Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2019, 11:41   #18
Gerwazy
 
Reputacja: 1 Gerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputację
Pół nocy spędził jak osioł pod miejscowym garnizonem zamiast smacznie spać i śnić o Annalise. Przynajmniej nie był sam i inni zebrani mieszkańcy zobaczyli, że młodzieniec stawił się na wezwanie. Miał nadzieję, że zanotują to sobie w pamięci. W końcu dobra opinia w okolicy to grunt. Wykorzystał też okazję aby zagaić rozmowę z miejscowym kowalem, Wiktorem Schmidtem. Dieterowi doskwierał brak dobrej tarczy i miał zamiar zdobyć bądź zakupić sobie takową. Zawarta na szybko znajomość mogła mu to w przyszłości umożliwić, z czego cyniczny młodzieniec zamierzał skorzystać. Dodatkowo okazało się, że brat wspomnianego Wiktora to stajenny. Może w przyszłości udzieli Dieterowi kilka lekcji jeździectwa.

Ciepły wieczór przeszedł w cichą, spokojną noc a zielonoskórzy wciąż nie nadchodzili. Złożony naprędce oddział zaległ na kawałku skweru i czekał. Ciszę nocy przerywały pojedyncze rozmowy, przekleństwa i ciche chrapanie zaawansowanego wiekiem ochotnika.
Nic nie wskazywało na to, aby miasteczko miało być w niedługim czasie zaatakowane. Gdy na wschodzie ukazały się pierwsze oznaki nowego dnia, kapitan krótkim przemówieniem podziękował zebranym i pozwolił rozejść się na spoczynek. Dieter zamienił jeszcze parę słów z dowódcą garnizonu po czym udał się w stronę "Orła".

Nie dane mu było należycie wypocząć, bo po zaledwie paru godzinach snu i szybkim śniadaniu stawił się ponownie pod garnizonem. Patrol akurat szykował się do wymarszu. Wieści o zielonoskórych były na tyle niepokojące, że należało je sprawdzić. Strażnicy rozpoznali w młodzieńcu jednego z wczorajszych ochotników, toteż przyjęli go ochoczo. Parę słów zamienionych z dowódcą i już po chwili ruszyli razem w stronę miejsca gdzie wczoraj widziano zielonoskórych. Dieter był dość doświadczonym tropicielem jak na swój wiek toteż ruszył na szpicy jako zwiadowca. Wielokrotnie wykonywał to zadanie eskortując karawany swojego ojca, toteż i teraz szedł uważnie wypatrując wszelkich śladów.

Po jakimś czasie dotarli na miejsce gdzie ostatnio widziano gobi, jak zwały swoich zaprzysięgłych wrogów khazady. Rzeczywiście można było zauważyć parę śladów charakterystycznych dla zielonej rasy lecz nic nadzwyczajnego. Poza oderżniętą ludzką głową. Żadnych śladów obozowiska czy spożywania posiłku, brak reszty ciała czy choćby kości. Wyglądało to na złośliwy żart zielonoskórych. Lub na ostrzeżenie, swego rodzaju groźbę. Cokolwiek to było, należało się mieć na baczności.

Po szybkiej naradzie patrol wrócił czym prędzej do miasteczka. Należało jak najszybciej złożyć raport kapitanowi o dokonanym odkryciu. Dieter odprowadził strażników niemal pod sam garnizon, a następnie ruszył na miejsce pracy. Po drodze minął tłum zebrany wokół prawiącego jakieś kazanie fanatyka. Tych to było na pęczki w całym imperium. Szkoda mu było czasu wysłuchiwać kolejnej apokaliptycznej wizji. Wkrótce miał zacząć się zwyczajowy ruch w oberży więc pracodawca będzie oczekiwał, że młody mężczyzna pojawi się w robocie. Dieter nie miał zamiaru zawieść jego oczekiwań. Poza tym jego praca miała też swój przyjemny aspekt. Mógł sobie pozwolić na kolejny flirt z uroczą barmanką. Może tym razem nic im nie przeszkodzi i kolejnej nocy Dieter wypocznie jak prawdziwy mężczyzna.
 
Gerwazy jest offline