Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2019, 00:07   #113
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 27 - Dominy dwie

2054.09.18 - zmierzch, pt; pogodnie; ciepło; Sioux Falls, biuro Olgi Orlov



Uliczna prawda głosiła, że podobno po tym da się poznać, że ktoś jest ważniakiem jeśli nie można do niego albo do niej ot, tak sobie wejść po prostu z ulicy. Nawet jeśli ktoś taki stał na czele instytucji otwartej 24 h na dobę, nastawionej na usługiwanie dla klienta. No to według tej ulicznej mądrości no to Olga Orlov, szefowa ochrony starego kina, jak najbardziej wpisywała się w schemat lokalnego ważniaka. Nie można było do niej ot, tak po prostu wejść z ulicy.

Z ulicy gdzie zaparkowały kolubrynę Betty, dało się wejść do dawnej recepcji. Tej samej co wieki temu Lamia odebrała paczkę prochów jako zapłatę za odzyskanie zdjęć Olgi od Eve. Tam trzeba było zostawić wszelką broń w depozycie. I można było przejść za strefę krat i bramek jakie odgradzały ten hol od reszty budynku. Wewnątrz budynku były liczne dawne sale kinowe zamienione obecnie prawie każda na co innego. Scenę, bar, dyskotekę, salę koncertową a niektóre były po prostu zamknięte.

Zbliżał się piątkowy wieczór więc korytarze i sale były zapełnione różnorodnymi gośćmi. No ale w porównaniu do tłoku jaki panował w pamiętny sobotni wieczór gdy koncertowali “The Palanthas” to było całkiem cicho i pusto. No i goście w skórzanych kurtkach, ćwiekach i irokezach byli obecnie w zdecydowanej mniejszości. Co tylko podkreślało popularność jaką cieszył się w okolicy zespół Rude Boy’a. No i piątkowy wieczór jeszcze porządnie się nie zaczął.

Ale nawet w ten piątkowy koniec dnia, gdy na zewnątrz jeszcze było całkiem widno a gorąc dnia dopiero zaczynał odpuszczać dwie idące przez sale i korytarze przykuwały zaciekawione spojrzenia gości, obsługi i ochroniarzy. Betty ubrała się jak na rozmowę biznesową na wysokim szczeblu wypadało. I podobnie zadbała aby była ubrana jej Księżniczka. A w tym otoczeniu i o tej porze, dwie smukłe, biznesowe łanie, rzucały się w oczy. Po tym dumnym, dostojnym chodzie wcale nie było pewnie widać gorączkowej krzątaniny sprzed zaledwie kwadransa czy dwóch.

---


- Jak zaraz nie wyjdziemy to się spóźnimy! Księżniczko widzisłaś gdzieś moją torebkę? - Betty, ta zorganizowana i wymagająca Betty ledwo wróciła do domu a już wyglądało, że udało jej się zorganizować mobilizację totalną i dać zadanie wszystkim dziewczynom które akurat były w jej domu. Nie krzyczała, nie przeklinała, właściwie nawet trudno było powiedzieć, że głos podnosi. A i tak jakoś chyba żadnej z domowniczek czy gości nie przyszło do głowy aby nie wykonać jej polecenia.

- Dobrze, że zdążyłam wziąć kąpiel w szpitalu. Trochę zaoszczędzimy czasu. - rzekła przypinając sobie do uszu kolczyki. No rzeczywiście. Widocznie w pracy też miała ten jabłkowy szampon bo jego zapach uderzył w nozdrza Lamii przy pierwszym pocałunku na powitanie przed szpitalnym parkingiem. No ale okienko było bardzo ciasne. Betty wyszła ze szpitala pewnie jakoś zaraz po 16-tej a w starym kinie, w biurze Orlov miały być na 18-tą. Jeśli nie liczyć czasu na drogę do i z domu to na całe przygotowania i zjedzenie obiadu okularnica miała może z godzinę. A nawet w tym zorganizowanym chaosie jakim zarządziła przez tą godzinę nadal wyglądała jak łaskawa pani która jest właściwą osobą, na właściwym miejscu i w swoim żywiole.

- Księżniczko, proszę, zapakuj to w jakąś ładną torebkę. Albo papier. Są w tamtej szufladzie. - okazało się, że pracownica szpitala miejskiego pamiętała nawet o tym aby kupić coś na prezent dla Olgi, żeby nie szły z pustymi rękoma. Wybrała paczkę, prawdziwej, kawy w ziarnach. - Mam znajomego. Sprowadza rzeczy z południa. Z Teksasu albo Miami. Najlepsza i najtańsza kawa, kakao albo herbata w mieście. - poinformowała swoją faworytę gdy ta zaczynała przymierzać papiery i torebki aby zapakować ten prezent. A gdyby Olga nie okazała się smakoszem kawy była jeszcze klasyczna butelka z promilową zawartością. Jeszcze tylko kobieta o pachnących jabłkami kasztanowych włosach nie mogła się zdecydować która z nich ma co wręczyć więc zagaiła o to swoją Księżniczkę.

Były już po obiedzie. Amelia jak zwykle stanęła na wysokości zadania i przygotowała coś pysznego. I to tak aby jej kumpele nie czekały na posiłek ani nie szły na spotkanie głodne. Przy obiedzie, razem z Diane, opowiadały sobie wrażenia z minionego dnia. Okularnica z zaciekawieniem słuchała przygód trójki kumpel z dzisiejszego wypadu z miasta czerpiąc z tego widoczną przyjemność.

---


Ale obiad, prezent, chaos, pośpiech, jazda rozpalonymi słonecznym żarem ulicami, to wszystko było za nimi. Teraz wydawało się ich nie ima a obie kroczyły przez salę główną jakby należała tylko do nich. Lamia odnalazła drzwi przed jakimi stał rosły ochroniarz. Czy ten sam co poprzednio czy nie to już nie pamiętała. Gdy się przedstawiły po co tu są facet w zapytał o coś krótkofalówkę. Ta odpowiedziała krótko i ochroniarz po prostu otworzył przed nimi drzwi.

- Szefowa zaprasza. Mówi, że wiecie gdzie iść. - oznajmił odsuwając się od drzwi aby mogły wejść do środka. Tam znów po prawej Lamia dostrzegła drzwi do łazienki z napisem “TYLKO DLA PERSONELU” gdzie pierwszy raz poznała się z Olgą. Ale teraz drzwi były zamknięte a światło zgaszone. Jeszcze schody na górę i już korytarz na piętrze. Jeszcze kawałek, pukanie we właściwe drzwi.

- Proszę! - usłały ze środka kobiecy, zdecydowany głos który na pewno należał do Olgi Orlov. No i wewnątrz czekała już szefowa ochrony. Okazało się, że wszystkie trzy są ubrane w stylu dawnej klasy biznesowej. Olga prezentowała ten swój charakterystyczny styl lodowej królowej. A mimo to na jej bladej twarzy pojawił się całkiem ciepły uśmiech gdy wyszła zza biurka aby przywitać swoich gości. - Cenię sobie u ludzi zorganizowanie i punktualność. - rzekła z aprobatą zaraz przy przywitaniu. Ale prezentów się chyba całkiem nie spodziewała. Była nimi bardzo przyjemnie zaskoczona. Tak bardzo jakby na chwilę zdjęła z siebie maskę oziębłej, bezwzględnej królowej i nagle była znów, młodą, uśmiechniętą dziewczyną jaką odwiedziły dwie koleżanki.

Kawa i alkohol przełamały lody, zrobiło się przyjemniej i mniej oficjalnie. Gospodyni zaprosiła swoich gości do niskiego stolika obramowanego sofą i fotelem. Sama pełniła rolę gospodyni szykując właśnie przyniesioną kawę którą okazało się, że uwielbiała. Postawiła nawet talerz z różnymi kawałkami ciasta. I zrobiło się nawet ciepło, domowo i całkiem sympatycznie. Jak na spotkaniu integracyjnym po oficjalnej części zakończonych sukcesem negocjacji. Okazało się, że nawet Olga potrafi się śmiać i dobrze bawić a spotkanie całą trójkę wprawiło w dobry nastrój. Można było pozdejmować marynarki i żakiety, zostając w samych koszulach bo od tej zabawy, śmiechu, kawy, wina i ciasta zrobiło się całkiem cieplutko. A Olga i Betty nadawały na tych samych falach więc prawie w lot nawiązały nić porozumienia.

- Dokładnie jak mówisz kochana. I to zawsze my jesteśmy te złe. Co to na wszystkich, wszystko wymuszają, niewolą i właściwie to biją i gwałcą. - Olga z werwą kontynuowała wątek jak to zawsze czarna robota spada na tą dominującą stronę. Tak samo jak czarna metka.

- No zgadza się. I jeszcze przychodzą na gotowe. Bo przecież żadnych kajdanek, obroży czy bacika nie przyniesie, ty musisz mieć wszystko gotowe. Wszystko na twojej głowie. Namierz, rozpoznaj, wyrwij, zwyobracaj a taka czy taki jeszcze potem się skarży albo fochy stroi, że niby to było wbrew woli. - okularnica wywaliła swoją frustrację do kobiety na swoim poziomie i bliźniaczych preferencjach która wreszcie mogła w pełni docenić to o czym mówi.

- No dokładnie jak mówisz kochana. Ja też tylko podchodzę i daję propozycję. Żadna nie musi skorzystać. I nie każda korzysta. Ale jak przyłazi i sama pcha się w ręce i kiśluje po nogach by ją zwyobracać to już tego kolegom i koleżankom nie powie. Tylko, że ta wredna szefowa ochrony ją podstępnie dorwała, zaciągnęła w ciemny kąt i zwyobracała. - Orlov widocznie ten temat również był ten wątek znajomy bo w pełni rozumiała i popierała żale swojego gościa.

- To samo jak ze scenariuszem. Nawet jak zapytasz na co ma ochotę to zwykle ani be ani me ani kukuryku. Najwyżej głupie uśmieszki albo równie niestosowne uwagi. Więc co? No ty musisz jak zwykle mieć plan. Co robimy, gdzie robimy, jak robimy, wszystko na naszej głowie. - okularnica z pasją dzieliła się ciężką rolą dominy z drugą dominą skoro wreszcie mogła porozmawiać z kimś kto ją rozumie. Upiła ze swojej szklanki trochę wina aby zwilżyć usta i gardło a przyniesione wino na trzy kieliszki już zaczynało się kończyć.

- No cieszę, że do mnie przyszłaś. No naprawdę przyjemnie porozmawiać z kimś na poziomie. A podduszanie? Próbowałaś? No mówię ci, zawsze z tym mam kłopot. Boję się przedobrzyć. - Olga podpytała swoją nową koleżankę o jej doświadczenia w tej materii.

- A to akurat jest dość proste. Przynajmniej bez żadnych udziwnień, samą ręką. To musisz im kazać mieć chociaż nie pomalowane dwa palce na dłoni. I póki nie zaczną sinieć no to sytuacja jeszcze nie jest aż tak poważna. Szpitalna praktyka z porodówki. - okularnica bez wahania podzieliła się swoim doświadczeniem z kimś sobie tak prawie bliźniaczo bliskim na takie praktyki.

- O, to tego nie wiedziałam. Szpitalna praktyka mówisz? No to brzmi dobrze. Będę musiała spróbować. Ojej, wino się skończyło. I ciasto. Zaraz każę przynieść. - szefowa ochrony ćwierkała wesoło jak skowronek słysząc takie wieści. Ale zorientowała się, że wina właściwie już nie ma, po kawie zostały fusy w kubkach a ciasta na talerzu najwyżej ze dwa kawałki. Sięgnęła po krótkofalówkę na chwilę znów na twarz wróciła maska królowej północnej zimy gdy odezwała się całkiem innym głosem w eter krótkofalówki. - Crystal, przynieś nam jeszcze wina i ciasta. - po czym odłożyła radio i wróciła do rozmowy.

- No zaraz będzie wino i ciasto. O czym to mówiłyśmy? - Olga położyła dłonie na swoim kolanie założonym noga na nogę patrząc na swoich gości.

- Chyba o ciężkiej doli strony dominującej. - roześmiała się wesoło kasztanowłosa odkładając już pusty kieliszek na niski stolik.

- No tak. A jak się układa między wami? - Olga zapytała zerkając ciekawie na parę swoich gości. Królowa spojrzała na siedzącą obok Księżniczkę, uśmiechnęła się do niej i delikatnie pocałowała ją w usta.

- Oh, to jest moja Księżniczka. Mój prawdziwy skarb. Jedyny i niepowtarzalny. No na Księżniczkę to naprawdę zgrzeszyłabym gdybym narzekała. To jak wszystko co mówiła wcześniej… - okularnica mówiła zachwyconym tonem i lekko pomachała ręką jakby chciała pokazać, że przewija temat. Olov ze zrozumieniem pokiwała głową na znak, że nadąża. - No to z moją Księżniczką jest dokładnie na odwrót. Wszystko docenia, rozumie i szanuje. Aż szkoda ją z łóżka czy dybów wyganiać. - Betty czule przejechała dłonią po policzku swojej faworyty.

- Księżniczka? Ciekawe. Ja ją znam jako brudną wywłokę. - Olga wydawała się zaciekawiona taką zamianą ról Lamii ale i ją i jej nową koleżankę chyba to nawet bawiło. - Ale rzeczywiście, też nie mogę się na nią skarżyć. - bez żenady obcięła spojrzeniem biznesową sylwetkę byłej wojskowej chociaż w oczach całej trójki pod wpływem endorfin i promili zaczynały błyszczeć mokre błyski. Uwaga gospodyni rozbawiła gościa w okularach bo roześmiała się wesoło.

- O tak, Księżniczka ma bardzo wiele talentów. Za każdym razem odkrywamy coś nowego. - Betty pogłaskała czule po włosach swoją faworytę na znak, że jest z niej bardzo zadowolona. - A reputacja? Ile to kobieta na odpowiednim stanowisku musi się namęczyć aby zachować dyskrecję i w świat nie poszły zbędne i szkodliwe plotki. Zawsze tyle zachodu a ryzyko za każdym następnym razem równie wielkie jak za pierwszym. Jak z tym sławnym pudełkiem czekoladek, póki nie spróbujesz to nie wiesz. Szkoda, że nie ma jakiegoś sposobu aby taka kobieta mogła się swobodnie przyjść i po prostu skorzystać. Jeśli nie chce chodzić do burdeli oczywiście. Bo ani to dyskretne, ani stylowe, ani bezpieczne. - Betty westchnęła gdy znów uświadomiła sobie ile to wyrzeczeń, nerwów, ryzyka no i braku wdzięczności z tej zdominowanej strony.

- A o jakim skorzystaniu mówisz? - gospodyni popatrzyłą z zainteresowaniem na rozmówczynię bawiącą się włosami swojej faworyty.

- Oh nic zdrożnego ani strasznego. Po prostu nawet kobieta na odpowiednim poziomie ma ochotę zrobić coś szalonego. Niestosownego. Z kimś kogo niekoniecznie musi znać zbyt dobrze. Albo wcale. No ale niestety. Wtedy szybko pójdzie plotka, że się puszcza no i całą reputację szlag trafi. - okularnica pożaliła się na ten ciężki los kobiet o odpowiedniej klasie i poziomie które nie miały takiej swobody manewru jak te na mniej wyeksponowanych stołkach i pozycjach.

- A gdyby było takie miejsce? - Olga uśmiechnęła się tajemniczo co od razu przykuło uwagę gościa. Ale w tym momencie rozległo się stukanie do drzwi. - Proszę! - gospodyni podniosła głos i wszystkie trzy głowy spojrzały w stronę drzwi. A te otworzyły się i weszła przez nie kobieta z tacą.




Była młoda, szczupła, całkiem ładna i ubrana w strój bardzo roznegliżowanej kelnerki. Grzecznie podeszła do stolika kiwając głową na przywitanie i patrząc głównie na gospodynię.

- Postaw na stoliku i obsłuż gości. - Olga poleciła dziewczynie na co ta tylko skinęła czarną głową i postawiła tacę na stoliku. Zaczęła sprawnie zamieniać puste na pełne a w tym czasie Olga skorzystała z okazji i trzepnęła ją dłonią w wypięty tyłek.

- A to jest właśnie to o czym mówiłam. - Orlov po klepnięciu złapała i potargała wypięty tyłek. Chyba dość mocno bo kelnerka aż się trochę skrzywiła ale nie odważyła się zaprotestować.

- Przedstawiam wam Crystal. - rzekła podnosząc się ze swojego miejsca i bez pośpiechu stając za pochyloną dziewczyną.

- Czego się panie napiją? - kelnerka zapytała cicho jakby obawiałą się odezwać głośniej albo szefowej jaka stanęła tuż za nią jakby miała zamiar zrobić nie wiadomo co. Betty wydawała się zafascynowana więc nie przerwała przedstawienia niemo wskazując na wybraną butelkę.

- Crystal jest u nas barmanką. A raczej była. Crystal się wydaje, że jest bardzo pomysłowa i sprytna. A my wszyscy w tej firmie, czyli też ja, jesteśmy kompletnymi idiotami. I nie zorientujemy się, że podbiera sobie troszeczkę z naszych wspólnych zapasów. Z naszej wspólnej kasy. - Olga zaczęła zimno cedzić słowa a półnaga kelnerka zaczerwieniła się i zdawała się zapadać sama w sobie. Nalała kieliszek wybranego wina Betty i teraz chciała nalać Lamii ale odwróciła się do szefowej i zaczęła coś mówić.

- Ale ja wcale… - zaczęła cicho i szybko jakby chciała się wytłumaczyć ale Orlov nie dała jej szansy.

- Nie pyskuj! - główna ochroniara całego obiektu spadła na nią jak furia łapiąc ją za długie czarne włosy i szarpiąc do tyłu co spowodowało bolesny jęk dziewczyny aż ciągnięta za te włosy wyprostowała się do pionu. Na twarzy zamarł jej grymas bólu ale chociaż zamachała rękami jakby chciała się wyzwolić to jednak nie odważyła się stawiać oporu.

- Tak. Więc Crystal jest złodziejką. I teraz musi odpracować swoje winy aby znów mogła wyjść na prostą. Taka nasza prywatna resocjalizacja. A Crystal bardzo zależy aby tutaj pracować dalej dlatego obiecała bardzo się postarać. Prawda Crystal? - Olga cięła słowa zimno jak na lodową władczynię przystało. Wcale nie puszczała czarnych włosów dziewczyny nie zważając na jej cichutkie, bolesne syczenie i lekkie drgania ciała gdy próbowała jakoś zbalansować ten bezlitosny uchwyt.

- Tak. Postaram się. Bardzo się postaram. Zrobię co będzie trzeba. - obiecała szybko i cicho wodząc chaotycznie wzrokiem od szefowej tuż za swoimi plecami po dwójkę siedzących na kanapie gości.

- Zrobisz co będzie trzeba? A to bardzo ciekawe. Nie sądzisz Księżniczko? - Betty założyła nogę na nogę, wzięła w dłoń pełny kieliszek i wygodnie oparłą się na oparciu sofy przez co wyglądała jak na łaskawą panią i władczynię wypadało. Całym przedstawieniem prezentowanym przez team gości wydawała się być bardzo zainteresowana.

- A teraz najciekawsze. - Olga bez ostrzeżenia cisnęła kelnerką na dół tak, ze ta musiała oprzeć się dłońmi o stolik. W mocno pochylonej nad nim pozycji. Szefowa bez trudu kopnęła wnętrze jej nóg zmuszając ją do szerokiego rozkroku a sama stanęła między jej nogami.

- To już trzeci taki przypadek u Crystal. Za każdym poprzednim razem musiałam ją ukarać i obiecała poprawę. A tu proszę. Trzeci raz! - Orlov mówiła jak jakiś detektyw czy oskarżyciel bezlitośnie odsłaniający szczegóły zbrodniczej działalności oskarżonej. Ta znów cała się zaczerwieniła na twarzy jakby już wiedziała do czego to zmierza. Jęknęła cicho gdy na końcu dłoń władzy znów trzepnęła ją w słabo zakryty dość symboliczną spódniczką tyłek.

- A tu właśnie jak myślę, mamy powód dla którego Crystal wciąż notorycznie popełnia ten sam, trywialny numer. - dłoń szefowej zniknęła gdzieś pomiędzy udami wypiętej dziewczyny. I pojawiła się z powrotem chwilę później. Pokazała dwójce gości kleistą, przezroczystą nitkę jaka rozpięła się między jej palcami a jakiej na pewno nie miała wcześniej.

- Tą małą, brudną wywłokę to kręci! - oznajmiła triumfalnie szefowa ochrony znów strzelając ją w wypięty tyłek. Tym razem jeszcze mocniej niż poprzednio. Crystal jęknęła boleśnie, zachwiało nią ale poza tym nie zmieniła pozycji ani trochę. - Dlatego jeśli moje drogie macie ochotę to Crystal będzie nam dzisiaj służyć. No chyba, że nie macie ochoty to niech czeka na kolejne wezwanie. - na koniec gospodyni oznajmiła znów swobodnym i wesołym tonem jakim dotąd zwracała się do swoich gości oddając los Crystal ich decyzji.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline