Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2019, 20:35   #128
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Nie najgorzej jak po dwóch kulkach. Pamiętał, że dostał dwie kulki. Jedna to było chyba draśnięcie, po nim nie było nawet śladu. To krew. Pili krew. Jesus Maria puta madre. Krew jakiegoś ćpuna z ulicy. Potem blackout, srogi odlot. Nawet będąc pół-wampirem dało się naćpać. Dobre wieści. Ciekawe czy zadziała zwykłe wciągnięcie kreski czy trzeba pić z kogoś kto wciągnie? Słońce razi bardziej niż zwykle. Efekt zjazdu czy przemiany? Nieważne, szkoda tylko broni i komóry, kiepski moment by je tracić. Gdzie Oreja?
Javier wstał i potoczył się trasą, którą zapewne tu dotarł: czyli od drogi. Mrużąc oczy rozglądał się po opłotkach, stertach śmieci i zaroślach. Istniała mała szansa, że fanty zgubił dopiero gdzieś tutaj. Albo zostawił w kryjówce.
Tylko śmieci. Wszędzie wokół. Zarówno te materialne - gruz, papiery, potłuczone butelki, zgniecione puszki, kondomy, jak i te ludzkie - bezdomni, ćpuny, zmęczone nocą tanie dziwki wracające do nor, które nazywały mieszkaniem. Większość dróg tutaj to były utwardzone szrotówki, albo zwykłe klepisko zmiażdżone kołami samochodów.
Wszystkie te przedmieścia wyglądały tak samo. Przynajmniej Javier znał to konkretne. Nie różniąc się w obecnym stanie wyglądem od mieszkających tu biedaków podążył ku kryjówce Węży. Liczył, że kogoś tam zastanie. Może zalegały tam też jakieś niesprzedane fanty z rozbojów, w rodzaju starych komórek.

Czekało go dziesięć minut marszu. Niezbyt długo, ale cała wieczność, gdzieś na zadupiu Mazaltanu. Rudera stała tak, jak ją zapamiętał. Nawet przed wejściem ten sam poobijany i niesprawny pickup. Złom. Kiedy podchodził pod wejście wydawało mu się, że usłyszał jak coś poruszyło się w środku.
Odruchowo się schylił i ostrożnie stawiając stopy na wyschniętej trawie podkradł się pod okno. Posłuchał chwilę w ciszy i dyskretnie zajrzał.
Zdecydowanie było słychać, jak ktoś się porusza. Cicho. Ukradkiem. Szyby zaciągnięto roletami, tak jak to robiono, gdy ich gang nie chciał, by ktoś przez przypadek zajrzał do środka. I chyba czuł krew. Wątłą, słodkawą, metaliczną woń życia. Stłumioną przez pozamykane drzwi i okna.
Powoli wycofał się za wrak pickupa. Wracać do miasta? Daleko. Z drugiej strony nie miał broni. Ale co jak w środku był po prostu Ucho? Xavi znalazł w trawie kawałek metalowego pręta i kamień. Ukrył się za kabiną pickupa, dbając by mieć nogi schowane za kołami. Następnie wychylił się i rzucił kamieniem w boczne okno, przez które wcześniej zaglądał.
Ten kto jest w środku, powinien wyjść i zajrzeć za róg, a wtedy Javier będzie miał szansę bezpiecznie zobaczyć kto zacz.
 
Bounty jest offline