Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2019, 21:22   #198
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
W zasadzie nie wiedziała, czego mogła się spodziewać po zielsku, które stalkerzy znaleźli w Strefie. Spodziewać się można było wszystkiego – Japończyk mógł nagle zmutować, wpaść w berserk i pozabijać ich wszystkich, mógł umrzeć w agonii lub też po prostu paść na ziemię i po prostu umrzeć. W Strefie możliwe było wszystko.

Koichi wybrał opcję berserka. Sigrun instynktownie sięgnęła w stronę kabury, gdzie był schowany Glock, ale… Jeśli naprawdę miałby umrzeć, co by to zmieniło?

Tym bardziej, że Kari i Abi postanowiły za wszelką cenę przyszpilić go do podłogi, co okazało się złym pomysłem.

Zamieszanie wybuchło nagle i bez ostrzeżenia. Kiedy Koichi wrejterował w okolice Sigrun, ta posłała parę kułaków w stronę jego nosa. Jak się okazało, bez większego rezultatu. Japoniec, który nagle stracił rozum przewalił się przez całą kryjówkę po to, żeby wpaść na Davida. Tam zakotłowało się, zamieszało i skończyło się tak szybko, jak się zaczęło.

- Było ostrzec, związać go – Sigrun rzekła, podnosząc z ziemi nieco zmiętego peta, który wypadł jej z ust podczas szamotaniny. - Kurwa, co jak co, to planning i management macie zjebany – Sigrun wypuściła dym w stronę stalkerek, rozmasowywując siniak na nodze.

Tymczasem, Koichi postanowił uciąć sobie drzemkę. Czy miał z niej wyjść – tylko czas miał to pokazać.

- Wyjdzie z tego? – zapytała Kari.

- Haha, jak dla mnie wygląda na denata – Sigrun wyszczerzyła zęby w stronę stalkerek.

W międzyczasie, powrócili Nick i Pszczółka. Sigrun nie omieszkała dodać do raczej lakonicznej wypowiedzi Kari nieco bardziej soczystych detalów całego zajścia, jak Japończyk zaczął wrzeszczeć, taranować wszystko co się da i w gruncie rzeczy zachowywać się, jakby postradał rozum. Zupełnie jak ludzie za starych, dobrych czasów, kiedy alkohol lał się strumieniami i nie trzeba było myśleć o tym, co jutro.

Rozmowa stalkerów zmartwiła ją, jeśli, oczywiście, pozostało w tym świecie Strefy cokolwiek, co mogło ją zmartwić. Z miejsc zwyczajnie niebezpiecznych, to znaczy, pospolicie niebezpiecznych, z jakich składała się głęboka Strefa, w której się znajdowali, postanowili, ot, tak dla zabawy, przejść się w stronę jeszcze bardziej niebezpiecznego miejsca. Które zapewne było na poziomie czegoś w stylu lewiatanów – chociaż, kto wie? Sigrun nie miała pojęcia, co mogło ich spotkać w „Instytucie”. Nikt nie miał pojęcia z hibernatusów.

Na propozycję Nicka o dołączeniu do stalkerów na wyprawę do Instytutu, Sigrun odparła:

- Wiesz co Nick, ty to, kurwa, się rozminąłeś z powołaniem. Ty powinieneś był, kurwa, wiesz kim zostać? Pierdolonym wodzirejem w telewizji, jeśli za murem puszczają jeszcze teleturnieje.

- Czaisz, mistrzu? Byś sobie wyjeżdżał na parkiet na czerwonym dywanie i gadał, no, tutaj, widzicie, moje ulubione chujki, macie bramkę numer jeden, dwa i trzy. I wiesz co byłoby zajebiste w tym teleturnieju? Że którąkolwiek z opcji byś nie wybrał, to zawsze masz przejebane. Niby możesz przeżyć, ale w sumie niekoniecznie. Nie zdarza się za często. W bramce numer jeden zejdziesz, zje cię wielki wilk. No chyba, że przeskradasz się koło niego. W bramce numer dwa, zajebie cię sukinsyn z piekła rodem. A bramka numer trzy? A, kurwa! Giniesz i chuj. A co tam!

Roześmiała się.

- A tak konkretnie? Tak konkretnie to nie zostawiasz nam wyboru i chyba wolę iść z wami, co za różnica w jakości zgonu. Te wszystkie niby-wybory każą mi myśleć, na co wy tych ludzi z kriosnu budzicie? Jak bym wiedziała wcześniej, że przez coś takiego będę musiała przechodzić, to na drzwiach skrzynki bym sobie przypierdoliła kartkę „NIE PRZESZKADZAĆ”. Spała bym se dalej. He. Panowie – tu zwróciła się do pozostałych hibernatusów – raczej wyboru dużego nie mamy?

Sięgnęła automatycznie po kolejnego peta, ale jakoś nie miała ochoty. Może ze zdenerwowania.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline