Zarobek oferowany przez człowieka podającego się za przywódcę całej wyprawy był lichy, ale w czasach powojennych każdy karl się liczył. Szczególnie, jeśli miał zagrzać tu miejsca, nawet na chwilę. Musiał gdzieś spać i mieć co zjeść, by nie upaść z sił. Jak miał pomagać innym i spotkać swój, godny, koniec życia, będąc u kresu sił?
Postanowił czekać, następnego dnia udać się do kowala w zapytaniu o pracę. |