Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2019, 11:40   #274
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Stara shokana była szczuplejsza, wszyscy oni byli szczuplejsi niż widziany na wyspie Shang Tsunga Goro, ale jak się przekonał John, nie byli przez to mniej groźni. Mniejszą siłę, ale i tak większą niż ludzie, rekompensowali szybkością i zwinnością.

- Wcześniej przybyły incognito - odparła stara - i wykorzystały was jako dywersję. Teraz wiemy, że one tam są. Ważne jest też, to że wy wiecie gdzie mają bazę. Liczę, że dacie im zajęcie. - Rozłożyła ręce - Po za tym jesteśmy kwita, wy zabiliście moje sługi. Moje sługi zniszczyły waszą latającą rzecz. Mogę was wesprzeć poradą. Idźcie na wschód. Tam jest cywilizacja.
Porada zgadzała się z tym co John i Raf widzieli lecąc na spadochronach.
- Odejdźcie, nikt nie będzie was niepokoił.

- Nie podoba mi się wasza obecność na ziemi
- powiedział Jax - Rayden się o tym dowie.
- Rayden już wie. Pozwolił nam tu zamieszkać o ile nie będziemy się mieszać w sprawy ziemi i pilnować tutejszego portalu do Zaświatu.

- Idziemy
- zarządził Jax. Odwrócił się bez pożegnania i ruszył do wyjścia. Sonya chwile postała po czym skinęła Rafowi i Johnowi by też szli.

Nikt ich nie niepokoił, gdy szli schodami. Nie wiedzieli, że tymczasem dwóch strażników na bezgłośna komendę starej shokanki schowało noże.
Na górze trwała krzątanina. Zbierano martwych , opatrywano rannych. Nikt nie przeszkadzał grupie ziemian w opuszczeniu tego przybytku sześciorękich shokanów na obczyźnie.
- Macie alternatywny transport? - spytał John.
- Tak - odparła Sonya - wystarczy go wezwać przez radio… to z helikoptera. Jakoś nie mieliśmy czasu go zabrać wysiadając.
- Kawałek stąd jest obozowisko tego przewodnika co przyprowadził Kendrę
- powiedział Raf - nawet jeśli już poszedł to idąc jego śladami dotrzemy do rzeki.
- Racja, do tego spowalnia go stewardesa
- wtrącił John - może uda się go dogonić zanim odpłynie.
Gdy dotarli do obozowiska zorientowali się, że ktoś je niedawno opuścił. Do tego coś tu przygotowywał.
- To chyba jakaś trucizna - powiedziała Kim wąchając kociołek.
- To chyba Fowler - rzekła Raf.
Jax stanął po środku obozowiska i obrócił się wokoło.
- Jesteśmy w środku dżungli, a to już któryś z kolei wasz znajomek. Nie próżnowaliście. Co to za jeden?
- Czy to wszyscy wasi znajo..
. - zapytała drwiąco Sonya, ale widząc miny Rafa i Johna przerwała w pół zdania. - Nie pieprzcie, że jest tu jeszcze ktoś.


tu zostawiam miejsce na wasze tłumaczenia i pytania
Druid, Skorpion, Smoke (o nim wie Fowler). To chyba wszyscy


“Jak w filmie” pomyślał Fowler przedzierając się przez dżunglę. “Laska skręca nogę w najmniej odpowiednim momencie”. Obejrzał się za siebie, przewodnich czerwony z wysiłku taszczył ją na plecach. Nagle Fowler wyczuł, że nie są sami.
- Odpoczynek - wysapał przewodnich opuszczając na ziemię dziewczynę.


A tu miejsce na ponowne spotkanie znajomych. Sami to opiszcie. Fowler dogonił przewodnika i Kim (tą prawdziwą) i poszli dalej razem. Teraz zostali dogonieni przez resztę.

 
Mike jest offline