Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2019, 16:46   #6
Gerwazy
 
Reputacja: 1 Gerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputację
Dni spędzone w kolegium ukształtowały go w sposób tak odmienny od dotychczasowego życia, że niemal przypominało to ponowne narodziny. Dla młodego szlacheckiego syna z przygranicznych imperialnych włości nie był to skok na głęboko wodę, był to skok w nieznane. Do tego młody mężczyzna wciąż miał wrażenie, że nigdy nie udało mu się wylądować, że pozostał gdzieś zawieszony pomiędzy światem realnym i tym nowym, tajemniczym, kuszącym swoją mocą wymiarze nie mającym końca. Dotąd znane zabawy z mieczem i łukiem, polowania z ojcem, braćmi i kuzynami, wieczorne uczty i zachwycające swą surowością mroźne poranki. Te wszystkie wspomnienia proste i żywe powoli zacierały się pod wpływem wypełniającej go mocy. Emocje ustępowały miejsca pytaniom. Impulsy przerodziły się w konkretne działania. Życie powoli i nieustannie stawało się egzystencją.

Zatrważająca w swej surowości zmiana powoli postępowała ale młody adept nie dawał za wygraną. Wciąż walczył jak każdy młodzieniec, dziko i bezsensownie. Starał się doświadczać życie nim, o ironio, światło wypali je doszczętnie. Wciąż mógł wybrać inaczej, mógł związać się z innym prądem magii, odmienić swój los. Miał jeszcze czas. Lecz decyzja została podjęta za niego.

Odwieczny wróg podniósł swój łeb i zwrócił nienawistne spojrzenie w stronę Imperium. Hordy Chaosu wkroczyły na nieskalane dotąd wpływem spaczenia ziemię. Rzuciły wyzwanie potędze ludzi i ich sojuszników. Przyszedł czas poświęceń, walki i ofiar. Jedną z nich był młody adept sztuk magicznych imieniem Gerwazy. Zarzucił on swoją młodość, poświęcił prawo do wyboru, ofiarował swoje ludzkie słabości w zamian za moc. I choć poświęcenie to miało miejsce w samotni, bez wielkich mszy darów czy innych obrządków, to ofiara została złożona. Po raz pierwszy w swoim życiu dar władania mocą został zaakceptowany. Z oczu spadły łuski pozwalające dostrzegać wiatry magii. Zmysły o których dotąd nie miał pojęcia przebudziły się. W końcu jego umysł i ciało stały się jednością.

Odmieniony poświęcił się nauce z nieznanym dotąd zapałem. Choć czasu pozostawało niewiele udało mu się poznać podstawy splatania mocy. Wciąż doskonalił świeżo poznane umiejętności z niespotykaną dotąd ambicją i poświęceniem. Pochłaniał setki informacji a jego moc rosła. Jednak te wszystkie starania miały swój kres. Pewnego dnia nadeszło wezwanie, a Gerwazy razem ze swoim mistrzem ruszył do walki przeciwko siłom chaosu.
Los rzucał ich w przeróżne miejsca, czasami przypadkiem, czasami z rozkazu. Kilkanaście razy wraz z mistrzem i innymi uczniami uczestniczyli w mniejszych i większych bitwach, raz nawet stawiając czoła pomniejszeniu demonowi. Każda strata upewniała młodego czarodzieja w idei poświęcenia życia walce z chaosem.

Koleje losu przywiodły go daleko na północ do wioski Untergard. Tam wziął udział w wielkiej bitwie o most, lecz już pierwszego dnia został ranny. Uraz nie był groźny ale uniemożliwiał podróż. Jego mistrz tymczasem odebrał nowe wezwanie i wyruszył w drogę, przykazując swojemu uczniowi by stawił się w Middenheimie gdy tylko wydobrzeje. Gerwazy przyrzekł dotrzymać słowa. Dochodząc do siebie w miejscowym lazarecie poznał niezwykłą dziewczynę, Cassandrę. Urocza zielonooka brunetka z taką dbałością zajęła się jego ranami, że oczarowany młodzieniec na moment zapomniał o całym ogarniającym ich szaleństwie. Zew natury przebił się przez złożone obietnice i przysięgi uderzając młodzieńca z siłą dwuręcznego młota. Wystarczył uśmiech tej słodkiej istoty a umysł Gerwazego stawał dęba i odmawiał posłuszeństwa. Gdy nie było jej przy nim, pluł sobie w brodę i przeklinał słabą wolę. Jak miał zostać czarodziejem gdy tracił nad swoją kontrolę w obecności tej słodkiej istoty. Rozdarty młody mężczyzna to uciekał w objęcia samotności tłumacząc się potrzebą studiowania, to znów szukał obecności tej zjawiskowej dziewczyny.

Sam też miał nadzieję, że zwróciła na niego uwagę. W końcu był młodym mężczyzną wyglądający mniej więcej na tyle wiosen ile w rzeczywistości miał, czyli koło dwudziestu. Płowa gęsta czupryna włosów bez najmniejszych oznak łysienia zdobiła prostokątny zarys twarzy tworząc jedność z delikatnym, młodzieńczym zarostem. Wysokie czoło kończyło się na krzaczastych brwiach, które z kolei okalały głęboko osadzone jasnoniebieskie oczy. Prosty nos, duże czerwone usta i mocno zarysowana szczęka dopełniały obrazu całkiem przystojnego młodzieńca. Budową ciała Gerwazy raczej przypominał żylastego szermierza niż uczonego. Szczupły, szeroki w barach, wąski w biodrach idealnie wpisywał się w kanon mężczyzn przyciągających spojrzenia przedstawicielek płci pięknej.

Gdy tylko poczuł na dłoni jej dotyk, skry ogniste przeszły go celując w serce. A przynajmniej tak to sobie tłumaczył mimo, iż ciepło całego ciała zdawało się kierować w innym kierunku. Dzięki bogom jako adept sztuk magicznych nosił luźną szatę. Na wezwanie obiektu westchnień zareagował natychmiast zatrzaśnięciem księgi. Zresztą i tak nie był w stanie spamiętać słowa gdy była w pobliżu. Rzucił wolumin byle jak do plecaka i szybko chwycił drugą ręką za sakwojaż. Z jego ust wydobyła się jakaś neutralną uwaga, lecz znaczenie słów nawet do niego nie dotarło gdyż właśnie miał przyjemność oglądać postać Cassandry od tyłu. A za tym widokiem, mógłby pójść choćby w paszczę Archaona.
 

Ostatnio edytowane przez Gerwazy : 19-07-2019 o 16:52. Powód: zapomniałem o wyglądzie postaci
Gerwazy jest offline