- Torturowano ją - odpowiedział na pytanie ocalonej. Nie miał zamiaru, przed obcą, wdawać się w szczegóły. Wolał zabrać się za szukanie wyjścia.
I, ku jego zdziwieniu, udało się. Podziękował Bogini za okazaną łaskę (bo drzwi były bardzo sprytnie ukryte), po czym spojrzał na towarzyszy.
- Mamy wyjście - powiedział. - Zanim jednak sobie pójdziemy, to proponowałbym zabrać nieco tych błyskotek. Kiedyś dotrzemy do cywilizacji, a wtedy garść złota się przyda, żeby uzupełnić ekwipunek. Lepiej być bogatym wędrowcem, niż żebrakiem w obcym kraju.
Nie sądził, by to była kolejna próba - raczej uznał to za szansę na opuszczenie tej przeklętej, pełnej niemiłych niespodzianek budowli. A w takim razie nie zamierzał tego robić z pustymi rękami. Uważał, że został okradziony, a w związku z tym należała mu się rekompensata za wszelkie straty.
Nie mówiąc już o tym, że garścią monet, zawiniętą w szmatę, można było ogłuszyć ewentualnego natręta.
- Jahmillo, jesteś z pewnością obeznana z klejnotami, może coś wybierzesz? - zaproponował.
Nie czekając na odpowiedź córki szejka 'zaopiekował' się paroma garściami złota i klejnotów.