Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2019, 12:01   #5
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Usiadł pod drzewem.
~ Cóż, skoro już i tak ci powiedziałem o Grimwaldzie… GU, Grimwald Umbra, to dręczą mnie koszmary. Jak to ładnie ująłeś, niezwiązane z miłosnymi westchnieniami.~
Urwał aby zdać sobie sprawę, że będzie musiał przekazać więcej… znacznie więcej. Skurczył się zamknął oczy, zacisnął pięści, a potem kontynuował.
~ To naukowiec. Wydawał się być po prostu głodny wiedzy, a płacił więc dla niego pracowałam ~ myśli Kharricka miały głos i barwę Emi. Pomimo tego, że fizycznie wciąż był sobą.
~ Trochę jak z Laurą, interesowała go anatomia. Czasem mnie zatrzymywał kiedy miał dobry humor, aby mi poopowiadać co jest gdzie i jak działa. Żeby było jasne, przynosiłam mu już martwych osobników. Zajmowałam się grabarstwem, więc to i tak była robota na boku. Jak ojciec zniknął musiałam się czymś zająć… mniejsza. Ważne, że… nie wnikałam w jego działalność. Przez bardzo długi czas.~
Jace myślał chwilę. - Chodź, przejdźmy się. - ruszyli ścieżką idącą w górę omijając ewentualne patrole.
~ Kim był Twój ojciec? ~ spytał gdy weszli na ścieżkę wiodącą ku szczytowi dość płaskiej połoniny. ~ Wspominasz go czasem, ale nie czuję ciepła rodzinnego w Twoich wspomnieniach.~
~ Może dlatego że znikł jak miałam czternaście lat. Opowiadałam o tym kiedyś… może nie słyszałeś, w sumie byłeś wtedy dużo bardziej zamyślony. Nie mniej ojciec był tym kim potrzebował być. Bardzo rzadko przybierał swoją naturalną formę. Tylko jak mi się udało go do tego przekonać.~ Na moment zamiast słów w myślach Emi pojawił się obraz. Przedstawiał on odbicie w dużym lustrze. W niewielkim pokoju stał fotel, a na nim siedziała dziwna szara kreatura, groteskowo powyginana. Na jej kolanach zaś znajdowała się mała Emi uśmiechnięta od ucha do ucha jakby ten widok był najwspanialszą rzeczą na świecie.
Jace czuł, że powinien się w jakiś sposób odwdzięczyć, opowiedzieć coś o sobie, ale nic z jego historii nie mogło równać się z historiami dziewczyny.
~ Ale no, mimo wszystko miewał ciężką rękę. Nauczył mnie wszystkiego, więc dzięki niemu żyję. Co prawda odkąd was poznałam zdążyłam już złamać kilka jego przykazań~ złodziej wysilił się na uśmiech.
~ Nie on mnie jednak dręczy tylko Grimwald. To co może zrobić… wam albo mnie. ~
Jace uśmiechnął się. Doppelgangerzy musieli ukrywać swoje zdolności, swoją naturę i pewnie kilka innych rzeczy przed innymi. Psionik rozumiał to doskonale. Doskonale czuł różnice w tym gdy ktoś nie wiedział o jego zdolnościach i reakcji gdy się dowiedział. Nadal wiele sytuacji z historii dziewczyny było niejasnych, ale nie było sensu drążyć tematu dla własnej ciekawości. W tej chwili Jace miał być ramieniem na którym Emi mogła się oprzeć.
- A cóż takiego może nam zrobić ten Grimwald? Może cię znaleźć? - płynnie przeszedł z telepatii na język gdy już oddalili się wystarczająco od jaskiń by patrole strażników nie mogły ich podsłuchać.
- Nie poruszałem tematu tam w namiocie, sam byłem w kiepskim stanie przez ogrom okrucieństwa jaki bił z tego miejsca, jednak nie umknęła mi twoja reakcja. To poważna sprawa, wydaje się, że niezamknięty rozdział życia od którego uciekasz. - spojrzał na idącego obok mężczyznę wciąż czując się dziwnie wiedząc, że to tylko przebranie białowłosego dziewczyny.
- Może nie znajdziemy rozwiązania teraz, ale wydaje mi się, że będzie ci lżej jak się z kimś podzielisz. A jeśli będę w stanie pomóc, tym lepiej. -
Kharrick kilka razy się zbierał aby coś powiedzieć. W końcu uznając ponownie, że słowa nie przejdą zmienił się. Emi zatrzymała się. Wzięła kilka głębszych oddechów.
- On… Wykorzystałam raz moment kiedy go nie było i zajrzałam gdzie nie powinnam. Nie zauważyłam pułapki. Heh… Obudziłam się u niego na stole…- głos jej zadrżał. Podwinęła rękawy pokazując czarne proste linie blizn. Potem rozpięła kilka guzików w bluzce pokazując czarne “y” ginące głębiej pod bluzką.
Chłopak przyglądał się bliznom, mimowolnie ciut zbyt długo patrząc w dekolt. - Hmm… to wygląda jak… - zawahał się na moment. „Wiwisekcja”. To było właściwe słowo, ale Jace nie zdobył się na wypowiedzenie go ma głos. - ja… rozumiem… przepraszam. - spuścił wzrok. - Dopadniemy drania! - zbeształ się w myślach za frazes jakiego użył. Brzmiał banalnie, chociaż był szczery.
- Kiedyś bym powiedziała, że sama go wypatroszę... ale po obozie… po tym co ten dowódca robił nie wiem czy chcę podążać tą drogą. - dziewczyna zapięła na nowo bluzkę. - Nawet jeśli… nawet jesli to co robił… - urwała nie potrafiąc dokończyć.
Jace niezdarnie objął dziewczynę chcąc dodać jej otuchy. Kompletnie nie wiedział co powiedzieć. Jak zareagować? Czuł się trochę winny wpędzenia dziewczyny w rejony swojej przeszłości, które pewnie z chęcią zostawiłaby za sobą, ale było to niestety konieczne dla oczyszczenia. Milczał więc przez chwilę czując że sytuacja robi się coraz bardziej niezręczna. Zatrzymał się w końcu zatrzymując też Emi.
- W porządku? - kolejny banał. Dziewczyna poddała się dotykowi, dając się przytulić choć nadal była dość spięta. Jace nie nalegał. Puścił dziewczynę delikatnie. - Pożałuje jeśli jego droga skrzyżuje się z naszą. - dodał całkowicie poważnie.
Dopplerka nie była przekonana.
- Obyśmy my tego nie pożałowali.
Nie chcąc kusić losu zmieniła się z powrotem w Kharricka.
- Jak dla niego pracowałem nie robił eksperymentów na żywych. A przynajmniej ja tego nie zauważyłem… do czasu. Teraz zaś trafiliśmy na lykantropa z jego podpisem. Zmiennokształtną. Co jak próbuje odtworzyć to co potrafią doppelgangery? Musimy sprawdzać tych, których ratujemy. Jeśli po mnie było widać, to po nich też będzie.
- Wiesz czego szukać, mogę zaaranżować coś. Miałaś okazję sprawdzić tę likantropkę? -
Złodziej odchrząknął kiedy usłyszał jak Jace zwraca się do niego w żeńskiej formie.
- Zebrałem z niej rzeczy. Nic więcej. A to o czym mówiłem to ta aura jaką ponoć mam kiedy jestem w zmienionej formie. Jak to Laura określiła? Transmutacja?
- To co innego, chociaż to też warto sprawdzić. - dodał psionik zupełnie nie zważając na uwagi Kharricka. - Jeśli współpracuje z Legionem, na pewno spotkamy więcej jego tworów, a może i jego samego. A jeśli tak możesz być pewien, że dopilnujemy by trafił w twoje ręce. -
- Ja… - Kharrick spojrzał na Jace’a w pełnym zaskoczeniu. Nie zwykł mówić w ten sposób.
- Nie - dodał poważniejąc. - Może gdybyś mi to zaoferował przed akcją z obozem. Teraz… nie chce. Wystarczy, że umrze.
Położył dłoń na ramieniu chłopaka. Zmierzył go uważnie. Czyżby aż tak bardzo wstrząsnęły nim poczynania hobgoblinów, że pozwolił sobie na takie myśli?
- I nawet nie myśl o tym, że tobie pozwolę się nad nim znęcać. Nawet jeśli miało być tylko mentalnie. Mikel miał nieco racji. Nie możemy być jak oni.
- Dlaczego uważasz, że bym się znęcał? - odpowiedział po dłuższej chwili.
- Nie miałeś problemu skopać tamtego hobosa, którego przesłuchiwałem. - przypomniał złodziej - wtedy jak zrobiliśmy zasadzkę. Nie widzę aby używanie mocy już na ciebie tak negatywnie wpływało, ale twoje emocje to co innego. Bogowie chrońcie, ale jeśli by został ciężko ranny ktoś ci bliski to mam podejrzenia, że mógłbyś zrobić coś czego potem byś żałował.
Jace uśmiechnął się. - Skopałem? - zdziwił się - Raz go kopnąłem. Raz! Naprawdę, tym razem przesadzasz. -
- Taa, prawie zębów mu nie wybiłeś - złodziej w końcu szczerze odwzajemnił uśmiech. - Upewniam się tylko, że wciąż się trzymasz. Jesteś dużo bardziej podatny na to wszystko niż ja. Pamiętam co się z tobą działo w Gristledawn. Teraz było nawet gorzej. Byłem pewny, że mi zaraz zejdziesz w tym namiocie.
Chłopak wzruszył ramionami. Widział więcej, czuł mocniej, reagował silniej. Może to jego moce uczyniły go wrażliwszym, a może to po prostu cecha jego charakteru?
- Masz czasem takie przeczucie jak sięgasz po szklankę, że ona zaraz spadnie i ułamek sekundy później ona spada? Ja tak mam cały czas. Widzę cierpienie, jest tak materialne, że niemal mogę je dotknąć. Wy widzicie tylko wypaloną ziemię i wszechobecną, złowróżebną ciszę. Coś za coś - wzruszył ramionami.
~ Ale przynajmniej się uśmiechnęłaś ~ dodał w myślach. ~ Zwracanie się w ten sposób do faceta, nawet jeśli to twoje przebranie, jakoś mi nie przechodzi przez gardło. ~ dodał.
Po tych słowach złodziej nie był w stanie nie parsknąć śmiechem. Pokręcił głową niedowierzając.
- O Desno… dobrze, wracajmy abyś się nie czuł niezręcznie.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 09-07-2019 o 14:43.
Asderuki jest offline