Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2019, 20:16   #610
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef zajęty babraniem się w przedziurawionej ręce akolitki początkowo nie zauważył tego, że Bert najzwyczajniej olał polecenia Galeba oraz bezpośredni rozkaz Thorvaldssona i pognał nie wiadomo dokąd, zamiast rozbroić jeńców i przeszukać ciała poległych w poszukiwaniu informacji oraz, zupełnie przy okazji, złota na pokrycie reparacji wojennych oraz wyrządzonych przez Granicznych krzywd członkom Ostatnich.

Kapral zorientował w sytuacji, gdy tylko opanował najbardziej pokiereszowane ze wszystkich kulasów ramię szurniętej dziewki. Od tego czasu co rusz łypał okiem w stronę klęczących jeńców szukając oznak zbliżających się kłopotów, czego skutkiem było niezbyt równe zawinięcie bandaża na głowie Estalijki. Oko wytrzeszczone pod naciągniętą opatrunkiem brwią nie powinno zbytnio dziewce przeszkadzać, a że wyglądała jakby bez przerwy czemuś się dziwowała...
"W sumie ona tak zawsze miała" - skwitował w myślach.

Nim skończył opatrywanie Ritterowi znudziło się pilnowanie traktu i zaczął robić to, co miał zrobić Bert - przeszukać ciała. Nie przewidział jego propozycji co do wyboru zachowania sakiewek i skakania w rwący nurt rzeki lub oddania ich, choć trzeba przyznać, że przeszło mu przez głowę, aby rozbrojonych jeńców trzymać na tyle blisko rzeki, by rozważyli tę rozpaczliwą drogę ucieczki i poprzez to oszczędzili im kłopotu. Ale sakiewki powinni zostawić i tu nie ma dyskusji. Gdyby to Ostatni byli na ich miejscu już dawno straciliby wszystko, co mieli przy sobie.

Kiedy jednak Leo się ocknęła i zaczęła swoją tyradę grożąc bronią to Loftusowi to jeńcom, kapral musiał interweniować.
- Przymknij się i wypij to. - Bardziej stwierdził niż poprosił, podając Estalijce wywar kojący. - Nic im się nie stanie, jeśli nie zrobią niczego głupiego. - Dodał patrząc na tamtych ponurym spojrzeniem niosącym obietnicę bolesnej śmierci, jeśli jednak czegoś spróbują. - Miej oko na trakt i wypatruj Berta - możesz mu tę wykałaczkę w dupę wsadzić, jak już wróci. Z pozdrowieniami ode mnie za niesubordynację. - Powiedział.

Sam zebrał broń tych, którzy się poddali oraz polegli i odłożył ją na stertę kawałek dalej. Wrócił do jeńców, by związać każdego z nich z osobna - ręce z tyłu połączone z nogami tak, że lina pozwalała im wyłącznie leżeć. Nie był przy tym brutalny i nie wiązał tak, aby stała im się krzywda - celem miało być wyeliminowanie ryzyka z ich strony - nie mogli uciec ani szybko się oswobodzić (jesli w ogóle) i pilnujący ich Walter nie musiał pilnować ich z łukiem i strzałą w ręku.

Gdy już wszyscy zostali związani i ułożeni na poboczu od strony zbocza góry, kapral zainteresował się znaleziskami Loftusa.
- Masz coś ciekawego? Jakieś rozkazy? Coś na temat więźniów? - Zadawał pytania przeglądając złożoną na stertę broń. - Sprawdź wóz, którym byli przewożeni. Zbierz złoto, kosztowności i wszystkie dokumenty, jakie znajdziesz. - Polecił. - Musimy zdążyć, zanim wrócą pozostali - pewnie trzeba będzie stąd szybko zniknąć. - Dodał.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline