Ranek jest, ponoć, mądrzejszy od wieczora.
Być może ta mądrość ludowa miała w sobie wiele prawdy, lecz Wilhelm jakoś tego na sobie nie odczuł - po przebudzeniu nie był ani o krok bliżej rozwiązania dręczących go (i nie tylko jego) problemów. Wyjaśnienia krasnoluda dobre były dla historyków, a jemu nie na wiele się zdały. Z drugiej strony... może to on nie potrafił wydobyć paru gramów złota z potoku informacji...
Okazało się również, że przyjaciel Bartka, elf imieniem Ellasir, był kolejną kopalnią wiedzy o Ordo. O Zakonie Uświęconego Młota również wiedział.
- Największym problemem jest w tej chwili to, że stale nie wiemy, co zrobić z tymi, co na nas polują - powiedział. - To zapewne przedstawiciele wspomnianego Zakonu, bo na ich miejscu też bym nie chciał, by wiedza o ich istnieniu była powszechna. Z nimi raczej nie mamy wielkich szans, bo jest ich więcej. Nawet jeśli stale mają swą siedzibę w tej wieży, to nie jesteśmy w stanie dobrać się do tych, co się nie ujawnili, a mają wśród Sigmarytów duże wpływy. Które odczuliśmy ma własnej skórze.