- Sam caesar by ci się pokłonił - odparł mimowolnie przytłoczony ilością zebranych bogactw legionista - gdybyś zdołał to stąd zabrać.
W żołnierskim sercu złoto przez wiele lat stało wysoko w hierarchii ważności. Wpierw miało wykupić Ianvsowi powrót do rodzinnych stron. Nieco później przynieść zapomnienie w objęciach wina i dziwek. Teraz jednak, na myśl o przygarnięciu choć części tego bogactwa odczuwał zwyczajnie zmęczenie i z ulgą stwierdził, że dawni włodarze zigguratu nie dysponowali niczym na czym mogłoby mu zależeć. - Przekonajmy się zatem kogo pochłonęło bogactwo.
Gdyby miał zgadywać uznałby, że to ciało, z którego uleciał błąkający się po okolicy duch. Ale nie zgadywał. Dał znać Enki i jeńcowi by zostali i niczego nie ruszali, po czym podszedł z Cedmonem do stosu zwieńczonego ruchliwą dłonią. Zachowawczość podpowiadała ostrożne i stopniowe odgrzebywanie zasypanego ciała. Legionista nie sądził jednak by czteroręcy projektowali te próby z myślą o zachowawczości.
Westchnął, pochylił się i złapał rękę jak kogoś komu pomaga się podnieść.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |