Cedmon zaczął odgrzebywać, kogoś kto został zasypany złotem, a równocześnie Ianus wolno i ostrożnie ciągnął go w górę. Już po chwili na wierzchu znalazła się cała ręka i można było z całą pewnością stwierdzić, że była kobieca. Jeszcze trochę kopania w złocie i po ręce, pojawiła się reszta ciała. Była to zakneblowana kobieta, ubrana w błękitny chador, pobrudzony i podarty. Z koloru skóry i rysów twarzy można było stwierdzić, że była Rusanamanką. Miała około trzydziestu lat. Na jej twarzy widniało kilka siniaków, a broda i górna warga pokryte były zakrzepłą krwią. Na skutek kneblowania i przyduszenia obciążającym ją złotem, ledwo oddychała. Kiedy została odkopana, długą chwilę mrugała przerażonymi oczami, wodząc tam i z powrotem po twarzach pochylających się nad nią mężczyzn.
- Dziękuję, dziękuję… Niech Fahim Wam błogosławi – kiedy ją odkneblowali, rozpłakała się. – Prawie się udusiłam… Te małpy chciały pogrzebać mnie żywcem pod tym złotem… Uratowaliście mnie… Jestem Jahmilla, córka szejka Mannouda ibn Najikha. Ojciec Was posłał na ratunek? Tak? Dziękuję, dziękuję…