Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2019, 16:33   #608
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Tym razem Leonor nie śniła o niczym, pamiętała tylko, że najpierw powaliła wrogiego dowódcę, a potem ów dowódca najpewniej martwy podniósł się i w jakiś niewyobrażalny sposób postanowił zabrać Leonor ze sobą. Była to najprawdopodobniej zemsta jakiegoś Boga Chaosu, który opanował tego pijącego krew niewiniątek i kupczącego z kozami szaleńca, aby zniszczyć szlachetność i piękno wiernej służki Najpotężniejszej Pani. Śmiertelnik nic nie poradzi na bożą siłę, nawet jeśli (a może zwłaszcza wtedy) gdy jest to siła chaosu i głowa Leonory uderzona z siłą eksplodującego wulkanu odleciała w nieokreślonym kierunku.

Przyznać jednak należy, że zadziałał też Palec Najwspanialszej, który nie pozwolił, aby pozostała część ciała pozostała w miejscu i dzięki boskiej interwencji szyja i reszta ciała w niewytłumaczalny dla marnych śmiertelników sposób podążyła za głową. Tym to sposobem Nieustraszona zapobiegła rozczłonkowaniu akolitki pozwalając jej dalej kontynuować jej misję nawracania świata. Śmiertelnicy nie przeżywają wypadków przez przypadek. Tak było i tym razem.

Tym razem bowiem zło i chaos opanowały nie tylko krwiożerczego dowódcę, ale i pomieszało zmysły ludziom, którym dotychczas można było ufać. Ludziom sięgającym ręką na drugą stronę podszewki świata, grzebiącym w trzewiach chaosu jak kucharz grzebie w kaczym kuprze zanim poda na stół gotową zupę. Zupę, którą zamierza otruć tych, którzy ciągle jeszcze stoją po stronie dobra.

Bogini dmuchnęła swoim życiodajnym oddechem stawiając na nogi Leonor zdrową i wypoczętą jak nigdy wcześniej. Kolejny haust powietrza, gdy tylko zerwała się z ziemi spowodował, że musiała wyrzucić z siebie resztki bożej mocy, której ludzkie ciało nie jest w stanie akumulować zbyt wiele. Zwymiotowała nie wiadomo czym i błyskawicznie zorientowała się w sytuacji. Szalony krasnolud chciał odrąbać jej rękę, a mag zamierzał w tym czasie pozabijać wszystkich pojmanych wrogów topiąc ich w rzece pod pozorem przegrupowania. Bogini była wrażliwa na takie rzeczy. Potrafiła przywrócić człowieka z zaświatów, tylko po to, żeby zapobiec niegodziwości. Estalijka zerwała się łapiąc za rapier…

No dobrze... krasnolud chyba nie próbował oderwać jej ręki, ale mag, przepełniony chaotycznym zimnem mag, zamierzał właśnie uśmiercić wszystkich jeńców topiąc ich w rzece. Akolitka musiała temu zapobiec. Przez chwilę myślała, czy nie połączyć zimnego rapiera z zimnym ciałem maga, ale ten wielokrotnie okazywał się sługą Bogini. Nie jego winą było to, że oszalał opanowany przez Chaos. A może jego umysł i ciało mogły jeszcze zostać uratowane?

Leonor rzuciła się między jeńców i Loftusa wycelowując w niego swój rapier.
- Ty pomiocie Chaosu! Ty jaszczurko Tzeentcha! Ty zmrożony smarku Konspiratora! Co ci strzeliło do głowy, żeby zamierzać się na tych niewinnych jeńców?! Topić szlachetnych wojowników, ojców rodzin, oddanych mężów ryzykujących swoje życie na krańcu świata… Imperium?!
Zwymiotowała dla większego efektu jeszcze raz, żeby pokazać magowi jak gardzi sługami Chaosu. Ale cnotliwa akolitka nigdy nie traciła czujności. Odwróciła się błyskawicznie, ale nie zupełnie w kierunku jeńców. Rapier celował teraz w nich.
- Szlachetni jeńcowie. Z najwierniejszą służką Najpotężniejszej Pani jesteście bezpieczni. Nie ruszajcie się i złóżcie broń. Zaraz opatrzę wam rany. Jak tylko skończymy was wiązać… inaczej ktoś mógłby pomyśleć, że nie jesteście jeńcami i jakiś słuuuuga Chaosu - przeciągnięty akcent miał dać jasno do zrozumienia stojącemu obok słudze, o kogo chodzi - mógłby chcieć zamierzyć się na wasze ciała, albo co gorsza DUSZE! - jej głos zadryfował tak nisko, że przy ostatnim słowie drobne kamyki na drodze wpadły w drgania. Rapier w tym czasie drżał niebezpiecznie robiąc drobne cięcia w powietrzu przy każdym zdaniu.

- Potem musimy odprawić rytuał i odegnać moc chaosu od tego szaleńca. Ale najpierw, dla waszego bezpieczeństwa byłoby lepiej gdybyście się powiązali - jej wzrok uważnie lustrował i jeńców i maga. Każdy gwałtowny ruch mógł oznaczać serię kolejnych działań zabezpieczających porządek i bezpieczeństwo. Przynajmniej w rozumieniu akolitki.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 17-07-2019 o 16:35.
druidh jest offline