Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2019, 00:31   #5
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 5 - 2075.01.12 sb g. 19:45

Czas: 2075.01.12 sb g. 19:45
Obsada: James
Miejsce: botownia*







- I o co to było tyle hałasu? Wymieniasz baterię i dron jak nowy. - Kalifornijczyk o złotym, chociaż elegancko niedbałym kucyku, nie widział w ogóle o co tu robić wielkie halo. Właśnie sterował automatem serwisoym który już wyjął zużytą baterię z drona i teraz ładował świeżą. Trochę jeszcze oczyścić i będzie jak nowy. O co się tu tak pieklić? Albo panikę robić?

- Rany, gdzieś ty się tarzał? - zapytał “dwójki”. Co prawda nie spodziewał się od podwodnego robota odpowiedzi. I pytanie też raczej było retoryczne. Zresztą sam wiedział gdzie go posłał. No ale rany ten bagienny smród… To, że “dwójka” w końcu spadła na dno a więc poleżała trochę w tych “luźnych, skałach osadowych” jak to się z geologicznego punktu widzenia nazywało też pewnie nie pomogło mu pachnieć fiołkami. Dlatego sam stał ze szlauchem i spłukiwał co nie spłynęło samo. Miał półmaskę i gogle ochronne no i gumiasty kombinezon ochronny wymagany przez podwodne BHP do pracy w podwodnym garażu. Ale maska pomagała chyba czysto symbolicznie. ~ A mogłem wziąć tą do lakierowania. Albo gazmaskę. ~ westchnął w duchu no ale przecież nie pierwszy raz pracował w takich warunkach a wracać po te inne maski mu się nie chciało. Jeszcze trochę i skończy.

Właściwie to mimo wszystko chyba mu się udało. Wykpił się dość tanim kosztem. Jasne, Jonas jak zwykle zrzędził i się trochę rzucał ale z nim zazwyczaj trudno było koegzystować na pokojowej stopie. ~ Jak on w ogóle przeszedł badania na workteam? ~ prychnął kręcąc głową i lekko okrążając drona aby zmyć strumieniem wody kolejny fragment poszycia.

Ale udało mu się. Odkrył nową jaskinię. I to jaką! Nie, jakaś tam nędzna dziura w ziemi tylko prawdziwa, pełnowymiarowa jaskinia! Szkoda, że tak silny prąd tam był. Ale jutro spróbuje tam wrócić. ~ Cholera, żebym tylko dostał jutro przydział na drona! ~ To tym razem jak popłynie od razu z bazy to będzie na spokojnie. Ten prąd nie byłby taki straszny gdyby dzisiaj robot miał pełne baterie a nie już na sam koniec trasy jak wracał do bazy. No dobrze, że Taras z Dougiem popłynęli, znaleźli, zaczepili i przywieźli drona z powrotem. I koniec. I o co tyle krzyku? Wszystko dobrze się skończyło. No chłopaki nieco wcześniej podpłynęli na powierzchnię i okazało się, że łączności nie ma bo sztorm jest. Pewnie urwał antenę na boi albo ją zdemolował. Ale jak się skończy no to się naprawi albo zamontuje nową. Więc cała tajemnica utraty łączności jaką od rana stał się Norweg też się wyjaśniła. Teraz nic nie zrobią ale jutro czy pojutrze wszystko wróci do normy.

Automat zamontował już nową baterię i zamykał właśnie klapę bota gdy coś wybuchło. ~ Co jest!? ~ Tak po prostu coś zgrzytnęło umęczonym metalem poszycia. Gdzieś niedaleko. przestraszony geolog schylił się i złapał za fragment rusztowania na jakim spoczywał podwodny robot. Z paniką rozglądał się po ścianach i suficie. Wszystko zdawało się trzeszczeć, skręcać, tony oceanicznej głębi napierały na zdawałoby się cieniutkie, metalowe ściany i zaraz z gniota je jak mokry papier. Światło zamigotało ale nie zgasło. Dzięki Bogu! I po tych paru strasznych chwilach wszystko wróciło do normy. Na jakąś sekundę.

- O nie! - jęknął James gdy obejrzał się w stronę nowego dźwięku. Rzucił się w kierunku drzwi ale wiedział, że nie zdąży. Na jego oczach pancerne, drzwi zablokowały odwrót do reszty bazy. Mimo to w ludzkim odruchu dopadł do nich i z bezsilnej złości uderzył kilka razy pięścią i jeszcze kopnął na deser. Oczywiście nic to nie dało. Spojrzał na drzwi po drugiej stronie. Ale to samo. Był odcięty. Botownia była odcięta od reszty bazy.

- O nie. - szepnął że zgroza gdy dotarł do niego dźwięk alarmu. Wziął głębszy oddech i przeczesał palcami blond włosy. Nie no. Przecież był naukowcem. Wszyscy tutaj byli. Na pewno zaraz znajdzie się jakieś rozsądne wyjście. Wydmuchał powoli powietrze i sięgnął po interkom aby wywołać resztę. Z irytacja zauważył, że palce trochę mu się trzesą.

---

*botownia - garaż gdzie cumują podwodne roboty. Tu się je przegląda i konserwuje. Jest miejsce na trzy maszyny, na wyposażeniu bazy są dwa “1-ka” i “2-ka”.


---



Czas: 2075.01.12 sb g. 19:45
Obsada: Daug, Taras, Mac i Jonas
Miejsce: mesa





- Matko, jaki jestem głodny. Zjadłbym konia z kopytami. - Daug powtarzał to samo po raz któryś z kolei gdy atakował widelcem swoją pieczeń.

- Znów taki zapierdziel na budowie, że nie ma kiedy załadować. - Rosjanin go poparł. Ale nie było się co dziwić. Prawie pół dnia spędzili poza bazą. A to sprawdzając anteny a to boję na powierzchni a ledwo wrócili musieli zaginać bo drona którego znów mało zgubił James. I to szybko bo ten denny muł był żarłoczny a tak zbity na masę ale niezbyt duży obiekt jak dron to mógł pochłonąć nie wiadomo kiedy.





- Jedzcie, jedzcie chłopaki, w pełni zasłużyliście na to i dokładkę. - Mac uśmiechnęła się do nich ciepło siedząc nad swoją porcją ale jedząc o wiele oszczędniej. No i nawet porcję miała mniejszą. W końcu to była jej kolacja a chłopaki dopiero nadrabiali z obiadem. Wiedziała też, że dobrze aby ktoś ich docenił i mile połechtał. Zwłaszcza kobieta. To znacznie minimalizowało ewentualne ryzyko wybuchu konfliktu i wpływu długotrwałego stresu który w tych warunkach sączył się mniej lub bardziej non stop. I kłótnia mogła wybuchnąć nie wiadomo kiedy i o co. O durny kubek czy kolejkę do prysznica albo sprzątania. Tego nie dało się uniknąć w tak ciasnej czasoprzestrzeni i w długich terminach przebywania ze sobą. Dlatego dobrze było zwiększać margines bezpieczeństwa zawsze kiedy się dało. Na przykład tu i teraz.

- No! Dobrze mówisz Mac! Cholera przy tym dronie to już myślałem, że zdechnę z głodu. - Kanadyjczyk ucieszył się, że mają poparcie Amerykanki która wyraźnie im sprzyjała i była spoko.

- A to będzie jeszcze dokładka? Jej. I to tak bez żadnych kartek dla członków partii? - Rosjanin też całkiem udanie udał zdziwienie co spowodowało, że roześmiali się chyba wszyscy przy stole. Doug chciał mu coś odpowiedzieć o tej Rosji, kartkach, partiach i w ogóle ale wtrącił się ich etatowy ponurak.





- No jak jest sztorm na górze to spróbujemy jutro tam popłynąć. Może już przejdzie i będzie można sprawdzić co z tą boją. Musimy odzyskać łączność ze światem. To priorytet. Utrata łączności zagraża nam wszystkim. - Norweg z prawie wygoloną na zero czaszką był właśnie tym który nie załapał się na te “prawie wszyscy się roześmiali”. Ale dał im się wyszumieć bo rozumiał, że obaj mogli być naprawdę głodni.

- Ktoś cię tu zrobił szefem? - Kanadyjczyk niby się uśmiechnął i zapytał żartobliwie. Ale szczerze mówiąc ten ponury Norweg coraz bardziej działał mu na nerwy. Czemu nie mógł im odpuścić chociaż na chwilę? Albo chociaż sobie. Z takim Tarasem czy Mac to jakoś z miejsca lepiej się gadało. Dlatego mimo uśmiechu ton i spojrzenie dość łatwo było przeczytać jako zaczepkę.

- Słuchajcie, rano przecież rozdzielamy zadania prawda? Przy śniadaniu. Zaczekajmy z tym do rana co chłopaki? - zawodowa psycholog z miejsca interweniowała niejako wchodząc pomiędzy tych kogucików. Wiedziała, że Jonas ma rację z tą łącznością. Ale też wiedziała, że to nie pierwszy raz sztorm zerwał im anteny na powierzchni czy nawet zniszczył boje. Wiedziała też, że dwójka po drugiej stronie Jonasa pracowała dzisiaj tak samo ciężko jak on aby załatać ten poranny Sajgon. Ale jako jedyni nie byli na obiedzie bo wtedy popłynęli po utopionego na dnie drona.

- Dobrze, może być jutro rano. Co z “dwójką” którą o dziwo tym razem nie zgubił tak całkiem nasz podwodny surfer? - po chwili zastanowienia Jonas postanowił trochę odpuścić. No właściwie to nie miał chłopakom nic do zarzucenia co do dzisiaj. Zrobili swoje, sprawdzili anteny, boję, odnaleźli i przywieźli drona. A jutro i tak postara się aby popłynęli jeszcze raz na powierzchnię. Łączność musiała być przywrócona tak prędko jak to możliwe i koniec. Inaczej mógł być koniec świata tam na górze a tutaj, na tym końcu świata by mogli to przegapić.

- Nie wiem. Był mniej więcej cały jak go zostawialiśmy w botowni. A teraz James miał sprawdzić co z nim jest. - Taras wzruszył ramionami i wgryzł się w soczystą pieczeń, zagryzając puree z ziemniaków. Jeszcze trochę sałatki i normalnie miejsce na deser.





- On chyba chce wrócić jutro do tej jaskini. - odezwał się milczący dotąd Augusto który wolał unikać stawania po którejś ze stron. I tak pewnie posłuchaliby go tak samo jak właśnie James dzisiaj.

- Zobaczymy. A co z Aurorą? - Jonas nie był do końca pewny czy jest sens płynąć znów do tej jaskini. Po co? Przecież to większa dziura w ziemi więc nie ucieknie prawda? A James nie miał monopolu na drony całkiem spora kolejka była skoro mieli tylko dwa z czego jak zwykle jeden był albo serwisowany albo był w rezerwie. Dwa dni pod rząd to chyba przesada. Ale miał niezbyt radosną rozmówkę z Mac, że podobno jest zbyt konfliktowy i momentami agresywny. I jeśli coś z tym nie zrobi to będzie musiała to wpisać w swoje akta medyczne. No a taki wpis nie byłby zbyt dobry. No nie pierwszy. Ale też tutaj jeszcze na szczęście takich nie miał to było o co walczyć. Obiecał jej i sobie, że się postara. Dlatego zmienił temat. Na ten podobno bardziej empatyczny.

- Już lepiej. Sprawdza konsolę łączności. Zaniosłam jej kolację i chyba od jutra już nasza Auri wróci. A właśnie, rano zdążyła odberać jeszcze wiadomość z zewnątrz. Przysłali wyniki tych badań co tak długo czekaliśmy. - ciemnowłosa lekarz i psycholog w jednej osobie pomachała małym nośnikiem danych wyjętym właśnie z kieszeni czym od razu przykuła uwagę wszystkich przy stole.

- O to świetnie. I jak Auri wraca za konsoletę to też. Z nią się lepiej nawija niż z jakimiś smutasami. - Doug roześmiał się trochę przesadnie i posłał tą drobną szpilę w stronę siedzącego po drugiej stronie stołu ponuraka. Noreg właśnie się zastanawiał czy posłać coś w odpowiedzi czy zignorować za to towarzysz Kanadyjczyka bez skrupułów się roześmiał trzymając z nim sztamę. I właśnie wtedy coś wybuchło. Światła zamigotały ale nie zgasły. Gdzieś w pobliżu dał się słyszeć przeszywający trzewia i nerwy odgłos naprężonego do granic wytrzymałości metalu. Jeśli puści… Nawet nie było dokąd uciekać. Cała czwórka zamarła patrząc ze strachem w oczach na siebie, na sufit i na otaczające ich ściany. Jeśli puści…

Nie puścił. Jeszcze. Za to prawie odrazu zawył alarm a z głośników odezwał się komputer ze swoim komunikatem. Alarm! Dronownia odcięta, uszkodzenie poszycia, przeciek! Alarm! A w dronowni powinien być James!


----




Wątek 1




Co wywołało alarm?



Bioskażenie - tąpnięcie spowodowało oderwanie czy rozerwanie się jakiejś grudy jaką był oblepiony dron. Z niej wydobyły się szkodliwe substancje jakie wykryły czujniki bazy i komputer odciął botownię od reszty bazy. Poza tym tąpnięcie spowodowało przeciek w pobliżu botowni.

Novum - w bazie wystąpił przeciek szkodliwych substancji. Ale takich jakich komputer nie ma w swojej pamięci więc na nie nie reaguje. Przeciek mógł nastąpić wraz z rozszczelnieniem się poszycia niedaleko botowni, w samej botowni z “dwójki” albo w biolabie.

Tąpnięcie - tąpnięcie dna. Sejsmiczne, może coś w pobliżu spadło na dno pechowo na jeden z budynków bazy, może tąpnięcie coś naruszyło i jeden z elementów bazy przewrócił się na drugi powodując lokalny przeciek w pobliżu dronowni.

Uderzenie - coś całkiem sporego dobija się do bazy. Celowo lub przypadkiem. Może potwór, może podwodna jednostka załogowa lub bezzałogowa albo jeszcze coś innego. Uderzenie spowodowało lokalny przeciek w pobliżu botowni.



Wątek 2




Jakie alarmujące wyniki badań przyszły rano?


Biosfera cieni - na dnie, w okolicach bazy odkryto cząstki biologiczne zbudowane na całkiem innej zasadzie od tego co jest na całej planecie. Jest to albo reliktowy ekosystem który wyewoluował niezależnie od głównego życia jakie zdominowało resztę planety albo życie z kosmosu. Do zbadania tego potrzebna jest biolog (Lisa).

Lawina - z pobliski stok okazał się nie tak stabilny jak przypuszczano. Nowsze badania wykazały, że może się coś z niego osunąć i min. zasypać bazę lub jej bezpośrednią okolicę. Do zbadania tych próbek potrzebny jest James.

Mutagen - na dnie, w okolicach bazy, odkryto silny, toksyczny środek. Któreś z państw w minionych dekad przypadkiem lub celowo zatopiło w tej okolicy pojemniki a może i cały statek z tym środkiem. Efektem ubocznym jest silna mutacja okolicznego ekosystemu. Do zbadania tego potrzebna jest Lisa i/lub Augusto.

Wada konstrukcji - jakiś element stacji okazał się wadliwy podczas symulacji i badań na powierzchni. Trzeba przeprowadzić odpowiednie badania na miejscu aby porównać wyniki z tymi przysłanymi a centrali. Do zbadania tego potrzebny jest Jonas i/lub Taras.


---


- Termin do głosowania do końca piątku (do północy VII.26).
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 26-07-2019 o 00:40. Powód: 2x to samo zdjęcie.
Pipboy79 jest offline