Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2019, 21:26   #31
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Dietrich był wściekły. Tak, targała nim furia... i strach. Oto bowiem wszystko szło dobrze, ale oczywiście musiał dać ciała i nazwać Puszkę Wielebnym Ojcem! Psiakrew! Oby gość szybko zapomniał o tej pomyłce, albowiem jego brak wiedzy o tym całym zakoństwie wyszła na jaw... albo lepiej, niech weźmie to za jego pokorę! Szkopuł w tym, że nie miał pokory. Nienawidził Puszek z całego serca. Gdzie się nie pojawiali tam wprowadzali swoje "boskie" prawa i narzucali swoją wolę w imię jakiegoś "Młotodzierżcy". Każdy co w lesie był wiedział dobrze, że siekiera lepsza, bo praktyczniejsza, a on, Dietrich, wiedział to, aż nadto!

Dlaczego więc chciał na nauki do tego człowieka? Było to proste. Pod latarnią najciemniej. Wyglądało na to, że wysłuchały go tamtej sławiennej nocy "bluźniercze" bóstwa. Jednak, czy słuchanie głosu śmiertelnika jest bluźniercze? Tak, sprowadziły zagładę na Teufelheim, prawda, ale czy on tego nie chciał? Nie... nie chciał, ale źle dobrał słowa. Był nieostrożny, naiwny i głupi! Jednak na wszystko był plan. Na wszystko był zamysł i zamiar. Nawet jeżeli go nie widział. Przetrwał na ulicy, bo knuł... chociaż miał dobre serce, knuł. Im więcej knujesz, tym większa szansa, że coś pójdzie po twojej myśli, a nawet jeśli dotknie cię porażka... to nic innego jak ukryta okazja do sukcesu!

Lecz teraz uśmiechał się delikatnie pomimo burzy sztormowej swoich ciemniejących myśli. Rycerz wyszedł razem z dziewczyną. Spojrzał na swoich towarzyszy, swoich przyjaciołach i rodzinie w jednym i powiedział spokojnie w sylvańskim.
- Nie będziemy wchodzić temu człowiekowi w paradę. Nie znamy tego świata i jego zasad. Wiem, że może nie być to łatwe dla co poniektórych z nas, ale pamiętajcie, że jesteśmy tu gośćmi. To inny świat jest. Jedyne o co was proszę to o rozwagę. Mogę na was liczyć?

Sylvański... miał nadzieję, że rycerz nie znał mowy tych ziem, ale nie miał zamiaru ryzykować mówiąc coś nieopatrznie. Ni zdradzać się przed swoimi towarzyszami. Bał się o siebie i Elsie. O siebie, bo widział zmiany w sobie. Ziarno goryczy i gniewu powoli znajdowało miejsce w jego duszy. Widział to, wręcz czuł, ale Elsie żyła i tylko to się liczyło. Była ostoją tego kim był przed "zarazą", przed swoim "występkiem", przed...

Westchnął ciężko i pokręcił głową zmęczony. Gdyby tylko wiedział o czym prawiła dziewucha... ale nie miało to znaczenia. Nie chciał ryzykować. Miał dla kogo żyć, Elsie. Najbardziej bolało go, że nie mógł pomodlić się do prawdziwych bogów, bo jeśli to jaki zakonnik ten rycerzyna, to i klasyczny znał. Spojrzał tylko w niebo i uśmiechnął się słabo. Miał tyle pytań i chciał odpowiedzi. Pożądał ich. Ich i wiedzy, władzy, mądrości... i zdrowia dla Elsie...

- Dobra, chodźmy spać chłopaki.
- powiedział tonem znoszonego buta górala który zdecydowanie za długo chodził po szczytach... w skrócie, był padnięty. Nie fizycznie, lecz emocjonalnie. Całe to tłumienie i maskowanie uczuć go wypalało od środka. - To jedyne co możemy teraz zrobić.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline