Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2019, 03:34   #115
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
A wewnątrz okazało się czymś co chyba było jakąś starą szatnią. A teraz chyba robiło za garderobę. Przynajmniej tak można było sądzić po dużej ilości oryginalnych, metalowych szafek, wieszaków i całej masy różnych ubrań. I to w sporej części takich jak do zabaw BDSM. Maski, paski, uprzęże, skóry, lateksy, pończochy, maski, gorsety… Zupełnie jakby ktoś miał podobne hobby jak Betty. Więc i okularnica rozglądała się po tej fetyszowej zbrojowni z wielkim zainteresowaniem. Zresztą Crystal również chociaż nadal była dość nerwowa.

- Pamiętacie jak mówiłam wam, że może istnieje takie miejsce gdzie kobieta co musi dbać o swoją reputację może przyjść i tak po prostu dać się zeszmacić bez ryzyka utraty twarzy? - Olga zagaiła towarzyskim tonem jakby mówiła o jakimś straganie z przeciętnymi bibelotami gdzieś na rynku. - No to właśnie tutaj. - uniosła ręce jakby chciała pokazać całą tą szatnię swoim gościom. Potem uniosła klapę jakiejś skrzyni i wyjęła z niej jakąś maskę. Gdy do niej podeszły okazało się, że cała jest pełna jakichś masek. I klaunów, i prezydentów, i zwierzęcych, i takich eleganckich na pół twarzy, i opasek na same oczy właściwie i nawet po prostu ciemne okulary. - Tu jest przebieralnia. - wyjaśniła gospodyni a potem skinęła dłonią aby dalej iść za nią. - A tutaj… - rzekła idąc w stronę jakichś drzwi. Je otworzyła już po prostu klamką chociaż widać było solidnie wyglądający zamek w drzwiach.

- A tutaj jest serce imprezy. - weszła do kolejnego pomieszczenia. A te było wyłożone gumowymi albo piankowymi matami jak czasem były wyłożone sale do ćwiczeń. W każdym razie lekko uginały się gdy się po nich chodziło i łagodziły ryzyko wszelkich upadków czy urazów. Poza tym było właściwie puste. Trochę stołów, ław i składanych krzeseł pod ścianami ale główny plac był raczej pusty.

- Czerwony pokój! - Crystal sapnęła z wrażenia jakby zorientowała się gdzie się właśnie znajdują. No rzeczywiście nazwa była trafna bo maty i ściany w większości były w tym kolorze.

- Ktoś widzę za dużo chlapie ozorem jeśli takie brudne, wywłoki jak ty słyszały tą nazwę. - szefowa zwróciła spojrzeniem na czarnowłosą kobietę w płaszczu. Ta zaczerwieniła się i uciekła spojrzeniem gdzieś w bok.

- Później się tym zajmiemy. A teraz zapraszam dalej. - gospodyni prowadziła swoich gości dalej. Do kolejnych drzwi. Tam zaś był wąski korytarz i rząd kabin jak do toalety albo pryszniców. Olga otworzyła jedną z nich i ukazało się dość standardowe wyposażenie toalety.

- A tu mamy coś gdyby komuś naprawdę zależało na dyskrecji. - objaśniła z uśmiechem Orlov. No i rzeczywiście poza sedesem było też mnóstwo obscenicznego grafitti. No i niewielkie dziury w ścianach gdzieś na wysokości pasa przeciętnego dorosłego. Ale to nie było wszystko. Szefowa poprowadziła swoich gości dalej. Znów gdzieś przeszły jakimiś korytarzami i doszły do czegoś co chyba było centrum operacyjnym całego tego podziemnego kompleksu zakazanej rozrywki.

- A tu jest nasze centrum dowodzenia. Musimy dbać by nikomu nie stała się krzywda. - wskazała na sterówkę na dwa główne i dwa pomocnicze miejsca. Na frontowej ścianie było weneckie lustro z widokiem na czerwony pokój. Większość pomieszczenia była widoczna właśnie przez nie. Poza tym system kamer pozwalał monitorować chyba wszystko co się dało, z tym co się dzieje w pojedynczych kabinach toaletowych włącznie.

- No i teraz tak. - Olga pozwoliła pozostałej trójce ochłonąć i zwróciła się do nich bezpośrednio. - Jak mówiłam, pomysł oćwiczenia tego szlaucha bardzo mi się podoba. Ale ja nie mogę w tym uczestniczyć z oczywistych względów. Mogę jednak sprowadzić chłopaków aby dali jej nauczkę. Tak naprawdę nikogo więcej przy tym nie powinno być. Ale możecie sobie pooglądać tutaj. Jednakże możecie też być moimi gośćmi. W maskach lub bez. Ale tam, w tym pokoju ja rządzę. Mówię, że koniec zabawy to koniec zabawy. Mówię, że macie wyjść za drzwi to wychodzicie za drzwi. Chłopcom jak się rozochocą mogą mieć trudności z rozróżnieniem kto tu jest do zwyobracania. Więc kto wchodzi to wchodzi na własne ryzyko. - Olga przedstawiła warunki skorzystania z tej rozrywki.

Jeśli istniały bramy raju, Mazzi właśnie przed nie trafiła. W roli świętego Piotra zaś wystąpiła królowa zimy - wyglądała o wiele lepiej niż staruch z brodą, ale uśmiechała się tak samo zachęcająco.

- Czy w razie jeśli ktoś się zagalopuje mamy prawo… użyć środków przymusu bezpośredniego aby im przypomnieć, żeby trzymali fiuta w innej dziurze? - spytała Rosjanki, choć w palcach trzymała maskę i coś nie szło jej rozstanie z nią. Czarna, gładka i z króliczymi uszami, kojarzyła się saper… bardzo przyjemnie.

- Pozwolisz mi wejść? - drugie pytanie zadała Betty, w końcu była jej własnością i jak każda dobra własność, nie należała do siebie.

- Jeśli masz ochotę to chętnie bym cię zobaczyła w akcji na żywo Księżniczko. - łaskawa pani okazała swoją łaskę przyzwalając swojej faworycie na uczestnictwo w tej zabawie.

- No ale po co chcesz tam wejść? Jako kto? Chłopców sprowadzę aby dali nauczkę tej złodziejskiej zdzirze. A ty? Co tam masz zamiar robić? - Olga była bardziej konkretna w sprawie za jaką właśnie się zabierały. Zresztą nawet po ubiorze widać było, że są z dwóch różnych bajek. Czyli trzy kobiety sukcesu z jakiejś korporacji. I jedna jak ubrana jako kelnerka czy służąca w wersji do zabaw BDSM. Czemu ją mieli chłopcy ostro zwyobracać i dać nauczkę to nawet wydawało się naturalne. Tak samo jak to, że królowa zimy jedynie miała tam być aby dopilnować by wszystko było jak należy. Ale jakaś bizneswoman czy sekretarka? Co tam by miała robić?

- A kto powiedział, że tylko chłopcy mogą uchodzić za narzędzie kary? - saper ściągnęła usta w nieznacznym uśmiechu, patrząc bladolicej prosto w oczy. Zrobiła też trzy kroki w jej stronę, stając tuż obok. Ściszyła głos - Miałyśmy się zabawić sztuczniakiem, chcę z tego skorzystać - poklepała się po biodrach - Z paroma najaranymi chłopakami sobie poradzę, nie pierwszyzna. Miałam takich w oddziale i ciągle żyję, dlatego… byłoby to ciekawe doświadczenie. Oczywiście za twoim pozwoleniem.

- Może i trochę cię ułożyła. Ale dalej jest z ciebie mała, brudna, wywłoka. - Olga odpowiedziała lekko ironicznym uśmieszkiem złośliwości gdy popatrzyła na przypiętego do bioder gościa sztuczniaka i na jej twarz.

- To prawda. Ale właśnie dlatego jest taka kochana prawda? - Betty podeszła również do ich trójki kładąc opiekuńczym gestem dłoń na ramieniu swojej faworyty i uśmiechając się ciepło do nich obojga. Crystal się nie odzywała w ogóle czekając na to aż jej los się jakoś rozstrzygnie. Uwaga okularnicy nawet rozbawiła zimną królową bo pokiwała głową zgadzając się z drugą dominą.

- No dobrze. Wejdziesz jako gość specjalny. Ale musisz zachowywać się odpowiednio. Czyli wykonywać moje polecenia. Możesz sobie poużywać na tej wywłoce jak chcesz. Podjarać chłopaków. Obciągnąć jeśli chcesz. Ale lepiej się skoncentruj na niej aby się chłopcom nie pomieszało od czego tutaj są. - gospodyni znalazła jakieś rozwiązanie dzięki któremu Lamia mogła wziąć udział w dyscyplinowaniu lokalnej pracownicy. Czekała teraz czy drużyna gości się zgodzi bo dyscyplinowanej pracownicy nikt o zdanie nie pytał.

Namysł nie trwał nawet sekundy. Ledwo szefowa ochrony skończyła mówić, ex-sierżant skłoniła się nisko, ujmując jej dłoń i całując w podzięce. W wyobraźni widziała siebie w roli Crystal… tylko co jeden znajomy z budżetówki by powiedział na coś podobnego…

- Słuchawka w uchu, głośniki? Jaki jest sposób komunikacji? - spytała pro forma, oblizując nagle nadwrażliwe nawet na powietrze usta.

- Komendy głosowe i gestem. - odparła poważnie Olga a za chwilę roześmiała się nadspodziewanie lekko i wesoło. - No co ty, jakie słuchawki, jak będziemy o krok czy dwa od siebie? - zapytała ironicznie ubawiona takim pomysłem. - Czyli będziesz moją asystentką. Chcecie się z nią zabawić zanim wezwę chłopców? - gospodyni przyjęła na służbę asystentki kandydaturę Lamii a przy okazji, jakby miała dobry humor zaprosiła słowem i gestem do skorzystania z wdzięków i uroków czarnowłosej kelnerki póki jeszcze nie było tłoku.

- Będę pod tobą? - saper udała że się nad czymś zastanawia - Coś pamiętam… że to wyjątkowo przyjemne - dodała niewinnym tonem, podchodząc do kelnerki. Znów chwyciła ją bez ostrzeżenia za włosy, pchając stronę Betty aż padła łaskawej pani pod obcasy.
- Zanim nie da się jej dotknąć kijem… życzysz sobie od niej czegoś? - pochyliła się nad kasztanką, przeczesując palcami jej włosy pachnące jabłkami. Pocałowała miękkie pasma, trąciła skroń pielęgnairki czubkiem nosa - A może… nie chcesz tu zostać sama… wystarczy jedno słowo, a nie wejdę tam. Będę tutaj, z tobą.

Łaskawa pani znalazła nowej niewolnicy odpowiednie zajęcie. Kładąc jeden z butów na jej policzek i przygniatając ją do drugiego w sugestywnym geście. Kelnerka pojęła o co chodzi i skrupulatnie zajęła się pracą którą tak uwielbiała Val a i Eve nie miała przed tym większych oporów.

- Oh, Księżniczko, to było urocze. - Betty pocałowała delikatnie usta Lamii i przesunęła palcami po jej włosach. - Ale ja zostanę tutaj i mam nadzieję, że zapewnicie mi odpowiednią dozę rozrywki. Jestem strasznie ciekawa zobaczyć cię w akcji. A zresztą może teraz coś zaprezentujesz. Zobacz Crys ma cały tył nieużywany. - okularnica spojrzała znacząco na wypięty ku górze ledwo zasłonięty skrajnie krótką, skórzaną, spódniczką tył kelnerki który wyglądał tak kusząco a którym nikt się w tej chwili nie zajmował.

- Jedna brudna wywłoka będzie zapinać drugą brudną wywłokę? No ciekawe, to może być wreszcie coś na odpowiednim poziomie. - Olga podeszła do nich patrząc z góry na powaloną czarnowłosą pełzającą u ich stóp i posłusznie nawilżającą buty i stopy dominujących ją kobiet.

- Fakt… przed taka zabawą lepiej ją rozluźnić żeby mogła jutro przyjść do pracy - Mazzi pokiwała głową i z miną cierpiętnika kopnęła wypięty kuperek na zachętę - Rusz się szmato! Przynieś nawilżacz, chyba że wolisz żebym tasowała ci bebechy na sucho! - wysyczała, wyciągając z marynarki papierosa i zapalniczkę. Skoro czekała ją ciężka praca, należało zapalić. Przysiadła też na skraju stołu, czekając aż laska wykona zadanie.

Crystal jęknęła cicho popchnięta w tyłek aż się przewróciła na podłogę. Ale pozbierała się bez słowa skargi i podniosła głowę pytająco na szefową ochrony. - W tamtych szafkach coś powinno być. - Olga udzieliła jej wskazówki pokazując gestem na jakieś metalowe szafki, jedne z wielu jakie były w tej przebieralni. Czarnowłosa dziewczyna pozbierała się i szybko podreptała we wskazanym kierunku.

- Widzę, że w kuperku też szkolona. - rzekła z uznaniem Betty mówiąc cicho i towarzyszkim tonem do stojącej obok Olgi znów przybierając ten konfidencjonalny ton rozmowy dwóch profesjonalistek równych sobie doświadczeniem.

- O, tak jest wszechstronnie wyszkolona pod każdym możliwym kątem. Jestem naprawdę ciekawa jak sobie poradzi z chłopcami. Szczerze mówiąc mam nadzieję, że sobie poradzi. Ale twoja wywłoczka widzę też jest niczego sobie. Myślałam, że co najwyżej ją można pukać na wszystkie strony. A tu proszę jaka niespodzianka. - pod koniec Olga przeniosła spojrzenie z Betty na jej faworytę jakby wreszcie dostrzegła w niej coś znajomego. Coś pozytywnego co pozwala zacząć traktować ją jak kandydatkę do rodu ludzkiego. Przynajmniej tego od dominowania innych podczas takich zabaw.

- O tak, Księżniczka ma na prawdę mnóstwo ciekawych umiejętności. I świetnie wygląda w dybach. I cudownie się ją bierze w tych dybach. - Betty też zrerwanżowała się podobną uwagą oraz jak zwykle nie zapomniała wspomnieć o zaletach i talenach jakie posiada jej ulubienica. W tym czasie Crystal już sprawdzała szafki więc w półmroku pomieszczenia widać było głównie eleganckie i zgrabne jasne plamy jej pośladków.

- W dybach? Macie dyby? - Olgę widocznie zaskoczyła ta wiadomość. Przestała obserwować pracownicę i aż spojrzała z bliska na stojącą obok Betty. Widząc, że ta potwierdziła kiwaniem głowy tą informację Orlov cmoknęła z uznaniem. - No to nieźle. Chętnie bym zapięła kogoś w dybach. A właściwie to też ją zaraz zapnę póki nikogo nie ma. A może przyłączysz się kochana? Zapniemy ją wszystkie trzy na raz. Zobaczycie jak będzie fajnie. I jako gościom pozwolę wam wybrać pierwszym co chcecie jej zapiąć. - Olga chyba uzmysłowiła sobie, że gdy ściągnie na dół ochroniarzy to sama spadnie do roli dyrygenta i widza. Więc miała okazję albo teraz albo po tym wszystkim aby przyłączyć się do zabawy ze złodziejską pracownicą. Ta zaś znalazła już co trzeba bo zostawiła szafki w spokoju i zaczęła wracać w stronę czekających domin.

- Dziękujemy, to naprawdę niezwykle uprzejme z twojej strony. A może wpadłabyś w niedzielę lekko po dwunastej? - Mazzi prawie unosiła się pod sufitem od pochwał kasztanki, a każda sprawiała jej nielichą przyjemność, co zresztą było widać. Patrzyła też na pielęgniarkę jak szczeniak patrzy na matkę: ufnie, z oddaniem i miłością.

- Myślę, że Betty by się podzieliła mną w dybach… - wyciągnęła dłoń aby pomóc okularnicy wstać i wybrać pierwszy otwór.

- O proszę jaka bezczelna. Myślisz, że dałabyś radę nam dwóch na raz? Po jednej z każdego końca? - Olga objęła drugą dominę jak najlepszą kumpelę podkreslając jakie to byłoby brutalnie zabójcze kombo.

- A wiesz Olu, byłabym skłonna to nawet przetestować. Myślę, że jeśli Crysty da radę teraz nam trzem to jestem przekonana, że Księżniczka poradzi sobie z nami dwiema. - Betty też objęła Olgę jak kumpelę tylko, że przyciągnęła ją do siebie w talii. Ale popatrzyła na dwie podwładne stojące naprzeciwko bo Crystal właśnie wróciła z niewielkim flakonikiem nawilżacza do penetracji kiszek. Olga roześmiała się wesoło ale w końcu przestała i huknęła do kelnerki.

