gabrielle i Lothar



- Wycieczka w góry? No przyznam, że nie miałem tego w planach. - Gabriel i Lotar przez chwilę stali z dziewczynami gdy obaj najęci przez ratusz mężczyźni zniknęli wewnątrz sklepu ale zaraz potem elfka i miejscowa dziewczyna poszły w kierunku sąsiedniego zaułka i dość szybko zniknęły im z oczu gdy skręciły za róg. Więc na swoim miejscu zostali tylko we dwójkę. Mieli więc okazję porozmawiać w spokoju. Propozycją dołączenia do wyprawy organizowanej przez ratusz brodacz wydawał się zaskoczony. Mężczyzna wahał się bo w końcu nie rozmawiali o wycieczce do najbliżej bramy i z powrotem. Przyznał, że nie pochodzi stąd tylko ze Stirlandu. Daleko na południu Imperium. Przyjechał tutaj za chlebem a zarabiał go głównie w eskortach kupców i karawan. Obecna karawana przyjechała właśnie na dożynkowy festyn i wciąż była w mieście. I rzucać to wszystko aby jechać w jakieś góry? Takiej propozycji się widocznie nie spodziewał. Ale z wyglądu na ile Litz znała się na ludziach to chyba poważnie to rozważał. Ale jako zawodowy najemnik zapewne oczekiwał wynagrodzenia za swoje usługi.

Wkrótce dołączyli do nich Karl i Bernard którzy wrócili ze sklepu Gruberów. I dość szybko wrócili. Wciąż brakowało tylko dwójki dziewczyn aby byli w pierwotnym składzie. Ale w końcu wróciły i one.



Raina i Maruviel



- Mhm. Zagadam Grubera. Mhm. I odwrócę jego uwagę Mhm. I jego psa. Mhm. - Raina zaczęła mówić zanim do nich doszła. Patrzyła kpiącym wzrokiem na całe towarzystwo. - No w każdym razie teraz mamy wolne. - machnęła na to ręką gdy mimo wszystko humor jej dopisywał. Ruszyła wzdłuż ulicy oddalając się od sklepu Gruberów. Maruviel podążyła za nią.

- Nie wiem jak ja ci się odwdzięczę Raina. To było dla mnie takie ważne. A nikt mi nie chciał pomóc. - złotowłosa elfka szła obok Rainy i wydawała się jeszcze bardziej poruszona i uszczęśliwiona niż czarnowłosa.

- No podobno szykuje nam się wyprawa za miasto. - Raina zerknęła na idącą niedaleko Gabrielle. - A ty się chyba znasz na łażeniu po lasach i takich tam. - spojrzała znów na idącą obok niej elfkę.

- No myślę, że można tak powiedzieć. - złotowłosa uśmiechnęła się delikatnym uśmiechem.

- No to myślę, że przydałby nam się ktoś taki bo ja po mieście, zwłaszcza tym, to śmigam jak fryga. Ale na zewnątrz wszystkie drzewa dla mnie są takie same. - Raina maszerowała całkiem raźno i mówiła ze swadą gdy dobry humor wciąż jej nie opuszczał. A jakoś przy okazji okazało się, że poranna brunatna mgła odpuściła i teraz między dachami widać było słoneczny błękit nieba i zrobiło się całkiem ciepło.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline