Pismo było długie, zawile napisane (pewnie po to, by później prawnicy mieli o co się kłócić), a chociaż jasno (na pozór) określało, kto i za co otrzyma złoto, to jednak słowa "może się zmniejszyć" nie brzmiały zachęcająco.
Bo przecież nikt chyba nie wierzył w to, że krasnoludy (a tym bardziej dom handlowy Korete) zechcą wydać choćby sztukę złota więcej.
Dziesięć morgów ziemi to też nie był zbyt olśniewający szmat ziemi, a szlachectwo... Cóż... Włożyć tego do garnka nie można było.
Bardziej obiecująca była wizja zagarnięcia paru drobiazgów, które smok mógł przegapić, a do których to drobiazgów pracodawcy jakoś nie rościli sobie prawa.
Nie da się ukryć, że Arhmyn był nieco zaskoczony liczbą tych, co chcieli się dorobić na śmierci smoka. Miast tłumów - raptem cztery osoby. No i jeszcze garb w postaci pełnomocnika, o którego trzeba będzie dbać jak o zgniłe jajo.
No ale w każdej misji można znaleźć jakieś minusy. Pytanie tylko brzmiało, czy plusy przeważą na minusami.
- Podpiszę to - powiedział. - Kto będzie przedstawicielem domu handlowego? - spytał. |