| - Nie musimy wszyscy pakować się w tej sam szajs - powiedział milczący do tej pory David. - Mam wrażenie, że samodzielna wyprawa w stronę lotniska ma większe szanse powodzenia, ale ja się wybiorę do instytutu.
- Sig, oni też uciekają i ukrywają się, nie słyszałaś jak mówili? To jest taktyka na strefę, czy nam się to podoba, czy nie. I nie licz, że oni ci pomogą jak złapiesz markera. Po pierwsze słyszałaś jak trudno złapać to coś, co może go zdjąć, a po drugie oni będą jeszcze szczęśliwsi jak złapiesz syfa, bo ściągniesz do siebie więcej fagasów i ułatwisz im przejście. - odpowiedział jej Zapala. - Czy zabiorą cię przy wyjściu? Nie wiem. - spojrzał po stalkerach. - Nie sądzę. Są otwarci w swojej niechęci do nas i nie wydaje mi się że będą chcieli ryzykować, szczególnie jak to my mamy szturchnąć kijem ul, żeby oni mogli wykraść miodek. - Polak nie czuł absolutnie żadnego przywiązania, ani szacunku do ludzi tak jawnie odnoszących się niechęcią do hibernusów i ich sposobem rozmawiał o nich, jakby ich nie było. Przecież i tak mieli ich za nic, więc nie będą się przejmować wystawioną opinią. - Doktorze, punkty orientacyjne może i są, ale czy są we właściwych miejscach? Oni mówili, że raz przechodzisz przez rzekę, a raz nie. - wrócił na chwile do wypowiedzi Mervina.
- Nick ma niechęć do nas, ale to dlatego, że Nick jest pojebany, to norma. - Sigrun wzruszyła ramionami. - Jeśli ruszamy sami, musimy wiedzieć, jak się maskować i reszta dupereli.
Zastanowiła się przez chwilę.
- Nie wiem - rzekła w końcu. - Pójść samopas brzmi jak kurewne ryzyko. Instytut też, tylko trochę mniejsze - rzekła w końcu.
-Instytut… Duża szansa na zgon, idziemy jako przynęta lub mięso armatnie. Z pewnością będzie tam coś dużego i wrednego, co będzie nas próbowało zabić. Na co czekamy? - odezwał się słabym głosem Koichi. -Chętnie zobaczę ten legendarny gmach i sprawdzę co kryje w bebechach. Tak z czystej ciekawości. Podróż samopas do Heathrow jest równie niebezpieczna, lecz chcę się dowiedzieć czegoś więcej o strefie. A lepszej okazji mieć już nie będę.
- No to konkreciki - odparła Sigrun. - Ninja, fajter i dusza imprezy są za Instytutem, doktor śmierć i człowiek-demolka chcą nakurwiać solo. Ta wyprawa samopas do Heathrow… Kurwa, wątpię, kurwa, jak niewierny Tomasz. Jak nie masz jakichś konkretów, Marian, na przykład pizdy po gwoździu w łapie albo innego zajebistego stygmatu, że zmartwychwstanie to fakt, to no deal. No deal, Maryja. - W porządku Tomaszu. - Marian uniósł ręce w geście poddania. - Twoja sprawa.
- Doktorze? Jakie rokowania? - spytał Mervina.
- Z tego co kojarzę topografię Londynu, to póki co stacja, rzeka i opactwo było we właściwym miejscu. Jakie inne punkty orientacyjne mamy po drodze? -
- Muzeum Wiktorii i Alberta w Kensington - odparł spokojnie Wilgraines. - Bywałem tam, w Hammersmith Teatr Apollo również na koncertach, to także po drodze... Dalej mamy Osterlay Park, dużo wolnej przestrzeni.. bez zabudowań lub.. gruzowisk.. przynajmniej tak było kiedyś.. - zamyślił się z niezdecydowaną miną. - Później już w zasadzie lotnisko... - Trochę mało danych, ale.. chrzanić to.. wszystkie anomalie i stwory powędrują przecież do instytutu, niczym pszczoły do ula, prawda? - wyraźnie poweselał, spoglądając na Mariana, "Pszczółkę" i resztę. - Spróbujemy we dwóch, może sprawniej to pójdzie, niż w tłumie.. co "Madman"? - popatrzył na Polaka. - Ryzyko podobne, jak w instytucie, tyle że dalej od epicentrum naszego piekiełka…
__________________ Evil never sleeps, it power naps!
Ostatnio edytowane przez Santorine : 25-07-2019 o 17:14.
|