Casparowi nie zostało wiele do dodania, nie odzywał się więc. Chłonął atmosferę. Może dla innych to była jakaś mała zawszona wioska w górach, ale dla niego była to najbliższa rzecz do "domu". Nie żeby miał na stałe wracać, co to to nie. Obserwował.
- Znowu? - zapytał staruszka z kotem - Któż to przechodził tędy ostatnio? Często tędy awanturnicy łażą?