Wbrew obawom nie zginął ani krasnolud, ani elf pozostający z nim w komitywie. Była to pewna zmiana co do ich wcześniejszych doświadczeń, ale nie oznaczało to jeszcze, że ich informatorzy są w niebezpieczeństwie równie wielkim, jak oni sami.
Gdy nadszedł czas na pytania, Santiago postanowił spytać o to, co właśnie go zainteresowało:
- Być może nie zechcesz podzielić się tym z nami, ale dotychczasowe zdarzenia nauczyły nas dużej ostrożności i podejrzliwości. - Zaczął. - Wydaje się to niedorzeczne, jednak muszę spytać - rozmawialiście z Karelią. - Kontynuował. - Czy rozmowa dotyczyła nas lub sprawy, którą się zajmujemy? Jeśli tak, to w jakim kontekście? - Spytał wreszcie.
Gdy już jego ciekawość w tym temacie została zaspokojona, lub raczej - uspokojona, wyjaśnił swój punkt widzenia na całą sprawę.
- W sprawę Ósmego Teogonisty wplątaliśmy się przyjmując zlecenie poszukiwań zaginionego profesora. W celu zakończenia i rozliczenia tegoż ruszyliśmy dalej, po drodze stając się celem ataku ludzi powiązanych z kościołem Sigmara, zapewne wyznawców Uświęconego Młota, ale to wiedzą tylko oni. Woleli ginąć, niźli wyznać prawdę, albo posługiwano się pachołkami nie mającymi pojęcia dlaczego ktoś chce naszych głów. W Pfeildorfie trafiliśmy na dalszy kawałek historii, ale też dwa trupy, które pierwotnie miały udzielić nam wszelkiej informacji. Zostaliśmy wrobieni w morderstwo jednego z nich, choć próbowano przypisać nam i drugie. Ledwo uszliśmy z kazamatów, jednak prześladowcy wciąż deptali nam po piętach co rusz próbując dopaść. Nawet teraz dotarliśmy tutaj nie mając więcej informacji niźli to, że wciąż próbuje się nas zabić i to, że osoby z którymi powinniśmy porozmawiać i wyjaśnić sprawę zwykle giną zanim ich spotkamy lub nie docierają na umówione spotkania, by zamiast nich ktoś ponownie naszykował zasadzkę. - Wyjaśnił.
- Przynajmniej tak to wygląda z mojego punktu widzenia - ale może jestem niezbyt zorientowany w niuansach historii sigmarytów i coś mi umyka. W każdym razie nie wiem nawet o co powinienem was spytać... - wyjawił szczerze.