Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2019, 03:33   #114
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ccY25Cb3im0[/MEDIA]

Dzień miał się ku końcowi, co nie przeszkadzało upałowi wlewać się przez uchylone okna auta. Atakował ledwo samochód zwalniał poniżej 40 mil na godzinę i oplatał ciało parzącym kokonem od którego momentalnie na skórze pojawiały się krople potu. Dwie ubrane w eleganckie garnitury kobiety wachlowały się starymi gazetami i tym, co dało się znaleźć wewnątrz fury, a nadawało się do robienia za prowizoryczny wachlarz. Ta która prowadziła spięła włosy w elegancki kok, odsłaniając długą szyję. Co chwilę poprawiała okulary, ześlizgujące się po mokrym nosie. Siedząca obok Lamia odgarnęła gładko zaczesane włosy na jedno ramię, miętoląc w palcach papier prezentowej torebki. Jechały na spotkanie dwóch administratorek masy ludzkiej, ciągnącej się za nimi wiernym pochodem.

- Jak dobrze, że tam jest klima - sierżant westchnęła, odpalając papierosa i nie przestając się wachlować gazetą - Kto w ogóle wymyślił ten upał?

- To prawda. W lecie jest gorąco, że może się człowiek wysuszyć na wiór a zimną tak zimno, że można zamarznąć na kość. - Betty zgodziła się z opinią pasażerki kiwając do ego głową i skręcając właśnie w jakąś ulicę. Musiała zwolnić i rozejrzeć się czy nic nie jedzie. A chociaż samochodów, pieszych i konnych furgonetek było trochę na ulicach w tym kończącym się dniu to jednak dalej nie można było tego nazwać tłokiem czy korkiem.

- Fakt - Lamia odpowiedziała, gapiąc się za szybę i zbierając myśli. Wypaliła fajka, wyrzuciła go za okno i dopiero się odezwała, patrząc na odbicie kasztanki w przedniej szybie - Myślisz że się wydurniam? - spytała, odpalając nowego papierosa i wyjaśniła - Widziałaś prezent dla Steva. Szukałam piżamy, nie mieli niczego co nadawałoby się do użycia. Nie… nie mam dużego doświadczenia z ludźmi na poziomie, mężczyznami. To nie jeden z chłopaków z oddziału, albo punk któremu wystarczy kupić flaszkę i poskakać na koncercie. Potrzebuję rady… przed jutrem. Najlepiej całego zestawu rad.

Betty zanim odpowiedziała spojrzał na krótko na siedzącą obok businesswoman. Po chwili jeszcze raz jakby starając się oszacować jak bardzo na poważnie to mówi. - Księżniczko, jeśli o mnie chodzi to ja uważam, że o warte starań i uwagi osoby warto walczyć. Jeśli uważasz, że Steve jest taką osobą to na pewno się nie wygłupiłaś. A jeśli on jest tak w porządku na jakiego się wydaje na ten moment co go widziałam a resztę słyszałam od ciebie no to przynajmniej będziesz wiedzieć na czym stoisz. - okularnica odpowiedziała spokojnie i poważnie mówiąc dość wolno i ważąc słowa. - A jakich rad potrzebujesz na jutro kochanie? - zapytała na chwilę kładąc dłoń na ramieniu i szyi swojej faworyty posyłając jej do tego łagodny i zachęcający uśmiech.

- Chociażby w co się ubrać - zaczęła po krótkiej przerwie na dokończenie papierosa. Denerwowała ją sama konieczność rozmowy o jutrze, a co dopiero iść do lodziarni osobiście. Zatarła dłonie niespokojnym gestem.

- Widział mnie już w bez niczego, w ciuchach też. Nie pójdę w garniaku, ale też nie… jakby zgarnął przypadkowo z trasy przydrożną prostytutkę i wpakował do auta. Opcja na kloszarda też odpada - wzruszyła ramionami siląc się na sztywny dowcip i sapnęła przez skrzywione wargi - Wczoraj w nocy, gdy do niego pojechałyśmy i wyszedł przed bramę… cholera, nie musiał przecież. Ale wylazł bo - zamilkła, wracając do patrzenia za okno. Sięgnęła po trzeciego papierosa trzęsącymi się dłońmi.

- Powiedział że myślał, że coś… się stało. Coś złego - przyznała wreszcie i opuściła głowę z cichym jękiem - Który koleś obudzony w środku nocy wyleci w samej piżamie i klapkach po zimnie, żeby sprawdzić czy jakiejś durnej babie krzywda się nie stała? - dodała, a potem przez parę chwil ponownie zapanowała cisza, aż trzeci papieros dopalony wylądował za oknem.

- Powiedział, że martwił się. Myślał co się ze mną dzieje. Wspominał że… po tym jak rano wyszedł… myślał o mnie - wymamrotała wpatrzona w torebkę na prezent - Co robię, czy… - westchnęła - Przy całym nawale obowiązków jeszcze miał czas i ochotę na podobne pierdoły… a ja co robiłam? Chociaż lepsze jest pytanie “ z kim”... albo “ z kim nie?”. Głupio mi, nie wiem czemu. Nie powinno, to nie mój chłop, tylko kumpel z wojska i… - zacięła się, uciekając spojrzeniem w bok tam bardzo jak się tylko dało.

- Ludzie zwykle nazywają przyjaciółmi czy kumplami tych z którymi nie sypiają. - okularnica odpowiedziała po krótkiej chwili zerkając na moment na siedzącą obok Księżniczkę. - Jeśli mówił, że się martwił, że coś ci się stało i wyleciał na noc w ten śnieg co wczoraj padał, w samej piżamie, no to myślę, że coś jest z jego strony na rzeczy Księżniczko. - popatrzyła na nią chwilę dłużej sprawdzając czy ta uważa na jej słowa.

- No zastanów się ile i jak się znacie. Kumplami czy choćby kolegami raczej trudno was nazwać. Za krótko i za słabo się znacie. Tak po prostu. Oczywiście więc chodzi o coś innego. Myślę, że głównie seks. Na pewno nie bez kozery jest to, że zapewniasz mu seks z wieloma partnerkami. Więc myślę, że skoro tak to na pewno uważa cię za atrakcyjną partnerkę. Dlatego chce z tobą uprawiać seks. Jest prosty sposób by to jutro sprawdzić. Poczekaj czy sam zacznie do tego dążyć. Dawaj odpowiednie zachęty, sygnały, aluzje nie bądź oziębłą rybą. I zobacz czy on tak sam z siebie zacznie się do ciebie dobierać. - Betty prawie bez zastanowienia zaproponowała pewne rozwiązanie na jutrzejszy wypad z Krótkim.

- Naturalnie może mu chodzić tylko o seks. O łatwą i świetną kochankę do łóżka. Do tego z równie apetycznymi koleżankami. Jaki facet by na to nie poleciał? No ja bym na pewno poleciała! - kierowca o kasztanowych włosach roześmiała się rubasznie patrząc na siedzącą obok kochankę ciepłym wzrokiem.

- Ale seks rzadko pozostaje beznamiętny. Może raz czy dwa z kimś nowym. A potem jeśli ktoś nam pasuje to naturalne, że zaczynamy się tym kimś lubić i interesować. Więc nawet jeśli teraz mu chodzi tylko o seks ale będzie się to między wami utrzymywać to myślę, ma szansę na to, że coś z tego będzie. - kasztanowa głowa pokiwała twierdząco zgadzając się ze sowimi wnioskami mówiąc łagodnym i przyjaznym, wlewającym otuchę w serce głosem.

- A ubrać się. A gdzie chcecie iść? Do tej lodziarni przy ratuszu? No to ubierz się jak na lato i na lody. Coś lekkiego. Jakaś letnia sukienka. Nie gadaj o wojsku ani pracy bo widocznie jak ma taką awersję do munduru to to nie musi być jego ulubiony temat do rozmów. No chyba, że sam zacznie. To słuchaj i słysz. Nie potakuj w ciemno, bądź ciekawa drugiej strony by widać było, że rozmawia się z żywą i inteligentną osobą która słucha i słyszy. Faceci lubią trochę nas pobajerować aby podbić sobie ego. Jak uznają, że ich słuchamy zawsze zyskujemy punkty w ich oczach. A jak do tego jeszcze jest to taka ślicznotka jak ty czy ja i dochodzi do tego udany seks no to Księżniczko to jest jedna z pewniejszych dróg do początku związku. - Betty mówiła powoli i pogodnym tonem ale który jednak brzmiał poważnie. Widać było, że traktuje sprawę poważnie i stara się pomóc jak tylko może.

- Czy stara Betty może jeszcze jakoś pomóc swojej Księżniczce? - zapytała na koniec ze sporą dozą autoironii patrząc koso na swoją pasażerkę.

Mazzi słuchała i potakiwała mechanicznie, zaciskając usta w wąską kreskę. Jeśli wierzyć przesądom kogoś teraz bardzo, ale to bardzo piekły uszy. Miała tylko nadzieję, że jeśli tak się stało, nie rozproszy go to w tym co akurat robił.

- Śliczna jesteś ty… - burknęła, skubiąc rant torebki - Do tego mądra, zabawna i inteligentna. Co ktoś taki jak ja może mu zaoferować oprócz ciała? - podniosła udręczony wzrok na kierowcę - Nawet nie wiem do końca kim jestem. Nie pamiętam… kim byłam, co nieco wiem z opowieści, ale to… subiektywne opinie. Jestem kaleką, bez przeszłości. Bez domu, rodziny… tej biologicznej. O ile ja miałam… albo mam. Co mu mogę dać poza psychozami, atakami paniki i napadami lęku? Jestem nikim - wróciła do przyglądania się torebce, mimo że nagle stała się rozmazana tak samo jak cały widok - Zagubionym, skołowanym nikim i nic tego nie zmieni. Pobuja się ze mną, a potem znudzi, albo będzie miał dość, a ja jak ta głupia się zaangażuję… - przełknęła ślinę, nie wspominając, że chyba na to jest już za późno - Na początku myślałam, że to przez Andy’ego. Przypomina go, stanowczy i w podobnej randze… ale nie. Jest… - wzruszyła ramionami - Sobą, lubię go za to. Uwielbiam. Ma najpiękniejszy uśmiech jaki widziałam u mężczyzny. Wtedy po Honolulu gdy poszłam na balkon zapalić… chciałam wyskoczyć przez balkon i uciec. Zatrzymał mnie. Tak, nie znamy się długo, wiesz jak bywa na Froncie. Tam nigdy nie ma czasu na długie podchody. Jest się, następnego dnia ginie. Szkoda czasu… nigdy nie chciałam zakładać rodziny, chociaż może nie tak. Nie myślałam o tym na poważnie, nie wolno było… mieć nadziei, ale teraz? - westchnęła ciężko - Dla niego mogłabym zrezygnować z innych facetów… tylko chyba masz rację. Pewnie chodzi o to, co dzięki mnie może ugrać u dziewczyn. Albo coś sobie wkręcam. Albo… boję się i na siłę szukam minusów byle nie brnąć głębiej. Nie wystawić się na nowe… obrażenia i kontuzje. Mam dość traumy na jedno życie. Dlatego… chciałabym żebyś pojechała w niedzielę z nami do Honolulu i… zobaczyła. Z boku, trzeźwym okiem. Znasz się na ludziach i… jeśli mogę cię prosić żebyś pomogła zweryfikować czy układ ze Stevem ma sens, póki nie… nie zabujam się w nim całkiem. Teraz jeszcze w razie czego poryczę przez parę dni, wypiję beczkę wina i jakoś poleci… potem, potem będzie gorzej - mruknęła ponuro.

- Oj Księżniczko. Bo się pogniewamy. - okularnica popatrzyła na Lamię jak matka na dorastającą córkę która chlapnęła jakąś głupotę.

- Nie chcę więcej od ciebie słyszeć tych głupot. Że “jestem brzydka, “jestem zerem”, “jestem nikim”, “jestem do niczego”, “nikt mnie nie lubi” i tego typu bzdury. I nawet za moimi plecami ani sama sobie nie powtarzaj takich głupot. - fuknęła na nią bardzo stanowczym tonem nie przyjmując odmowy do siebie.

- Rozejrzyj się. Gdzie się nie pojawisz tam zaraz natykasz się na ludzi którzy coś w tobie widzą. Coś pozytywnego. Którzy cię lubią. Zapewne w sporej części dlatego, że jesteś młodą, piękną, energiczną kobietą która sprawia wrażenie, że wie czego chce. Co chce osiągnąć w życiu. - okularnica poprawiła okulary jakie znów jej się trochę zsunęły i dalej mówiła zdecydowanym tonem.

- Rozejrzyj się. Nawet po dziewczynach. Di przyjechała dla ciebie z Mason. Dzisiaj cały dzień z tobą spędziła. A Eve? Przyszłaś do niej z dnia na dzień mówiąc, że chcesz jechać do Mason i co? Z dnia na dzień rzuciła wszystko i cię tam zawiozła. Zapewne sporą rolę pełni tutaj seks jaki zawsze z tobą jest wyborny. Ale to też jest twój atut a nie wada. Tym też możesz ściągnąć do siebie ludzi. Choćby właśnie Steve’a. - kasztanowłosa kontynuowała wykład. Przerwała na chwilę bo sprawdzała czy coś jedzie z przeciwka. Widocznie nie bo docisnęła pedał gazu i minęła konną furgonetkę zostawiając ją zaraz za sobą.

- Ale myślę, że tym wszystkim osobom które ściągnęłaś do siebie nie chodzi tylko o seks z tobą czy sobą nawzajem. Amelia? No chyba nie sypiacie ze sobą? No a przecież widać, że się lubicie. I zostaw tą przeszłość. Może wróci może nie. Przyszłość jest ważna. Przyszłość Księżniczko. Na niej się skup. A ten Steve wygląda mi obiecująco pod względem przyszłości. Więc na tym się skup. Krok po kroku. Teraz jedziemy do Olgi. Jutro ty jedziesz ze Stevem. A w niedzielę… No dobrze, skoro to dla ciebie takie ważne to dobrze, pojadę z wami. Ale przestań mi się mazgaić z gadaniem głupot o samej sobie. Nie pozwalam ci na to. Takie zachowanie nie przystoi Księżniczce. Żyj i daj żyć innym. Zostaw te wątpliwości i przeszłość bo cię przygniotą i zrujnują życie. Zaraz dojeżdżamy. - Betty wznowiła swoją argumentację i widocznie nie miała zamiaru pozwolić by Lamię ogarnęły wątpliwości co do własnej wartości. To budziło jej widoczny sprzeciw i nie miała zamiaru pozostać bierną. Jej słowa jednak dały coś zakutej pale do myślenia i chociaż sierżant nie była nigdy empim, czasem ciężko niektóre fakty do niej docierały. Z tego też powodu milczała póki nie zatrzymało się auto. Wysiadła z niego, obchodząc combiaka aby niczym grzeczna Księżniczka, otworzyć drzwi swojej Królowej i pomóc jej wysiąść.


Olga okazała się być pełna niespodzianek i nie chodziło tylko o błyskawiczna nić porozumienia, złapaną z Betty. Przywitała je jak dawno niewidziane przyjaciółki, częstując tym, co ma najlepszego. Przyjemnie siedziało się na skórzanej kanapie, w chłodnym, klimatyzowanym gabinecie, sącząc zimne napoje i jedząc cytrynową babkę. Saper z rozbawieniem przysłuchiwała się utyskiwaniu obu pań na ciężki los kobiety trzymającej władzę, nie tylko w kontekście pracy. Rozczuliła się w chwili, kiedy Betty ją pochwaliła. Jak na wdzięczną księżniczkę ujęła jej dłoń, całując w podzięce i wszystko było standardowe, póki nie pojawiła się Crystal z tacką.

Pierwszą myślą sierżant była chęć aby chociaż na chwilę złapać w spracowaną dłoń jedną z dumnie bujających się piersi, by pobawić nią serce oraz duszę. Długie nogi, zgrabna sylwetka i długie czarne włosy wokół zwracającej uwagę twarzy. Obserwowała barmankę-złodziejkę, oblizując powoli wargi i czekała na sygnał, a gdy nadszedł nie byłaby sobą, gdyby nie skorzystała z sytuacji.

- A słucha się chociaż? - Mazzi odezwała się, nie odrywając wzroku od celu i kiwnęła przyzywająco palcem.

- No obiecała, że powinna. - Olga dość obojętnie wzruszyła ramionami pokazując na wypiętą sylwetkę kelnerki. Ta zaś gdy zobaczyła przyzywający gest Lamii posłusznie podeszła na nią tak dziwnie zgięta jakby nie była pewna czy na tak krótkim odcinku powinna stanąć czy uklęknąć.

- Tak, słucham. - odpowiedziała potulnie stając w tej niewygodnej pozycji póki dłoń Lamii nie złapała ją za pierś miętoląc bez wahania i nie pociągnęła jej ku podłodze. Kelnerka sapnęła i wylądowała na kolanach przed siedzącą na sofie sierżant czekając na kolejne polecenia. Betty obserwowała tą scenę z wielkim zainteresowaniem upijając łyk z kieliszka a na ustach błąkał jej uśmieszek aprobaty i zachęty.

- Ciężki dziś dzień miałyśmy, tyle godzin na nogach - sierżant zaczęła, opierając się wygodnie o kanapę i podnosząc stopę w szpilce. Oparła ją o mostek barmanki - Zajmij się moją panią, zamiast tak siedzieć bezużytecznie. Lodu przynieś, zadbaj o te jej biedne, opuchnięte nogi.

- Dobrze. - Crystal nie oponowała gdy obserwowała jak czarny but ląduje między jej piersiami. Odwróciła się w stronę wciąż stojącej za nią Olgi która trochę blokowała jej wyjście na resztę gabinetu. - Mogę? - zapytała patrząc do góry.

- Możesz. Możesz robić to na co mają ochotę nasi goście. - gospodyni zgodziła się łaskawie i doprecyzowała prawa i obowiązki jakie miała usługująca kelnerka. Dziewczyna pokiwała głową i wstała od stolika ale wtedy wtrąciła się Betty.

- Niech idzie na czworakach. - powiedziała z pogodnym uśmiechem gdy widocznie zabawa kelnerką rozkręcała się na całego i podobała jej się coraz bardziej. I kelnerka rzeczywiście spojrzała na nią krótko po czym bez słowa protestu opadła na czworaka i tą techniką zaczęła przesuwać się do jakiejś szafki. - Oh, Księżniczko, to było piękne! - Betty odwróciła wzrok od tyłów pełzającej kelnerki i popatrzyła z uśmiechem pełnym szczęścia na swoją ulubienicę.

- Świetnie. To wypijmy za to. - Olga wzięła swój kieliszek i po chwili wesoło stuknęło ze sobą szkło. Po wypiciu usiadła z drugiej strony Betty zakładając nogę na nogę. A w tym czasie Crystal dotarła do szafki która okazała się zamaskowaną lodówką i z niej wyjęła pojemnik z lodem. Przesypała go do okrągłego, srebrnego pojemnika i zamknęła lodówkę. I znów zaczęła wracać na czworakach, tym razem w stronę stołu więc teraz ładnie prezentowała swój przedni profil.

Szklanki poszły w ruch, unosząc się do góry i opuszczając prosto do pomalowanych szminkami ust. Wieczór powoli nabierał rumieńców, Mazzi czuła się odprężona, bezpieczna i szczęśliwa, z Betty obok i jeszcze na przeciwko Olgi. Podczas gdy ich zabawka wracała z lodem do kanapy, ona pocałowała krótko kasztankę w policzek i zmieniła pozycję, siadając na oparciu kanapy tak, aby pomiędzy rozłożonymi nogami mieć swoją panią.

- Daj jedną kostkę - wyciągnęła rekę, a gdy zimny sześcian wylądował jej na dłoni, zabrała go robiąc niewinną minę.

- Wyglądasz na spiętą - wymruczała do Betty, rozcierając kostkę w dłoniach - To przez ten dzień w pracy. Pozwolisz, że gdy Crystal zajmie się dołem, ja wezmę górę?

- Tak. Pozwolę ci na to Księżniczko. - okularnica z uśmieszkiem Mony Lizy odczekała chwilę zanim odpowiedziała. Ale zgodziła się na taki układ proponowany przez jej faworytę. - Tobie też Crys. - łaskawie zwróciła się do klęczącej przy jej nogach kelnerki.

- Dziękuję. - odpowiedziała skromnie czarnowłosa dziewczyna. Opadła na kolana i wzięła pierwszą nogę pielęgniarki w swoje szczupłe dłonie. - Czy mogę zdjąć buty? - zapytała patrząc w górę nóg bizneswoman w okularach.

- Ciekawe pytanie. Jak myślisz Księżniczko? - Betty nieco pochyliła głowę jakby chciała lepiej słyszeć co odpowie Lamia. Ta zaś czuła w dłoni przyjemnie chłodną kostkę roztapiającego się lodu który rozpływał się coraz bardziej na szczupłym karku i szyi pod kasztanowymi włosami upiętymi w zgrabny kok.

- Myślę, że będzie z pewnością wygodniej - zawyrokowała, uciskając barki i ramiona pielęgniarki ruchami podpatrzonymi u Madi. Nie miała co prawda takie wprawy jak zawodowa masażystka, ale nadrabiałam zaangażowaniem - Val zapewne nie dorówna, ale mało kto ma takie doświadczenie w obróbce stóp jak nasz dredzik - zaśmiała się wesoło, zerkając ponad głową Betty na Olgę - Skoro już tu jesteśmy… może pokażesz pani naszej gospodyni na czym polega odpowiednie podduszanie? - spytała łaskawej pani, zniżając się i całując jej włosy pachnące jabłkami.

- O! Ciekawy pomysł! - Olga poparła pomysł swojego gościa gdy oparła głowę o swoją dłoń a tą o oparcie sofy i upiła łyk wina ze swojego kieliszka.

- O, tak, ciekawy. Nawet bardzo. - okularnica na razie cieszyła się dwustronną obsługą. Palce i kostka lodu Lamii przyjemnie ugniatały skórę i mięśnie jej karku i szyi. Zaś klęcząca przed nią Crys zdjęła jej buty i jedną stopę położyła sobie na bardzo skromny podołku z czarnej skóry jej bardzo krótkiej mini. Tak krótkiej, że nawet można było ją uznać za jakiś szeroki, skórzany pas. Kelnerka zaś całkiem przyjemnie dla oka nawilżała stopę Betty kostką lodu a nadmiar wilgoci zbierała palcami i ustami. I pracowała przy tym z pełnym zaangażowaniem jakby rzeczywiście czerpała z tego przyjemność tak jak Olga mówiła. I rozmową o podduszaniu jakoś wcale nie wydawała się stropiona.

- No ale tak na sucho? To jest ciekawe na nieco bardziej zaawansowanym etapie zabaw. A macie jakieś zabawki? - Betty nieco się wyprostowała aby rozpiąć swoją koszulę. Po chwili ją zdjęła zostając w samym biustonoszu i spódnicy. Co jednak oddawało Lamii do dyspozycji także jej barki, łopatki, ramiona i właściwie całą górę. Betty zaś z lubością zaczęła wodzić wolną stopą po pracującej kelnerce. Zbadała jej pełne i przyjemnie się ugniatające piersi. Nawet gdy Lamia siedziała dużo wyżej i trochę dalej to nawet sam widok cieszył oko.

- Przynieś. - gospodyni zwróciła się do kelnerki spokojnym ale jednak rozkazującym tonem. Jakby była pewna, że to wystarczy aby czarnowłosa wykonała polecenie.

- Mam iść na czworaka? - dziewczyna skinęła głową ale zapytała patrząc na dwie dominy siedzące wygodnie na sofie i czekając na ich życzenia.

- Widzę, że ci się spodobało. - roześmiała się Betty a Crystal znów się trochę zaczerwieniła i na ustach zabłąkał się jej zakłopotany uśmieszek. - Więc tak, na czworakach. - kasztanowłosa wydała jej odpowiednie dyspozycję i kelnerka zaczęła czworaczyć w kierunku szafek. Lamia zaś czuła pod swoimi dłońmi jej ciepłą, jędrną i przyjemnie nawilżoną przez kostkę lodu skórę. No i zapach jej jabłkowego szamponu w nozdrzach. Zaś prawie odkryty tyłek oddalającej się kelnerki, tak ślicznie wyeksponowany i kusząco się poruszający przykuwał uwagę całej trójki siedzących na sofie kobiet.

Mazzi zerknęła na pielęgniarkę, a w głowie pojawiła się jej myśl, która niczym pożar zdominowała cały mózg. Wstała z sofy sięgając po torebkę. Odpięła od niej cienki rzemyk ramiączka, składając je na dwoje i cicho podkradła się do barmanki.

- Za wolno! - syknęła, w powietrzu świsnął rzemień, uderzając w wypięte pośladki. Jeszcze nie mocno, bez krwi i czerwonych pręg. Na razie ostrzegawczo, aby zwrócić uwagę na niestosowność zachowania - Rusz się! Słyszałaś co pani mówiła!

Dziewczyna zajęczała boleśnie i pewnie po części z zaskoczenia również. Za to obie dominy roześmiały się rozbawione takim pokazem.
- Przepraszam! Już się poprawię! - wyjęczała słodko przestraszona kelnerka i zaczęła poruszać się trochę szybciej. Aż zatrzymała się przed wybraną szafą. Otworzyła ją i wyjęła niewielką walizeczkę. Potem zamknęła szafę i popatrzyła w górę na stojącą nad nią Lamię niepewna co powinna zrobić dalej.

Bat świsnął drugi raz, tym razem obok jej kolan, a Mazzi szarpnęła ją za włosy, zmuszając aby wyprostowała plecy.

- Zanieś to pani - wysyczała jej do ucha, puszczając chwyt i pchając ciemnowłosą głowę aby barmanka opadła na podłogę na łokcie.

- Mogę wam jakoś… służyć? - do pozostałych kobiet odezwała się ciepłym, nosowym głosem, zginając kark i czekając - Jestem do dyspozycji.

- No proszę, proszę. Taka mała, brudna wywłoczka? No, no, nie poznaję. - Olga uniosła swoje ciemne brwi w zdziwieniu gdy widziała elegancką, profesjonalną, postawę służebną jaką prezentowała kobieta którą w zeszły weekend oćwiczyła piętro niżej w toalecie dla personelu. - No nieźle ją wyszkoliłaś. - gospodyni zwróciła się do swojego gościa w okularach jaki siedział obok niej.

- Oh, Księżniczka to samorodny talent, mój wkład jest tylko kilka ostatnich szlifów w tym diamencie. - okularnica przyjęła komplement lekkim machnięciem ręki ale też i z ciepłym uśmiechem gdy widocznie zrobiło jej się przyjemnie z tego powodu. Popatrzyła z tym ciepłym uśmiechem na swoją faworytę pewnie zadowolona, że nie musi się za nią wstydzić a wręcz przeciwnie. - Ale Crys widzę też ma sporo talentów i możliwości. - rozebrana do połowy okularnica przyjęła od klęczącej kelnerki walizeczkę jaką ta przyniosła pod czujnym okiem i batem Lamii. Sama kelnerka uklękła pośrodku, między jedną a drugą dominą chcąc być dyspozycyjna dla każdej z nich. A pod względem uległości rzeczywiście prezentowała wysoki poziom. Gdy okazywała mieszaninę niewinności, strachu, ekscytacji i podniecenia. Tylko w danym momencie jedna z tych emocji brała górę ale wciąż było widać i pozostałe. Tak samo gdy jęknęła ze strachu gdy Lamia sieknęła rzemieniem tuż obok niej i pośpieszyła ku sofie. A jednak gdy tak spieszyła jej prawie nagi, zgrabny tyłek aż kusił aby sobie na nim poużywać.

- Przyznam, że nie do końca byłam pewna czy przyjdziecie. No ale postanowiłam zainwestować w to spotkanie i postawić na sprawdzoną jakość usług. A co by nie mówić o tej małej, brudnej, złodziejskiej zdzirze to potrafi okazać zaangażowanie. - Orlov też zrewanżowała się podobnie bez żenady wymieniając swoją opinię o klęczącej przed nią pracownicy tego lokalu. Betty pokiwała głową i dała koleżance - dominie otworzyć tą walizeczkę jaką trzymała na kolanach.

- Oh, Księżniczko, zobacz jakie fajne tu są rzeczy. - twarz okolona kasztanowymi włosami spiętymi w elegancki kok rozjaśniła się uśmiechem. Jedną dłonią wyjęła jakiś knebel a drugą skórzane kajdany. - Oj, czuję, że będziemy się dobrze bawić. - roześmiała się wesoło przeglądając skarby zgromadzone w niewielkim pudełku.

- Jak, przyjemnie spotkać kogoś kto rozumie i docenia. - Olga westchnęła z rozbawioną ulgą obserwując jak druga domina ogląda kolejne fanty z pudełka. - Świetny tatuaż. Podoba mi się. - rzuciła jakby dopiero teraz dojrzała czarnego pająka nad sercem swojego gościa.

- A dziękuję. Że tak powiem firmowy. - Betty pokiwała głową z uprzejmym uśmiechem na przemian wyciągając albo chowając kolejne fanty. - Tak, to myślę, że nam się bardzo przyda. - powiedziała w końcu oglądając uważnie przypinaną zabaweczkę w jakich tam bardzo gustowała Madi.

- Cieszę się, że coś przypadło ci do gustu. A jak chcesz tego użyć? - Olga wydawała się być zaciekawiona i wyborem swojego gościa i tego co stanie się dalej.

- Ja? Ja może później. - Betty uśmiechnęła się tajemniczo i popatrzyła na dwie czekające kobiety. Tą klęczącą na podłodze i tą stojącą obok. - Księżniczko. Chcę zobaczyć cię w akcji na żywo. - okularnica uśmiechnęła się i wyciągnęła dłoń z gadżetem do erotycznych zabaw aby podać go niczym insygnia władzy swojej faworycie.

- Mały pokaz? Dobry pomysł. Podoba mi się. - Oldze najwidoczniej też spodobał się pomysł gościa bo ułożyła się wygodniej gotowa do oglądania tego przedstawienia.

Skoro pani wydała polecenie, nie było odwrotu. Saper przyjęła swój los z pokorą, kiwając krótko głową i strzelając obcasami.

- Oczywiście, jak sobie życzysz - powiedziała do kasztanki, biorąc zabawkę w dłoń i podrzuciła ją, łapiąc za paski do mocowania. Popatrzyła przy tym na klęczącą postać chłodno, jak na krnąbrnego rekruta.

- Ręce za plecy - warknęła krótko nie dając jej czasu na reakcję, bo podniosła ją za łokieć i razem przeszły parę kroków pod ścianę, o którą kobietę rzuciła aż tamta strzeliła plecami i potylicą w mur. Była tak inna niż Eve, ale w pewien sposób podobna. Dobrze się złożyło, okazja do potrenowania sama wepchnęła się Mazzi w ręce, tylko głupiec by nie skorzystał…

Crystal jęknęła gdy zderzyła się ze ścianą. Aż zrobiła się burza z jej długich, czarnych włosów która częściowo zakryła jej twarz. Ale poza tym dała sobą manipulować bez większych problemów. Posłusznie wstała gdy Lamia podniosła ją do pionu i gdy w końcu wylądowały pod ścianą bez oporu dała sobie uwiązać nadgarstki do jakiegoś haka wystającego ze ściany.

Obie dominy oddały też Lamii do dyspozycji przenośny zestaw podróżny do ćwiczenia dyscypliny. I teraz także sierżant w stanie spoczynku mogła spokojnie przejrzeć te fanty zgromadzone przez szefową, miejscowej ochrony. Co prawda nie było takiej epickiej kolekcji jaką Betty udało się zgromadzić w swoim prywatnym loszku i reszcie mieszkania. Ale właściwie było co potrzeba aby się zabawić jak trzeba. Na przykład coś aby oćwiczyć wymagającą dyscypliny delikwentkę uwieszoną teraz na ścianie z pokorą czekającą na swój los.

Wreszcie mogła wrócić do uwiązanej Crystal i zacząć ze świstem przecinanego powietrza obrabiać jej uda. A potem resztę tylnych, zgrabnych wdzięków jakie uznała za warte obrobienia. Ale dominy miały też i inne życzenia.

- Knebel! Załóż jej knebel! Dużo lepiej będzie wyglądała w kneblu. - zawołała wyraźnie już podniecona szefowa ochrony gdy miała okazję pooglądać i posłuchać świstu pejcza i z trudem tłumionych jęków uwiązanej kelnerki.

- O tak, knebel to bardzo dobry pomysł. - Betty pokiwała z aprobatą głową głaszcząc się i bawiąc swoimi piersiami przykrytymi tylko biustonoszem. Też cała heca w biurze Olgi zaczynała ją rozpalać na całego.

Od tego całego oćwiczania Lamii przyspieszył oddech, miała też zaróżowione policzki. Od wysiłku oczywiście. Wyjęła z walizeczki czerwoną kulkę z czarnym rzemieniem i ścisnęła policzki barmanki, zmuszając ją do otwarcia ust. Wsadziła w nie knebel, a następnie zapięła rzemienie z tyłu głowy. Przez to każdy kolejny jęk miał wychodzić przytłumiony, za to jak uroczo teraz kobieta wyglądała…

- Racja, z kneblem jej do twarzy - przyznała Oldze rację, smagając jeszcze raz pejczem po zaczerwienionych udach i przeniosła uwagę na brzuch, a gdy się znudziła, odstąpiła krok do tyłu, opuszczając dłoń.

- Szkoda jej ciąć - stwierdziła nagle, przekrzywiajac głowę. Szybkim ruchem złapała lewy sutek odsłoniętej piersi, ściskając go i wykręcając boleśnie - Nie chcesz żebym cię uszkodziła na stałe, prawda? Chociaż… za kradzież karano niegdyś obcięciem dłoni - uśmiechnęła się słodko, ciągnąc sutek ku górze aż Crystal stanęła na palcach, samych czubkach - Z jedną piersią lepiej strzela się z łuku… jak Amazonki - dodała mruczącym tonem, waląc na odlew prosto między uda barmanki.

Crystal z czerwonym kneblem w ustach nie mogła już zrozumiale mówić ale słowa Lamii chyba naprawdę ją przestraszyły. Zajęczała stłumionym jękiem gdy jej wrażliwa półkula była bezlitośnie rozciągana ale mimo to zerknęła w bok na oprawczynie i zaczęła gorączkowo kręcić głową i coś memłać prosząco. Ale nie miała szans aby mówić w zrozumiały sposób. Za to dwie władczynie na sofie roześmiały się tak samo rozbawione przedstawieniem jak skrępowana kelnerka była przestraszona. Lamia nawet dostała kilka oklasków za to swoje przedstawienie.

- Daj jej mówić! Zobaczymy co powie! - Olga zawołała do dwójki przy ścianie ubawiona na całego.

- I z kneblem trudno jej będzie pracować ustami. - Betty dorzuciła swoją uwagę też chyba ciekawa jak ta ekscytująca zabawa się dalej potoczy.

- Słyszałaś zdziro, panie pozwoliły ci zabrać głos - Mazzi wycedziła, zdejmując chwilowo knebel. Odłożyła go na szafkę w okolicy, aby był pod ręką. - To jak… co wolisz? Ręka czy pierś? - dodała puszczając sutek i smagając go bukietem rzemieni.- Mogę ci wyrwać paznokieć, albo trzy… chyba że nas przekonasz. - dodała łaskawie.

- Niee! Nie! Proszę! Nie wyrywajcie mi nic! Zrobię co zechcecie! Naprawdę! Ale proszę, nie wyrywajcie mi nic! - Crystal najwidoczniej uwierzyła Lamii, że ta mówi jak najbardziej poważnie. Bo z oczy pociekły jej łzy strachu i z paniką złapanego, dzikiego zwierzęcia popatrzyła to na stojącą tuż obok Lamię to na siedzące na sofie rozbawione tą zabawą władczynie.

- Wszystko? - Betty lekko zmrużyła oczy i upiła łyk ze swojego smukłego kieliszka obserwując jak czarnowłosa gorliwie potwierdza kiwaniem swojej czarnej główki. - A to może być nawet ciekawe. Dziewczyny co wy na to? - rozejrzała się po pozostałych dwóch kobietach, i tej stojącej przy uwiązanej kelnerce i tej siedzącej tuż obok.

- Też mi się podoba. To może każda z nas niech coś jej wymyśli. Jak ta złodziejska zdzira nie da rady to coś jej utniemy. Co wy na to? - Oldze też spodobała się ta zabawa i też rozejrzała się po dwójce partnerek do tej gry.

- Mnie pasuje. To może Księżniczko ty zaczniesz co? Słyszałam bardzo dobre rekomendacje o twoich scenariuszach. - Betty przystała na ten pomysł więc teraz wszystkie trzy pary oczu, dwie podekscytowane i rozbawione oraz jedna pełna strachu, spoczęły na ubranej w office code kobiecie z pejczem w dłoni.

- Dziękuję pani, staram się - Mazzi ukłoniła się głęboko, mile połechtana komplementem, a gdy się wyprostowała, chwyciła Crystal za brodę, wbijając jej paznokcie w skórę. Przekręciła ją w prawo i potem w lewo, obserwując uważnie.

- Wyzwanie… - wymruczała zafascynowana, chłonąc mieszankę strachu i podniecenia. Patrzyła tak przez moment, aż puściła chwyt i zwróciła się do Olgi - Jest dziś Anton? Myślę, że miałabym dla naszej małej, złodziejskiej dziwki idealne zadanie - uśmiechnęła się wesoło, ruchem głowy wskazując na stojący przy barku świecznik.

- Jeśli uda się jej obciągnąć nie kalecząc fiuta zębami, ani nawet nimi o niego nie zahaczając, wtedy zachowa paznokcie i zaliczę jej swoją część - powiedziała, ale oczywiście to nie było wszystko. Pejcz ponownie przeciął powietrze, tym razem celując w piersi - Dla urozmaicenia od tyłu zajmę się nią ja. - wyszczerzyła się do dwóch kobiet po drugiej stronie gabinetu - I wosk.

- Oh, Księżniczko, naprawdę masz do tego talent. - Betty uśmiechnęła się promiennie więc pomysł faworyty jej się musiał spodobać. Popatrzyła jednak na gospodynię bo w końcu to był jej teren i ona miała tu głos decydujący. Ta jednak zastanawiała się dłuższą chwilę.

- Szczerze mówiąc myślałam, że to prywatna impreza i zajmiemy się sobą same. - wyznała po chwili milczenia ciemnowłosa królowa zimy. - Wolałabym aby nie rozniosło się po zakładzie jak się zabawia w wolnym czasie szefowa ochrony. - dodała patrząc na Betty a potem na Lamię. - Ta złodziejska sucz ma tą zaletę, że jest dyskretna. Dlatego mamy pole do negocjacji gdy coś przeskrobie. - Orlov wyjaśniła kolejny punkt jej motywacji wskazując na uwiązaną i przestraszoną nie na żarty kelnerkę. Okularnica nie popędzała jej nie chcąc jej nic narzucać i pewnie świetnie mogąc wczuć się w jej sytuację. Też pewnie nie chciałaby aby ktoś w szpitalu wiedział o jej sekretach. A Crystal nie odważyła się zabrać głosu.

- Ale sam pomysł mi się podoba. Chętnie bym go zobaczyła w akcji. - przyznała z lekkim uśmieszkiem gospodyni i zmrużyła oczy zastanawiając się jeszcze chwilę. - Właściwie to chyba byłby pewien sposób… Ale musiałybyśmy się przenieść… No i nie wiem czy by to się nie przerodziło w mały gangbang z tym złodziejskim nasieniem w roli głównej. A szczerze mówiąc jak chłopcy by z nią skończyli to bez kąpieli chyba raczej nie miałabym już na nią ochoty dzisiaj. - szefowa przedstawiła jakie widzi wyjście aby jakoś spełnić ten pomysł Lamii.

Mazzi zmilczała kulturalnie uwagę, że im więcej tym weselej. Poczekała aż szefowa ochrony skończy i dopiero wtedy sama zabrała głos.

- Po wszystkim pozwolisz, że ją umyję - uśmiechnęła się przyjaźnie - Wystarczy szlauch taki jak ona. Pod wysokim ciśnieniem i zimna woda, byle kran - dodała pogodnie - Nie wolno mi zabierać głosu w imieniu pani, pozwolę sobie jednak powiedzieć, że dla mnie przenosiny i cokolwiek co sobie zażyczycie nie jest najmniejszym problemem - znów zgięła kark do dwóch łaskawych pań - Prosze tylko wydać mi dyspozycje.

- Doprawdy? - Olga zerkała ciekawie na Lamię. Na Crystal. I na siedzącą tuż obok niej Betty. Złożyła dłonie w piramidkę i znów się chwilę zastanawiała. - Może się po prostu przejdziemy. Pokażę wam o co chodzi na miejscu. Niestety musimy się ubrać. Odwiąż tego szlaucha i dawaj ją tutaj. Ją też trzeba jakoś odziać. - Orlov w końcu się zdecydowała i wstała z sofy. Właściwie nadal była ubrana tak samo jak na początku odwiedzin dwójki gości więc nie miała nic więcej do ubierania. Betty sięgnęła zaś po swoją koszulę i zaczeła ją ubierać a gospodyni podeszła do jakiejś szafy i gdy Lamia rozpinała i rozwiązywała kelnerkę to szefowa ochrony starego kina wyjęła jakiś płaszcz który rzuciła w ich stronę aby czarnowłosa miała czym okryć swój skąpy strój.

Potem we czwórkę wyszły z gabinetu szefowej ochrony. Olga szła pierwsza prowadząc pozostałą trójkę. Zeszły gdzieś na parter. Potem do piwnicy. Szły przez jakieś korytarze, chłodnie, magazyny, kuchnie, piwnice i nie wiadomo co jeszcze. Czasem kogoś mijali a czasem nie. Czasem byli to ochroniarze a czasem pracownicy obsługi sądząc po ubraniach. W końcu Olga zatrzymała się przed jakimiś drzwiami które nie wyróżniały się czymś specjalnym. Poza tym, że właśnie zatrzymała się przed nimi i otworzyła je jakimś kluczem z pęczka innych kluczy który wyjęła z kieszeni garsonki. Weszły do krótkiego korytarza i szefowa znów zamknęła drzwi na zamek. Poprowadziła ich dalej. Po drugiej stronie krótkiego korytarza były znów drzwi które musiała otworzyć a potem znów zamknąć gdy wszystkie znalazły się wewnątrz.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline