Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2019, 10:36   #275
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Opuszczając obóz Fowler znalazł trop. Zapewne przewodnik i ta kobieta z samolotu. Można to było wykorzystać do znalezienia najszybszego wyjścia z tej przeklętej dżungli. Co prawda miał do tej dwójki kilka godzin straty, a przynajmniej tak mu się wydawało, bo nie miał pojęcia jak długo siedział zamknięty w klatce shokanów. Jednak jeśli tylko nie zgubi tropu powinien móc się stąd wydostać, nawet jeśli nie dogoni ludzi.

Los jednak był dla niego łaskawy, albo i nie, zależy jak na to spojrzeć. Zdołał dopędzić przewodnika i kobietę, i to nawet dość szybko, a to z tej przyczyny, że ta ostatnia, nienawykła widać do spacerów w dzikim terenie, zwichnęła kostkę i chłopak musiał ją taszczyć na własnych plecach. Fowler przez chwilę rozważał ominięcie ich i podjęcie dalszej samotnej wędrówki, ale w końcu uznał, że nawet spowolniony przez dziewczynę opuści dżunglę szybciej z przewodnikiem niż błądząc samotnie po omacku. Postanowił im się objawić.

Żadne nie ucieszyło się na widok zabójcy, zwłaszcza chłopak, który musiał mieć świeżo w pamięci chwile, gdy ninja go terroryzował i groził straszliwymi ranami, a nawet kalectwem, jeśli ten nie zrobi tego, czego się od niego żądało. Tym razem obyło się jednak bez tego. Przewodnik zgodził się na powiększenie drużyny i zapewne modlił się żeby wyjść z tego cało. Jakie miał zresztą wyjście?

Nowy towarzysz nawet się nad nim zlitował i zaoferował, że poniesie przez jakiś czas kobietę z samolotu, co pozwoliło zwiększyć tempo marszu. Po pewnym czasie oddał ją jednak, a chwilę później zrozumiał, że ktoś za nimi podąża. W tej samej chwili przewodnik wysapał:

- Odpoczynek.

Zrobił ruch, chcąc położyć kobietę na ziemi, ale Fowler powstrzymał go szeptem:

- Nie. Idziecie dalej. Rób co mówię - spojrzał na niego groźnie.

Chłopak, chcąc nie chcąc, powlókł się dalej, chociaż wyglądał jakby miał paść po kilkudziesięciu kolejnych krokach. Jednak zabójcy nie trzeba było więcej. Sam uskoczył w pobliskie zarośla i sięgnął po parę noży do rzucania. Czekał w napięciu na to, kto pojawi się na ścieżce, którą podążali.

Wreszcie usłyszał kroki. Przekornie nie wychylał się do czasu, aż grupka go nie minie. Naliczył cztery osoby. Sporo. Ale jeśli będzie miał element zaskoczenia po swojej stronie, powinien zdążyć załatwić dwójkę nim tamci zorientują się co się dzieje. Śledzący ich osobnicy minęli jego kryjówkę. Fowler odczekał jeszcze trochę, a następnie bezszelestnie wyłonił się z krzaków. Był gotowy oddać śmiertelny rzut nożem, ale plecy, które zobaczył... Należały do Rafa.

Wyprostował się i ukrył broń, po czym powiedział głosem wypranym z emocji:

- Przeżyliście. To dobrze.
 
Col Frost jest offline