Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2019, 23:55   #604
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
W reakcji na ucieczkę czwórki z więźniem Galeb i Diuk zaczęli ich ścigać pieszo, a Oleg i Gustaw rzucili się do jedynego konia. Ewentualnej przepychance zapobiegł Loftus, przywołując dla szlachcica wierzchowca z cieni. Przypłacił to jednak dojmującym poczuciem zimna i dokuczliwymi dreszczami. Po chwili cała czwórka goniła już uciekających a Loftus wyjął lunetę i rozglądał się za patrolami - nie zobaczył żadnych. Co o niczym nie świadczyło, pole widzenia w górach było dosyć ograniczone i zamiast 40 kilometrów widziało się do pierwszego zakrętu, czyli dużo mniej.

Bert podjął próbę bardzo trudnego strzału. Bełt nie tylko musiał minąć grupę pościgową, ale i trafić w porywaczy, a nie w więźnia. Miał szczęście tego dnia. Bełt przemknął tuż nad ścigającymi i trafił jednego z uciekających, krzesząc skry na hełmie. Mimo braku obrażeń trafiony krzyknął, puścił półprzytomnego więźnia i rzucił się do panicznej ucieczki. Co było dalej Bert nie widział, jako że stracił zainteresowanie pościgiem za ludźmi i pobiegł w przeciwna stronę - ścigać zwierzęta.

Czterech Ostatnich pobiegło w jedną stronę, jeden w drugą, Detlef klął szarpiąc się z bełtem w ranie Leonory... Walter wodził strzałą to w kierunku jednego to drugiego jeńca, mając nieprzyjemną świadomość, że został sam, nie licząc trzęsącego się maga, który więcej uwagi poświęcał przetrząsanie kieszeni trupa (oprócz widocznych rzeczy: kolczugi, miecza i kuszy - 27zk 11ss, pudełko kandyzowanych owoców, ukryty w rękawie sztylet, srebrny łańcuch na szyi wart kilka koron) niż jeńcom i tylko co jakiś czas podnosił na nich wzrok.

***

Chwilę później
Miejsce potyczki


Detlef słabo znał się na leczeniu, a na chirurgii jeszcze słabiej. Wyciągany bełt zazgrzytał o kość powodując dodatkowe obrażenia, ale za to budząc Leonorę. Ręka była chwilowo niezdatna do użytku, ale mózg, jak się okazało, nadal działał. Co niestety nie znaczyło, że można liczyć na poprawę zachowania. Choć blada, wstała o własnych siłach. Co prawda zaraz później zwymiotowała, a Detlef znał się jednak na medycynie na tyle, by zdiagnozować wstrząśnienie mózgu. Nic czego kilka dni leżenia w spokoju i braku wysiłku nie mogłoby wyleczyć. Tylko nie zanosiło się na to.
Mag skończył już przeszukiwać kieszenie, ale nie skończył drżeć. Drżeć za to zaczął Walter, a dokładniej - drżały jego ręce. Z wysiłku. Trzymanie napiętej cięciwy łatwe nie było. Jeńcy tymczasem ocucili dwóch swoich nieprzytomnych. Trzeci nadal nie odzyskiwał przytomności. A broni nikt nie pozbierał...


Pięć minut po potyczce,
kawałek dalej szlakiem


Gdy dwóch konnych dogoniło trójkę ściganych (czwarty, ten trafiony przez Berta uciekał sporo szybciej i był jeszcze dalej) jeden z nich nie wytrzymał i wystrzelił z garłacza. Zarówno Gustaw jak i Oleg w podziwu godny sposób skręcili na boki i przepuścili większość pocisków między sobą i w obu przypadkach skończyło się na niegroźnych draśnięciach. W sumie niewiele ich to spowolniło, a strzelec rzucił broń i pobiegł w las. Z pozostałej dwójki jeden przyłożył jeńcowi miecz do szyi - teraz widać było że to młoda kobieta o twarzy znanego im już Kadeta, a drugi wycelował kuszę w przyjezdnych. Oleg z kolei wycelowął kuszę w niego. Pat został przerwany przez przybycie Galeba i Diuka, który na szczęście nie miał na sobie akurat zbroi płytowej, inaczej pewnie nadal byłby w połowie drogi. Na ten widok kusznik zaczął się powoli wycofywać, a "miecznik" powtórzył:
- Jeszcze krok, a poderżnę gardło szlachetnej pannie - zagroził. A Gustaw nie bardzo mógł pozwolić by bratanica wdowy po Leosie von Liebwitz (młodszym bracie Elektorki, który zginął w niejasnych okolicznościach niedługo przed wojną) i córka szefa wywiadu Wissenlandu zginęła. Bo wiedział kogo obciążą odpowiedzialnością.


siedem minut po potyczce
Fragment szlaku przy łasze piasku, na południe od miejsca potyczki


Niziołek szybko znalazł Prosiaka skubiącego trawę. Zwierzak był zbyt gruby by długo biec, więc i jego ucieczka nie trwała długo. Szczątki drugiego z kuców znalazł kawałek dalej, biedne zwierze musiało się potknąć i spaść ze zbocza.
Bert niemal już stracił nadzieję na znalezienie ostatniego ze zwierząt, gdy usłyszał rżenie ostatniego z kuców i cichy głos człowieka. Przestraszone zwierzę zeszło ze szlaku w kierunku wody, gdzie na piaszczystym brzegu siedział jakiś mężczyzna. Niedawny więzień. Miłka musiała ich wyczuć bo zarżała a Prosiak odpowiedział tym samym, niwecząc próbę podejścia niezauważonym. Niemniej, Bert więźnia widział, a były więzień jeszcze nie spostrzegł niziołka.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 13-07-2019 o 00:20.
hen_cerbin jest offline