Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2019, 18:56   #27
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Odsunął zasłonę i wszedł do wnętrza. Ujrzał mężczyznę, zwrócił się więc do niego.
- Organizuje Pan wyprawę do grobowca? Jestem zainteresowany udziałem.
- A witam, witam, Pabo Mortimo jestem i zgadza się, wyprawę organizuję takową.
- Galden, syn Glidana
- przedstawił się zwrotnie. - Chciałem zapytać o parę rzeczy.
- Proszę.
- Kiedy chce Pan wyruszyć?
- Spodziewam się, że zakończę wszystkie potrzebne sprawy w ciągu tygodnia i będę gotowy do drogi.
- Hm, tak... a ile to powinno potrwać?
- Tydzień drogi w jedną w stronę. Kilka dni na pewno na miejscu. No i potem powrót.
- A wynagrodzenie, jak jest wypłacane? Dziennie? Tygodniowo
- Za etapy. Dotarcie na miejsce, badania - może coś extra przy wykopaliskach, 50zk ekstra za walkę i ochronę mnie, powrót.
- A co z wyżywieniem po drodze? Jest zapewnione? Czy jest kucharz?
- Nie, nie ma kucharza zatrudnionego
- pokiwał głową tileańczyk. - Każdy musi mieć swój prowiant. Mam nadzieję, że wśród zatrudnionych będzie zdolny łucznik, wtedy upolowane zje się wspólnie.
- Taak...
- krasnolud w zamyśleniu poskubał wąsa zastanawiając się, jak przejść do najbardziej interesującej go kwestii.
- A co ze skarbami, które tam zostaną znalezione?
- Nie rozumiem pytania -
Pabo uniósł brwi. - Za ochronę i znaleziska zostaną odpowiednio wynagrodzeni.
- Widzi Pan, bardziej niż zarobek interesują mnie znaleziska z krasnoludzkimi runami. Gdyby takie zostały tam znalezione, chciałbym je dla siebie. Oczywiście, na uczciwych warunkach. Jestem kowalem run i poszukuję zaginionych runicznych przedmiotów - wyjaśnił Galden.
- A cóż oznaczają te uczciwe warunki? - spojrzał na krasnoluda Mortimo. - Organizuję wyprawę, proponuję zapłatę, niemałą, a pan panie Galden, stwierdza że chce określone znaleziska dla siebie. Mnie również interesuje wszystko, co stare i zaginione.
- Uczciwe, znaczy uczciwe
- odparł niezrażony krasnolud. - Dla mnie to słowo nie ma wielu znaczeń. Gdy zobaczę przedmiot, wtedy będę wiedział, ile jest wart. Może 100 koron, może pięćset. Zależy jakie runy, ile run, jaki przedmiot, jak wykonany. Cała reszta mnie nie interesuje. Wycieczka tylko po to, żebym zobaczył, jak krasnoludzkie dzieła trafiają na sprzedaż, to nie dla mnie - wzruszył ramionami. - Mogę iść za darmo. Jeżeli nie będzie tam nic runicznego, to Pan na tym zyska. Jeżeli coś będzie, to mój zarobek rozliczymy w cenie runicznych przedmiotów.
- Oczywiście, rozliczyć tak możemy. Wycenimy uczciwie i możemy potraktować, jak zapłatę. Ale nie zgodzę się na umowę, że wszystko co panu się spodoba, dostanie ot tak.
- Może mnie Pan źle zrozumiał. Nie ot tak, lecz uczciwie. Znam się na wartości takich przedmiotów. Ja Panu za nie zapłacę, żeby Pan nie był stratny. Co więcej, jeżeli Pana to będzie interesowało, to powiem na ich temat wszystko, co uda mi się ustalić. Gdyby mnie nie było stać na wszystkie, otrzyma Pan ode mnie za darmo fachowy opis całej reszty.
Może rzeczywiście się źle zrozumieliśmy
- podrapał się po brodzie Mortimo. - Cenie poszukiwaczy wiedzy, jakim i ja jestem. Ale konkurentów by wydrzeć mi rzeczy, które SAM - zaakcentował ostatnie słowo - odkryłem, mam już aż nadto.
Ah, hmm…
- zafrasował się Glidanson i poskubał wąsa. - To pan nie jest łowcą skarbów?
- Jam historyk, antykwariusz i odkrywca, badacz pradawnych dziejów
- odparł jednym tchem.
- Hm, hmm… to ciekawe. Mam dziś trochę czasu, to może dłużej porozmawiamy? Piwa?
- Ano, czemu by nie
- uśmiechnął się historyk.

Krasnolud zniknął na chwilę by zamówić napój, po czym wrócił i siadł przy ławie.
