Bartholomeus zszedł po schodach i wkrótce napotkał Raileyna, Randara i Enngu. Po kilku chwilach dołączyła do nich drużyna walkirii z II poziomu piwnic wzbogacona o nawróconą kapłankę i jej najemników. Axim z pomocą Balkazara i Grzmota został wyniesiony na powierzchnię.
Khirse zapieczętowała i ukryła tajne wejście, aby nikt przypadkowo nie zszedł do laboratorium.
Bartholomeus zaprowadził Raileyna do ukrytej skrzyni i przygotował Shadowmista pakując w jego juki butelkę rumu i zwój widmowego sługi.
Skrzynię ze skarbem udało się otworzyć dzięki zdobytemu kluczowi przy ciele króla goblinów. W środku drużyna znalazła 400 sztuk złota, 100 malachitów, każdy warty 1 sztukę złota. Koszulę kolczą (lekki pancerz) obrona [4], mistrzowski krótki miecz [i] 1d6 +1 obrażeń (300zł), mistrzowskie kajdany 20 punktów wytrzymałości (150zł), święty symbol Sarenrae (100zł), jadeitowy naszyjnik (60zł), niebieską jedwabną suknie ze srebrnymi ozdobami za (150zł). Zawartość skrzyni zostanie rozdzielona w karczmie (walkiri) Ognisko.
Znalezione złoto indywidualnie przez członków drużyny podczas misji:
Sybill - 100zł
Axim - 100zł
Esmond - 40 zł
Balkazar 120zł
Grzmot - 100zł
Bartholomeus - 100zł
Randar - 70zł
Raileyn - 100zł
Laerune - 50zł
Gobelin - 0zł
Tak jak Rhella przypuszczała smok bez mocy Lamashtu trzymającej go w ryzach opuścił twierdzę.
Sojusznicze gobliny Parg i Erda oraz orcza księżniczka Agako postanowili zostać w fortecy i zająć się pojmanymi goblinami oraz tymi, które przyłączyły się do sprawy walkirii, a rozpierzchły się po okolicy. Agako ma nadzieje, że wyciągnie jakieś pożyteczne informację od goblinów lub potencjalnych posłańców wroga. Z czasem też może zgromadzi i wyszkoli dla walkirii oddział goblińskich wojowników.
Umęczona drużyna zebrawszy co popadło ruszyła ku dzielnicy Bram. Axim dzielnie kuśtykał z obandażowaną łapą leczony co pewien odstęp uzdrawiającym dotykiem Sybill.
Wysoko, ukryta w koronie drzew siedziała postać okryta purpurowym płaszczem i szatami. Jej czerwone oczy bacznie przypatrywały się grupie wędrowców. Zobaczywszy kuśtykającego lwa bez łapy zaczęła nucić cicho pod nosem starą dziecięcą rymowankę: - Ja wychodzę po ciasteczka-
Rzekła Mama do Juleczka,
Sprawiajże się tu przykładnie,
Nie ssij palców, bo nieładnie,
Bo kto palec w buzie tłoczy,
Zaraz krawiec doń wyskoczy
Z nożycami zły okrutnie
I paluszki niemi utnie.
Julek przyrzekł słuchać Mamy,
Lecz nie wyszła jeszcze z bramy,
A już nieposłuszny malec
Myk do buzi duży palec!
Wtem ktoś z trzaskiem drzwi otwiera,
Wpada krawiec jak pantera
I do Julka skoczy żywo.
Nożycami w lewo, w prawo
Uciął palec jeden drugi,
Aż krew trysła we dwie strugi.
Julek w krzyk, a krawiec rzecze:
Tak z nieposłuszeństwa leczę!
Wraca Mama, aj! Wstyd! Bieda!
Juleczkowi ciastek nie da,
Bo kto Mamy nie usłucha,
Temu dosyć bułka sucha.
Płacze Julek, żal niebodze,
A paluszki na podłodze.
Zamaskowana postać uśmiechnęła się do siebie - Zdrowiej kotku, wkrótce się pobawimy.
Zaraz potem zniknęła niewykryta w gąszczu drzew.
(Przechodzimy do doca)
Ostatnio edytowane przez Ranghar : 06-07-2019 o 19:47.
|