Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2019, 16:32   #20
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Rano, gdy Haube przyszedł do niego z kolejnymi strzałami, Galden postanowił poruszyć temat jakości.
- Panie Haube - rzekł krasnolud, kładąc monety na kolejne strzały na stół i przyglądając się nowej dostawie. - Z wczorajszej pracy pozostało mi cztery nieudane strzały. Pięć, hmm… eksplodowało.
Człowiek popatrzył z brakiem zrozumienia i wzruszył ramionami.
- Eksplodowało, a to znaczy… że ich jakość nie była dostatecznie dobra.
- No to jak Pan się tak zna na jakości strzał, to sobie Pan sam niech radzi
- żachnął się łowca. - Po kiego grzyba mi Pan rzyć zawraca?
- Ano, panie Haube. To, co jest dobre do strzelania, niekoniecznie musi być dobre do kucia run. Pan na pewno dostrzeże różnicę. Te strzały tutaj
- wskazał na nieudane - nie eksplodowały. Były takiej jakości, jakiej potrzebuję. Ta reszta, była zbyt słaba. Za tą cenę, którą płacę, powinien Pan bez problemu dostać materiał, który się nada.
- Tylko Pan wybrzydza, panie Glidanson, a ja jeszcze ni monety zarobku z tego nie widziałem!
- Ale też ni monety Pan w to nie włożył
- głos krasnoluda zmienił się jedynie niezauważalnie. - Ja włożyłem i monety i dzień pracy. Umówiliśmy się na płatność po sprzedaży. A słowo krasnoluda więcej warte niźli pieniądz. Niech Pan przyjrzy się tym strzałom, dostarcza mi nie gorsze, a wkrótce będziemy obaj zarabiać. Pieniądz w domu się zawsze przyda - Galden poruszył strunę, która w jego mniemaniu, mogła przekonać Haubego. Mężczyzna warknął, zgarnął leżące strzały i tak szybko, jak pozwalała mu na to chora noga, wybiegł z budynku.

Galden zabrał się do pracy. Dość szybko musiał jednak przerwać, bo trafił doń pierwszy klient. Długouchy.
- Witaj jestem Merid Abdihr - elf przywitał krasnoluda i nie było widać w nim cienia animozji rasowych. - Podobno sprzedajesz pewne bardzo celne strzały. Pokryte magicznymi runami. Prawda to? - zapytał a jego głos był niezwykle spokojny i melodyjny.
- Galden jestem i zgadza się - potaknął khazad. - Właśnie nad nimi pracuję. Tu mam jedną już gotową - wydobył ze stojącego kołczana wyrób z poprzedniego dnia. - Krasnoludzka runa celności - wskazał na symbol, który w niewyjaśniony sposób emanował moc. - Jednorazowa. Po strzale jej moc wygasa.
Elf wziął do ręki strzale. Ułożył ją na dłoni i starannie ważył jej balans. Sprawdził jej promień i lotkę. Przez chwilę patrzył na nią wręcz czule, jak na przyjaciela. - Solidna robota - pochwalił przedmiot i wykonanie. Dłuższą chwilę oko zawieszając na runie. - Chciałbym kupić tę sztukę oraz złożyć zamówienie na następne.
- Oczywiście
- potaknął kowal. - Ile sztuk Pan sobie życzy?
- Na początek zacznijmy od pięciu
- powiedział elf i położył przed krasnoludem pięć złotych koron. - Chciałbym jednak zamówić kołczan. Potem może nawiązać stałą współpracę. Cenię sobie solidną robotę - zakończył z uśmiechem.
- Dobrze - Galden poskubał wąsy. - To zajmie trochę czasu. Zapraszam więc pojutrze. Gdybym miał być nieobecny, gdzie mogę Pana znaleźć?

Pożegnawszy się z elfem, zabrał się do roboty. Perspektywa konkretnej roboty wpłynęła na niego pozytywnie i strzały udawały się jedna po drugiej, aż sam był miło zaskoczony. Pod koniec dnia miał gotowe pięć kolejnych strzał. Zmęczył się okrutnie i ledwie co zjadł kolację, zapadł w sen. Ostatnie przytomne myśli poświęcił na planowaniu wydatków potrzebnych do odbycia wyprawy na górę piorunów.

 
Gladin jest offline