Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2007, 10:23   #189
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Kornik.

- Czy wy jestescie gotowi na mnie?

Pytanie spotkalo sie z cichym smiechem kobiety.

- Drogie dziecie... my na ciebie czekamy..

Powolnym krokiem zblizyla sie do mezczyzny. Niewiadomo skad poplynela wolna muzyka otaczajac ich czarownym kokonem.

- Nasz swiat i ten wasz wspolgraja juz od wiekow... Spodoba ci sie... Zreszta sam sie przekonasz....

Byla tak blisko i mogl poczuc zapach jej perfum.. Zmyslowy i ... grozny... Stanowczym ruchem pchnela go ta iz wyladowal na lozu. W sekunde pozniej siedziala juz na nim...

- Tak... spodoba ci sie kochany...

Jej usta wedrowaly po jego ciele, a nim wezbralo pozadanie. Krotkie kasniecia jedynie potegowaly wrazenia... Tak... bedzie sie mu podobalo.. Bolesne kasniecie w szyje spowodowalo iz wciagnal glebiej powietrze. ... Nie... Chwila buntu, lecz bylo juz za pozno... Sily opadaly powoli lecz sukcesywnie. Znalazl sie w innym swiecie.. Wszystko dzialo sie jakby w zwolnionym tempie.. Odglosy byly przytlumione, swiatlo dziwnie mgliste... Uslyszal jakis nakaz i dziwna ciecz splynela mu miedzy wargi. Metaliczny smak obudzil nieznane mu dotad pragnienie. Chcial wiecej i dane mu bylo wiecej. Pil.. Lapczywie, z pasja, Jego cialo pragnelo wciaz i wciaz nowych dawek cudownego napoju jakim raczyla go nieznajoma kobieta. W koncu jednak zostal odepchniety z sila o jaka w zyciu by jej nie posadzil..

- Na dzisiaj juz starczy... Odpocznij.


Chcial zmusic ja do pozostania, lecz ona byla szybsza...

- Spij juz..

Zasnal.


Marek.

-A czy ma to jakiekolwiek znaczenie?

Delikatny usmiech rozjasnil jej twarz przez co jej uroda i.. kly staly sie bardziej widoczne...

- A czy chcesz zrezygnowac? Czy chcesz nadal wiesc jalowe i ulotne zycie smiertelnika gdy tyle jest rzeczy do zobaczenia? Dlaczego? Wiecznosc... Czy to nie brzmi pieknie?

Jej glos mial w sobie cos hipnotyzujacego.. Przyciagala go do siebie, mamila. Wiedzial o tym lecz niechcial sie juz sprzeciwiac... Bo niby dlaczego? Ponownie uslyszal slowa Sary:

- Czeka nas wspaniala przyszlosc... dluga... obfitujaca w nieznane nam dotad wrazenia.

"Nas"... Slowo to kolatalo sie w jego glowie gdy ostre kly delikatnie zanurzaly sie w jego szyje. "Nas"... Slyszal je gdy jego cialo osunelo sie bezwladnie na podloge, a w ustach zagoscil metaliczny smak krwi. Slyszal je nawet wtedy gdy ktos umiescil go na lozu i czulym glosem nakazal mu spac... "Nas"...

Mateusz

-Wszystko mi jedno.


Slowa wypowiedziane obojetnym tonem zdawaly sie ranic nieznajoma. Zrobila nadasana minke i podeszla do niego.

- Wszystko ci jedno... A mi nie... A ja lubie gwiazdy noca.... Noca tak slicznie migoca... Lubisz je?

Najwyrazniej nie spodziewala sie odpowiedzi gdyz wlasciwie nie zwracala na niego uwagi. Obeszla go dookola kamentujac jego sylwetke, miesnie, stroj. Mial wlasnie cos powiedziec wsciekly, zmieszany, niepewny gdy nagly boj uderzyl w niego z niezwykla sila. Nie mogl sie przed nim obronic. Szarpniecia powoli tracily na sile.. Czul jak jego cialo umiera... Jak opada na miekki dywan. Czyjes czule dlonie glaskaly go po wlosach gdy usta wypelnialy sie krwia.

- Wiesz swiat wokol pograza sie w szalenstwie..... Zatanczmy wraz z nim... Chociaz moze lepiej idz juz spac...

Posluchal.

Wanda.

Nie pamietala wiele... Czerwona zaslona, czyjs glos, ciemnosc. Obudzila sie. Swiatlo w pokoju, w ktorym sie znajdowala bylo przygaszone, tak iz dopiero po chwili spostrzegla mezczyzne siedzacego w fotelu i patrzacego na nia. Gdy spostrzegl jej wzrok wstal powoli i usmiechnal sie do niej. Gdy przemowil jego glos brzmial stanowczo lecz spokojnie i jakby kojaco.

- Zostala wybrana sposrod wielu. Twoja kre przyniesie naszemu klanowi wiele pozytku.. Mam nadzieje.

Spojzal na nia uwaznie i usmiechnal sie.

- To moze nieco bolec lecz bedzie to chwilowy bol. Nie boj sie. Wkrotce to pokochasz.

Polozyl sie obok niej i delikatnie odgarnal wlosy, ktore opadly na szyje.

- Hmmm..

Jego usta odnalazly jej i wbily sie w nie z moca, ktora ja porazila. Przypomnial sie jej sen, ktory miala w nocy. Jego dotyk wywolywal te same rozkoszne fale. Czyzby?.... Bol faktycznie trwal jedynie chwile.... Otepienie jakie po nim nastapilo sprawialo iz swiat wokol wydawal sie calkowicie nierealny... Umieram... Swiadomosc tego faktu nie przerazala jej. Byla.... hmmm... byla taka... naturalna... Calkiem jak krew, ktora zaczela wypelniac jej usta. Cudowny, nektaryczny smak krwi... Tak.. Nagle zabrano jej go. Uniosla sie na ramionach pragnac wiecej lecz silna dlon zmusila ja do ponownego polozenia sie.

- Pozniej... Teraz spij moje dziecko..
..

Usnela.


Amber

Budzila sie powoli... Skads plynela cicha muzyka, a czyjas dlon gladzila jej wlosy. Otworzyla oczy. Nad soba ujzala twarz mezczyzny do zludzenia podobna do tej, ktora widziala juz wczesniej kolo parku i w pubie.

- Nareszcie moja slodka kotka sie obudzila. Wiesz .. doprawdy jestem dumny z tego ze wlasnie ciebie mi przydzielono.... Pelna energi i tlumionej zlosci... Mozna powiedziec ze ozywisz moja egzystencje.. Tak...

Jego delikatny, rozmarzony usmiech draznil ja do szalenstwa. Przemadrzaly dupek, co oz sobie wyobraza... Szarpnela glowa umykajac jego dloni. Ciagly usmiech zadowolenia z jakim ja obserwowoal doprowadzal ja niemalze do szalu. Co on sobie wyobraza. Nie myslac dlugo zerwala sie z lozka, dopiero teraz zauwazajac iz nie ma na sobie swoich ubran, a dluga i prawie przezroczysta sknie...

- Pomyslalem, ze bedzie ci pasowala. Hmm i jak widac sie nie mylilem... Wygladasz zachwycajaco moja piekna, dzika kotko.

Pryhnela na co on rozesmial sie co bynajmniej nie ulatwialo uspokojenia sie, a wrecz potegowalo gniew.

- Z calym szacunkiem ale co ty sobie wlasciwie wyobrazasz. Jakim prawem trzymasz mnie w tym miejscu i kto do diabla pozwolil ci mnie przebrac!

Adrenalina buzowala w jej krwi sprawiajac iz moze nie zdawala sobie z tego sprawy jednak wygladala wrecz olsniewajaco. Czern sukni podkreslal jej sylwetke, rozwiane wlosy sprawialy wrazenie tlumionej namietnosci. Dzika kotka. Mezczyzna wstal i stanowczym krokiem podszedl do niej.

- Jestes piekna moja kochana. Czas zatem zachowac to piekno i inne walory na wieki.

Bol trwal jedynie chwilke dosc szybko bowiem zastapila go ekstaza. Cialo powoli omdlewalo w jego ramionach, a on ulozyl je delikatnie na miekkim dywanie.

- Pij moja slodka.

Goraca ciecz splynela jej do na wpol rozchylonych ust. Metaliczny posmak na chwile ja odrzucil lecz nieznany jej dotad glod zawladnal wszelkimi odruchami oprocz lakomego ssania podaneg jej nadgarstka.


Magda

Mezczyzna zaczepil ja w korytarzu. Wlasnie zamierzala udac sie do reszty grupy po uprzednim przebraniu sie gdy niespodziewanie ktos chwycil ja za reke. Odwrocila sie zirytowana i spojzala w niesamowicie blekitne oczy. Ogarnela ja ciemnosc.
Budzila sie powoli. Pod soba czula delikatny material poscieli, nad soba widziala dosc odwazna scene milosna na lonie natury. W pomieszczeniu panowal polmrok. Delikatnie uniosla sie na ramionach. W kacie ktos stal, wiedziala to choc wlasciwie nie widziala nikogo.

- Kim jestes?

Pytanie rzucila odruchowo. Wlasciwie to chyba nawet niespodziewala sie odpowiedzi. Ta jednak o dziwo nadeszla niemal natychmiast.

- Jestem Ranferd Kolski.

Postac wylonila sie z cienia, a ona mimowolnie krzyknela widzac dzika twarz ukryta czesciowo za gesta broda. Stalowe oczy wpatrywaly sie w nia ze zwierzecym zainteresowaniem...

- Kkim jestes?


Powtorzyla swoje pytanie niepewnym glosem. Mezczyzna usmiechnal sie zblizajac sie do niej powoli i siadajac na brzegu lozka.

- Jestem wampirem drogie dziecko. Naleze do klanu Gangrel, jak zreszta moj ojciec i ty juz za niedlugo. Nie masz sie czego bac... Moze i wygladam jak dzikie zwierze i po czesci wlasnie nim jestem to jednak nie zrobie ci krzywdy. Pozwolono mi wybrac swe dziecie. Moj typ padl na ciebie mimo iz inny wampir tez roscil sobie pewne checi ku tobie. Nosferatu.. Uzyteczny klan choc o potwornym wygladzie... Poznasz ich juz wkrotce tak jak i duza czesc naszej spolecznosci. Nim jednak sie to stanie napijesz sie mojej krwi, a ja wypije twoja. Tak musi byc i niema juz od tego ucieczki.

Chwycil jej dlon i delikatnie przylozyl do ust skladajac w jej wnetrzu delikatny pocalunek. Piekna i Bestia. Magda z fascynacja patrzyla jak unosi ja w swoich silnych ramionach i stawia kolo siebie.

- To bedzie bolalo, lecz tylko chwile. Bede delikatny drogie dziecie. Zaufaj mi.

Zaufala. Bol byl ostry lecz tak jak powiedzial nie trwal zbyt dlugo.


Dominika


Mezczyzna czule objal ja i poprowadzil w dol schodow na co pozwolila mu nie okazujac zadnego strachu ani tez sprzeciwu. Czula sie dziwnie. Wszystko wokol wydawalo sie takie miekkie i delikatne. Poprowadzono ja do pokoju i zamknieto drzwi. Zdziwiona wpatrywala sie w pomieszczenie. Dlaczego do diabla pozwolilam im sie tak zagnac?!?! Z zamyslenia wyrwal ja ruch kolo lozka. Ktos tu byl i ewidentnie wpatrywal sie w nia. Poszukala wzrokiem wlacznika swiatla lecz nigdzie takowego nie bylo. Ciemnosc pokoju rozswietlala jedynie jednak mala lampka halogenowa, tktora na dodatek oswietlala obraz, a nie wnetrze.

- Swiatlo nie bedzie nam potrzebne.

Glos byl jakis dziwny. Jakby osoba mowiaca miala katar, albo potezny uraz nosa. Mezczyzna, bo tyle udalo sie jej wychwycic w tym glosie i posturze widocznej w mroku, wstal i ruszyl w jej kierunku.

- To moze byc nieprzyjemne.

Uslyszala jego slowa i w nastepnej chwili go ujzala. Krzyk przerazenia zostal natychmiast stlumiony. Bol .... Nie.... Smak krwi... Niechce... Dlaczego? Dlaczego?





Uff.... Oglaszam wszem i wobec ze wlasnie zakonczylismy wprowadzenie do Wampirka .. Kto sie cieszy???
Na powaznie jednak oto jakie klany przypadly wam w udziale:
Panda - Malkavianin.
Kolmyr - Torreador.
corenick - Brujah
Lhianann - Gangrel (na osobista prosbe....)
Wernachien - Ventrue.
Khalida - Nosferatu
MigdaelETher - Gangrel.

Chyba nikogo nie pominelam

Dziekuje wam za wytrwalosc i towarzyszenie mi do konca. Mam nadzieje ze nie zanudzilam was calkowicie i ze wasze niezycie bedzie owocne. Planuje dalsza czesc lecz kiedy..hmm.. to chyba tylko Nosferatu moga wiedziec, ale czy wam powiedza... no coz... zapytajcie
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]

Ostatnio edytowane przez Midnight : 30-07-2007 o 15:39.
Midnight jest offline