Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2019, 16:39   #820
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiedyś słyszała pewną opowieść o tym, jak podczas bitwy elficki łucznik i drowi tancerz ostrzy natrafili na siebie w sercu potyczki. Elf wiedział, że jeśli drow zdoła do niego podejść, będzie to jego ostatnie spotkanie z kimkolwiek.. Robił zatem wszystko, żeby owego drowa zatrzymać i któraś ze strzał w końcu trafiła tancerza ostrzy w pierś, ale nie przebiła serca. Pechowe miejsce wybrali na bitwę, albowiem znienacka nadeszło potężne trzęsienie ziemi, przerywając walkę i rozdzierając ziemię pod stopami wojowników. Stało się tak, że elficki łucznik wpadł do rozpadliny w ziemi i utknął w niej, gdy głazy i przewrócone drzewa zasłoniły wyjście górą. Elf próbując znaleźć wyjście z podziemnego więzienia, odnalazł rannego tancerza ostrzy, leżącego na ziemi i usiłującego sie podnieść. Elf szybko zdał sobie sprawę, że obaj są uwięzieni w rozpadlinach bez wyjścia. Drow był ciężko ranny i nie mógł się podnieść, leżał na ziemi ściskając w dłoni sztylet, obserwując krążącego wokół łucznika. Łucznik w końcu podszedł do niego i zaoferował obejrzeć i opatrzyć jego ranę, na co drow poprosił go, aby zostawił go w spokoju. Powiedział, żeby go nie dobijał, gdyż nie chciał łaski od elfa i nie chciał, by opatrywano jego rany, więc poprosił, aby elf po prostu zostawił go w spokoju, tak jak leżał. Ta odpowiedź była o dziwo dla elfa wielkim szokiem. Niezrozumiale mocno zabolało elfa w sercu na wieść, że taka istota jak drow wolała męczyć się godzinami, dusząc się własną krwią, niż przyjąć – tak czy inaczej - szybką pomoc. Od elfa. Drow wyśmiał też elfa mówiąc, że są uwiezieni i nikt ich nie będzie szukał, nikt ich nie znajdzie, więc za kilka dni, tak czy inaczej, któryś z nich, jak to ujął delikatnie drow, „będzie musiał coś zjeść”... Wyjmowanie strzały wiązało się też z wielkim bólem i wielką szansą na niepowodzenie, czego drow sobie nie życzył. Wyśmiany i spytany skąd w ogóle pomysł, by ratować kogoś, kogo przed chwilą sam popróbował zabić, elf odpowiedział: tam na górze byliśmy wrogami, ale tu na dole nie ma ich wszystkich, nie ma naszych sztandarów, jesteśmy sami. Drow wyśmiał go znowu, wyzywając od niepoczytalnych dzieci Światła, ale elf w swojej niepoczytalności nie był w stanie oprzeć się próbom uratowania rannej istoty, tak, jak był tego nauczony. Podszedł więc do drowa i po serii wyzwisk, przekleństw i wrzasków, wyciągnął strzałę i opatrzył ranę. Siedział potem obok leżącego drowa, okrywszy go swoim płaszczem, a drow śmiał się zagryzając jeszcze czasem zęby z bólu, przerażony wręcz niezrozumiałym kompletnie zachowaniem niepoczytalnego elfa.
Pierwsze starcie wydawało się kumulacją wszystkich możliwych pechów i złych zbiegów okoliczności. Krótko mówiąc oberwali wszyscy po równo i zebrali niezłe manto. A mamusia ostrzegała żeby nie stawać na drodze wkurzonym drowom… Co tu było jednak zrobić, niewiele dało się poradzić. Kiti nagle zdała sobie sprawę że śmierć Diritha może być tragiczna w skutkach.
„A może właśnie wcale nie…? – odezwał się znów głos. - A Może By Tak…?”
„Co masz na myśli!? Nie teraz!!!”
„Hell Light. Musimy odzyskać Hell Light.”
“I jak to ma pomóc!?”
„A jak jego przeżycie ma pomóc!? On nawet nie stara się odnaleźć ani odzyskać Hell Light! MUSIMY odzyskać Hell Light!”
„To nic nie da, to niczego nie zmieni!!! Dirith musi żyć!”
„Drogo za to zapłacisz…!”
No i zapłaciła, co prawda nie tak jak się spodziewała.
- Ałałałała…!!!
Nóż w łopatce nie był niczym fajnym. Był wręcz czymś zaskakująco niefajnym, ale szok o dziwo przytłoczył ból. Szok i niedowierzanie. Kolejny szok nadszedł kiedy chciała odruchowo się skulić czy uskoczyć po ciosie, ale nie mogła bo coś co utknęło w jej ciele krępowało jej ruchy przedniej łapy i połowy pleców.
- AŁAŁAŁAŁAAAAA!!!
Próbowała się ogarnąć. Rzuciła zaklęcie leczenie na Diritha, jednocześnie zastanawiając się czy dalszy atak miał sens. Co miała mu zrobić, krzywo na niego popatrzeć!? Nadzieją pozostawało że jasna poświata od leczenia przynajmniej go zdezorientuje wybije z rytmu albo może oślepi na sekundę. Bestii nakazała pomóc Xenomorphusowi w powstrzymaniu czarnego kota.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline