18-07-2019, 22:30
|
#74 |
|
Tladin zarządził załadowanie wozów obrokiem zostawiając jedynie tyle miejsca, aby wszyscy mogli się jakoś zmieścić na siedząco. Frasując się brakiem zapasowego koła, kazał woźnicy pojechać do dzielnicy krasnoludzkiej. Z dość już lekkim mieszkiem, jaki pozostał mu z pieniędzy danych przez ratusz, popytał wśród ziomków. Gdy tylko mógł, starał się kupować u krasnoludzkich rzemieślników. Ich wyroby zdecydowanie były lepszej jakości. Może dlatego, że mieli w perspektywie dłuższe życie i nie musieli się tak ze wszystkim spieszyć?
Nie targował się też, bo zależało mu na dobrej jakości. Zresztą pieniądze i tak nie były jego. Zadowolony z tak podjętych środków zapobiegawczych powrócił do towarzyszy.
Wieczór upłynął mu leniwie, znużyło go już to siedzenie w miejscu. Z radością powitał noc i udał się na spoczynek. Skoro świt był już na nogach i czekał na pozostałych wraz z woźnicami, gotów wyruszyć. Przezornie zajął też sobie miejsce na wozie, wygodnie umoszczony między workami. Zapewniały mu jako taki komfort podróży, a w przypadku ostrzału - niewielką osłonę.
|
| |