- Rzadko zdarza mi się spotkać ludzi, których interesuje coś więcej, poza napełnieniem własnej kiesy. Zainteresował mnie pan, panie Pabo. Niech Pan coś więcej opowie o sobie i o tej wyprawie, czego się Pan spodziewa tam na miejscu. Nie ukrywam, że jeżeli nam się dobrze będzie współpracowało, to i na kolejną jaką eskapadę bym się z panem zabrał.
= Pochodzę z tych Pabo z Remas
- zaczął, jakby krasnolud miał wiedzieć, o kim mówi. - Odkryłem, że niedaleko znajduje się grobowiec - zaniżył głos - Muammara Szalonego. Wielkiego arabskiego kapłana żyjącego 1600 lat temu. Już wtedy arabscy kupcowie docierali tu ze swoimi towarami, jedwabiem, korzeniami i innymi wspaniałościami. Tu Muammar zmarł i tu go pochowano. Spodziewam się zbójów i konkurencji na pewno. A jaka jest twoja historia Galdenie?
- Moja historia dopiero przede mną
- uśmiechnął się znad piwa. - Jeżeli bogowie pozwolą, to mam przed sobą jeszcze jakieś 200 lat życia. Nie śmiem więc zaczynać opowieści. Chcę kiedyś zostać mistrzem kowalskim. To wymaga jednak lat pracy i doświadczeń. Wyruszyłem więc w świat by zdobywać wiedzę. Czasem zatrzymuję się tak jak tutaj, w Kreutzhofen, by popracować i zdobyć środki na dalsze wyprawy. Ale, czemu zwali go Szalonym?
- Krążą różne historie o nim, nie słyszałeś?
- zdziwił się Pabo. - W sumie nie wszyscy uczyli się o ludzkich dziejach - dopowiedział sobie sam. - Ponoć kiedyś, ten Wielki Kapłan, w trakcie lokalnej wojny zatruł wodę, nie bacząc ile i jacy ludzie, ją będą pili. Kiedyś nakazał też panom, by składać religijne ofiary bogom, które składały się z wiejskich kobiet. I to nie jedyne sytuacje, gdy wpływał w ten sposób na dzieje.
No tak… a słyszał Pan coś jeszcze o okolicy? Ludzie gadają o klątwie jakiejś, Starszych Panów?
Coś tam słyszałem, pewnie
- kiwnął głową, by po chwili wziąć łyk piwa - ale teraźniejsze czasy nie interesują mnie tak, jak te zamierzchłe.
- A o lesie duchów coś Pan słyszał? Chodzą słuchy, że tam mag kiedyś mieszkał, w wieży jakiejś. A i elf jeden chce zbadać tam posągi świętego ognia.
- Myślę, że to miejscowe opowieści tylko. Choć kto to tam wie, może i jakiś mag ta mieszkał, a i elfy w lasach też mają wiele tajemnic. Moja smykałka, to jednak archeologia, stare czasy potwierdzone historycznie, wykopaliska. Tak, to jest coś interesującego.
- A o górze piorunów coś Pan słyszał? To lokalna nazwa. Spodziewam się, że mogą to być ruiny jakiejś starej krasnoludzkiej twierdzy.
- Również nie. Ale tu Pan powinien być chyba bardziej obeznany
- uśmiechnął się historyk.
- Zapytać nie zaszkodzi - pokiwał głową krasnolud. - Planuję się tam zresztą wybrać za parę tygodni, tylko najpierw informacji nazbieram, okolicę wybadam, posłucham co kto mówi. Przygotuję się - łyknął piwa. - A okolica tutaj pełna plotek, warto więc zapytać, gdy nadarza się okazja, kogoś, kto faktami się para. Słyszałem też, że gadają o katakumbach Carnery. Że skarbów tam bez liku. Plotka plotką, ale gdy już zbadam inne rzeczy, to i tam może się pofatyguję poszukać. Też pewnie nic o tym Pan nie słyszał? - zapytał dość retorycznie. - Gadają też o jakiejś dawnej bitwie, w lesie niedaleko. Wunda. Lesie Wunda - pokiwał do siebie.
- Tyle, że i ja nietutejszy, jak i Pan - uśmiechnął się. - Ale o Carnerze tak, słyszałem, hmmm... Tileańczyk, hmmm… dość przerażająca reputacja... grasował z bandą w pobliskich górach między właśnie Kreutzhofen a Campogrottą.
- Ale nic to. Będzie jeszcze czas posłuchać, co ciekawego ma Pan w zanadrzu. Panie Pabo, ja się chętnie z Panem wybiorę. Dogadamy się, że weźmie mnie Pan ze sobą i da pierwszeństwo co do runicznych przedmiotów?

 
Gladin jest offline