Złoto, złoto, góry złota.
Problem jednak na tym polegał, iż złoto przydatne było w rejonach, można by rzec, cywilizowanych, ale w dziczy lepiej było mieć w garści stalowe ostrze, niż pełną sakiewkę.
Niestety okazało się, iż z kuli nie da się nic wydobyć, a złoto i klejnoty nie były przyczepione do żadnego oręża. Rzucanie złotem w ewentalnych przeciwników byłoby z pewością widowiskowe, ale mało skuteczne.
W ramach rekompensaty za straty moralne i uszczerbek w dobytku Cedmon zamierzał przygarnąć nieco złota, lecz zanim zdołał zrealizować ten zamiar znaleźli się w innej komnacie. Również pełnej złota, w ilościach przekraczających największe marzenia największego chciwca.
- Można by za to kupić królestwo, albo i dwa - powiedział Cedmon. - Jak sądzisz - zwrócił się do Ianusa - czy ten nieszczęśnik będzie wiedzieć, jak się stąd wydostać? Pewnie nie...
- Ale chyba powinniśmy mu pomóc... - dodał. - Ale ostrożnie.