- No właśnie dziwne te tatuaże. Żeby strażnicy się tak znaczyli? I to jeszcze tak samo w różnych miasteczkach? W wojsku może, ale na jakiejś prowincji? Mam co do tego złe przeczucia. Ale nic z tym teraz nie zrobimy. Przecież nie będę śledził Otokara. - Oswald odruchowo rozejrzał się po pustawym miasteczku. - Ale jutro rozejrzymy się za jakimś przyzwoitym siodłem dla ciebie. - Zwrócił się do Morweny. - Bo wóz zbytnio by nas spowalniał.
W karczmie zamierzał, poza pokojami, zapłacić za balię wody i dzban wina. Przyda im się odrobina luksusu po nocy spędzonej w wypełnionej zjawami ruinie.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |