Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2019, 10:35   #3
Fenrir__
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Minęło parę nerwowych minut. Cała załoga postawiona na nogach. Ludzie na działkach się zameldowali.
Rita miała jakiś problem z nawigacjami. Zaprzęgłą jednak do pomocy AI statku i wydawało się, że znalazła tunel. Wystarczy znaleźć teraz wyjście. Ale to już proste. Wystarczy poczekać aż maszyna skończy liczyć.

- Kapitanie. Mam lepsze odczyty wydaje mi się, że jeden to kyrosjanski desantowiec, a drugi terrański bombowiec ale jakiegoś starego typu. - zaczęła Kira
- Potwierdzam - dodał Herc - ale odczyty dziwnie fluktuują. Ale raczej odczyty są prawidłowe.

Cort potaknął, ale nagle zamarł i spojrzał marszcząc brwi na Herca..
- Jaki kurwa desantowiec… One nie mają napędu nadprzestrzennego!

- Orm, jakie widzisz rozwiązania tego problemu? Mogli doczepić napęd do desantowca?
Przełączył się na dowódcę piechoty kosmicznej:
- Jeden ze statków to zmodyfikowany desantowiec, przygotujcie się na ewentualność abordażu.

Endymion siedział na swoim fotelu z rękoma założonymi na brzuchu i obserwował co się dzieje i jak.
- Miguel, słuchaj młody - zagadał do swojego kumpla z dolnych pokładów na łączu - mamy tu zagrożenie abordażem. Kopsnij się i sprowadź mi pod mostek mój sprzęt, a potem schowaj się gdzieś gdzie nie będziesz przeszkadzał. Jak znów spróbujesz odwalić bohatera jak ostatnio to osobiście wyślę cię na tydzień do służby ziemniaczanej.

Gigant sam spojrzał na skanery… trzeba było określić wiele rzeczy. Jaka odległość ich dzieliła. Czy byli w zasięgu strzału?
- Kapitanie. Zaraz znajdziemy się w potencjalnym polu rażenia - zakomunikował Endymion. Nie musiał sugerować manewrów unikowych. Kapitan wiedział nawet lepiej niż on. Dlatego był kapitanem.

- Istnieje prawdopodobieństwo rzędu 97, 461% że te okręty są wrogie Kapitanie. - powiedział monotonnych, nieprzerywany głos Głównego Mechanika Helliona - Te dwie frakcje nie współdziałają, więc logiczne jest założyć, że to element kryminalny. Brak danych pozwalających stwierdzić 100% obecność poszukiwanej floty, choć wroga obecność zwiększa to prawdopodobieństwo. Neutralizacja obiektów jest logiczna celem pozyskania danych wywiadowczych…
Zamilkł patrząc w konsole. Sięgnął za ucho do łącza MC i umieścił w slocie administratorskim maszynowni.
- Klaryfikuje wiązkę skanującą. Fale Detha i Therion zgodnie z protokołem D921 i specyfikacją A12C3… plus… synchronizacja z oddziaływaniem wiązki słonecznej zgodna z naszą odległością, oraz najbliższe wzorce grawitacyjne czwartej planety układu… Zalecam spojrzeć na nowe odczyty sensorów Kapitanie. Jeśli nie wkradła się zmienna trzeciej pochodnej całki ciągu Elismusa zależna od pozycji czaso-przestrzennej Aureliosa z korektą teorii Lorina… którą uwzględniłem… powinny wzorce odczytu być wyraźniejsze.*


Endymion przybliżył wirtualną reprezentację jednostek i przyjrzał się im dokładnie. Przestawił czujniki na zużycie energii, oba statki wydawały się napromieniowane. Mało z tego promieniowanie zdawało się rosnąć. Wydawało się rosnąć, na pewno było zbyt wysokie dla desantowca. Mało z tego statki dokonały delikatnej korekty kursu.
- ZARAZ SKOCZĄ! - Warknął Endymion chwytając za wirtualne stery i wyłączając autopilota. Jeszcze parę sekund i trzeba będzie manewrować ostro!.

Helios w tym czasie. Otworzył 5 niezależnych wiązek sensorycznych i przeprowadził kalibrację. Na pewno statki były modyfikowane. Na pewno desantowiec ma inny reaktor i dodatkowe silniki, Oba statki mają przecieki radiacji… Optycznie wyglądały na pirackie przeróbki podrzędnej jakości... Ale wzór energetyczny i jego fluktuacje zaniepokoiły Orna. Mentalnie zmienił częstotliwość próbkowania lidarów i skupił możliwie wiązkę tak by obejmowała tylko wycinek statku. Filtrował zakłócenia standardowe. Jednak obraz dalej fluktuował. To nie kurz międzygwiezdny ani wybuchy na słońcu... Zupełnie jakby coś na powierzchni statku na przemian pochłaniało i emitowało sygnały w sposób nieregularny. Chyba że.. Zwiększył zakres objął oba statki i wyodrębnił zmiany częstotliwości. Te statki komunikowały się wytwarzając fluktuacje promieniowania całą powierzchnią kadłubów! To było NIEZWYKŁE!! Zmienił ujęcie… Wydawało się, że fluktuacje dotyczą również różnych rodzajów energii. Już miał się podzielić swoim odkryciem gdy liczby go zastanowiły. Radiacja była zbyt wysoka w stosunku do innych energii. Przesunął czujniki na miejsca przecieku. Część promieniowania pochodziła z wnętrza okrętu. Przełączył okno i wyrzucił je na arkusz. Po sekundzie miał już wynik. Minimum 150 razy przekroczona dawka promieniowania dopuszczalnego dla niemodyfikowanych istot ludzkich wewnątrz statku. Przy założeniu regularnej wymiany filtrów i standardowych zabezpieczeniach reaktora. Ale odczyty zakłócały fluktuacje Orn spojrzał na stan jednostek i przekreślił 1 i wstawił 2… 250 razy… Wydało się dalej wartością zaniżoną, ale ilość założeń które uogólnił przy obliczeniach już go raziła. Miał ochotę zacząć od nowa i metodą próbkowania sprawdzić założenie… Ale stwierdził że łatwiej wyjść od drugiej strony - przyczyna. Wywołał kolejne okno i zaczął kreślić Izolacja poszycia… Nie.... To można pominąć…. Rozszacowanie naruszenia konstrukcji.... Wycieki… Przeciążone reaktory… Stała przenoszenia… Mikro promieniowanie… Filtry Bransona….Nic się nie zgadzało.. Fluktuacje się synchronizowały z promieniowaniem z wnętrza i nie mógł wyodrębnić stałej. Sprawdził jeszcze 2 punkty newralgiczne… Statki zwiększyły zużycie energii. Orn mruknął przeciągliwie, bo zwiększenie mocy reaktora będzie wywoływać zakłócenia pomiarów. Na domiar złego zmieniają kurs. Ale to wydłuży…. Chyba, że będą skakać… Z takim przeciekiem! Przecież promieniowanie podczas skoku rośnie. Okres półrozpadu się potęguje przy otwieraniu przejścia, wiadomo, że czas wystawienia jest niski ale nawet na ekranowanych okrętach czasem przekracza normy…. Skok może ich zabić! Chyba że mają kombinezony. Orn otworzył kolejne okno i zaczął przeliczać normy dla kombinezonów oraz potencjalne skoki radiacji…


- Manewry unikowe delta 12 - powiedział kapitan. - Broń w pogotowiu. Jeśli skoczą strzelać z laserów bez rozkazu. Jeśli podejdą naprawde blisko spóbujmy ich mackami przechwycić. Mamy większą masę więc może uda się ich zderzyć ze sobą. Uszczelnić skafandry. Ile zostało nam do skoku?*

- Jeszcze 3 minuty Kapitanie. Robię co mogę - odpowiedziała Rita klepiąc w klawisze swojej konsoli.

Darius wszedł w swój pancerz wspomagany, czując się w nim jak w domu. Ileż to lat nie był na Cerionie... zresztą nie miał już swojego miejsca w galaktyce w którym mógłby ogrzać ciało na dłużej. Teraz był nieźle ustawiony z lojalnymi mu ludźmi. Sprawdził wszystkie systemy pancerza wykonując standardową diagnostykę. Po chwili na wyświetlaczu przeziernikowym pojawiły się krótkie komunikaty. Wszystkie były poprawne. Spojrzał po marines.

-Nie wiem co tam się dzieje, ale musimy być w gotowości. Wykonajcie diagnostykę i ruszamy pod główną śluzę. Pamiętajcie jeńców bierzemy tylko w sytuacji prawdopodobnego przesłuchania. Nie miejcie skrupułów.

Polaris był przygotowany. Ciasna zbrojownia prosiła go, by wyszedł na większą przestrzeń. Spojrzał na panel interkomu i odezwał się do załogi mostka.

-Melduje, marines gotowi. Jak wygląda cała sytuacja? W każdej sekundzie możemy być gotowi pod główną śluzą.

Kiedyś była to wielka ładownia. Teraz jej większość zajęła maszynownia. Zabudowana grubymi płytami poszycia z wraku krążownika. Drugą stronę zajmowały bardziej prowizoryczne kajuty marines, i zbrojownia. Polaris zeskoczył z platformy wspomagając lądowanie silniczkami. Teraz ładownia ledwo mieściła jego ludzi. Którzy zajmowali miejsca pod ścianami przypinając swoje pancerze do linek przeciążeniowych. Jak Endymion rozpocznie swój taniec może troszkę rzucać.

Zobaczyli jak Stary z Migelem przypinają ostatnie luźne skrzynki. Obaj byli już w swoich znoszonych kombinezonach. Nagły błysk gdzieś u góry spowodował błyskawiczną reakcję Polarisa. Podniósł karabin celując w sufit. A tam ze spawarką plazmową w ręce wisiała Rose Alpha. Jej cybernetyczne ciało przyjęło mocno erotyczną choć w takiej sytuacji na pewno mało wygodną pozycję. Widząc uniesioną broń odzianego w pancerz marine. Cyberlala puściła zalotnie oko i wróciła do spawania wspornika.

Zobaczył Rose Alpha i opuścił Hadesa, kiedy tylko lalka puściła mu oko. Gdyby nie ładował Opiodolu przez tak długi czas z chęcią wykorzystałby okazję przy najbliższej okoliczności, jak często robił to w burdelach na stacjach przeładunkowych. Po chwili przypomniał sobie, iż Orn pozbył się oprogramowania erotycznego, zostawiając syntetyczną dziewczynę zaledwie z drobnymi reakcjami z poprzedniego życia. Westchnął i zdjął palec ze spustu i DX9 przestał wysoko szumieć. Dobrze, że ktokolwiek łata “Rdzawą Różę”, pomyślał Darius. Na „Kareninie” swoim pierwszym pirackim statku, wszystko się sypało. Tutaj sytuacja była dosyć podobna, lecz ku swojemu przekleństwu czy zadowoleniu załoga była bardziej obowiązkowa.

Jedno tylko nie dawało mu spokoju… Gdzie była Luna?

Serwomotory delikatnie poruszały się, kiedy Darius energicznie poruszał rękami. Nie było to objawy lęku, przynajmniej pozornie. Nie przejmował się możliwą walką. Nie miał nic do stracenia oraz kochał wojenny wir. Martwiła go inna sprawa. Gdzie jego zastępczyni, biało włosa, dobrze zbudowana Luna. Wszystko działo się tak szybko, że nie postarał się o jej odnalezienie. Chciał spytać kompanów czy ktoś jej nie widział, jednak nie chciał pokazać swojej niekompetencji. Wyszukał prywatny kanał na którym często rozmawiał z przyjaciółką, i wyjątkowo dla siebie nieśmiało wywołał ją w komunikatorze.

>Luna, gdzie jesteś? Mamy tu czerwony alarm a nie mogę Cię znaleźć. Odezwij się czym prędzej.

Odpowiedziała mu cisza i przerywana tylko delikatnym trzaskiem radia…

- Kapitanie. - powiedział na łączu Orn dopinając skafander - Sugeruje ich zniszczyć i unikać jakiegokolwiek bliskiego z nimi kontaktu abordaż wliczając. Świecą bardziej niż reaktor na Son-Balnam… Nawet w zaawansowanych skafandrach ta dawka promieniowania jest wysoce niebezpieczna, a obliczeń wynika, że albo mają nieskończone ilości powietrza, są samobójcami, lub to nie znane nam formy życia.

Reaktor na Son-Balnam… najsłynniejszy przykład wczesno-Tricarnijskiej zabawy z reaktorami piątej generacji. Cóż, powiedzmy, że księżyc na którym prowadzili próby zmienił się ze skalnego na piękny ceramiczny. Nikt nie przeżył.

Tak czy inaczej, Główny Mechanik po założeniu skafandra wrócił do konsoli. Przygotowywał modyfikację fazową osłon, a dokładniej nakładkę energetyczną, by lepiej powstrzymywała promieniowanie bez strat w swojej zasadniczej funkcjonalności. Pole Artyoma-Weillera było dość ciekawym zjawiskiem.

- Słyszałeś Orma, Endymion. Trzymaj nas z dala od tych statków. - powiedział kapitan, nie zapytał o czas do skoku. Nie było potrzeby jeszcze bardziej stresować Rity.
- Darius, słyszałeś? W razie walki nie zbliżać się do nich, bo będziecie robić za żarówki w mesie. Rozwalać na odległość. Po walce obowiązkowe odkażanie i badanie. Przekaż to swoim ludziom.
 
Fenrir__ jest offline