- No co tak stoisz? Na kolana! A teraz na czworaka! - krzyknęła na nią gdy po kolei czarnowłosa o zgrabnych kształtach zajmowała wymagane pozycję. - To dziewczyny na co macie ochotę? - zapytała wskazując na rozłożoną na czworakach kelnerkę gotową do wszelkiej współpracy.

- To ja bym miała ochotę zobaczyć jak Księżniczka dobiera się do jej kuperka. - Betty złożyła zamówienie wskazując palcem na swoją faworytę a potem na zgrabnie wypięty, zgrabny tyłeczek czarnowłosej.

- Kuper raz, na surowo - Mazzi szybko podłapała klimat, zajmując wymaganą pozycję za plecami barmanki. Na razie na stojąco, polewając wgłębienie między pośladkami olejkiem aż zacząć skapywać na podłogę między rozchylonymi udami.

- Łeb niżej - powiedziała, butem na wysokim obcasie dociskając tors niewolnicy do podłogi i pilnując aby biodra pozostały w górze. Lśniły olejkiem, kusząc tak bardzo, że nie szło się oprzeć.

- Specjalnie dla ciebie - wymruczała do Betty, posyłając jej całusa. Potem splunęła na sztuczniaka, roztarła po nim wilgoć. Patrzyła jak buja się tuż przy wypiętym tyłku, dla lepszego efektu dłońmi mocniej rozchyliła pośladki, zanim wbiła się kawałkiem gumy w ciasną dziurkę aż do połowy. W końcu wiadomo, miała eleganckie spodnie i szkoda było je ubrudzić.

Crystal okazała się tak uzdolniona i skora do współpracy jak to obiecywała Olga. Posłusznie przeszła przez wszystkie etapy przygotowań i nie stawiała oporu. Gościa w swoim wnętrzy przywitała cichym jękiem a potem ten jęk zaczął się powtarzać w rytmie nadawanym przez jej obecną partnerkę. I naprawdę te wysmarowane oliwką kobiece wdzięki wydawały się wręcz stworzone właśnie do takich zabaw. A obie dominy stały nad tym wszystkim ledwo o krok dalej i kibicowały w najlepsze.

- To ma być branie? No nie rozśmieszaj mnie. To wszystko na co cię stać? Żałosne. Po takiej brudnej wywłoce jak ty to spodziewałam się, że umie się należycie zająć podobną sobie wywłoką. - Olga popatrzyła z ironią na pracującą w pocie czoła Lamię wyraźnie ją prowokując do ostrzejszych zabaw. Betty zaś podeszła od przodu zapinanej i uklękła tuż przed nią. Całkiem czułym gestem poprawiła jej długie, czarne i wciąż spadajace na twarz włosy aby złapać jej spojrzenie.

- Dobrze się czujesz Crys? Bo wyglądasz jakbyś już miała dość. A mnie to by nie zadowalało. A przecież wiesz, że mamy coś ci uciąć jeśli nie chociaż jedna z nas nie będzie z ciebie zadowolona. Naprawdę na więcej cię nie stać? Szkoda by było coś ci obcinać, masz takie fajne rzeczy tam u siebie. - Betty wybrała trochę inną metodę i inny cel ale efekt był podobny. Zapinana dziewczyna na tyle na ile mogła najpierw zaprzeczała ruchem głowy a potem pokiwała w zależności od tego o czym mówiła okularnica.

- Dobrze to ja się postaram bardziej. - pokiwała w końcu głową obiecując poprawę i na ile mogła odwróciła się do tyłu aby spojrzeć na penetrującą ją Lamię. - Słyszałaś? Dawaj więcej! - ponagliła ją do zwiększenia wysiłku aby zadowolić obie obserwujące zabawę dominy.

Mazzi przemknęło przez myśl, że taki łądny miała garniak - czysty i elegancki… szkoda że oba te przymiotniki dało się już zestawić tylko z czasem przeszłym. Skoro i tak skończy brudna, mogła iść na całość, nie żałując ani siebie, ani tym bardziej tej drugiej.
- Jak sobie chcesz - wzruszyła ramionami słysząc ponaglenie od barmanki. Parsknęła, pokręciła głową i złapała czarne kłaki, owijając je mocno wokół dłoni i nadgarstka. Szarpnęła, przyciągając ciało do tej pory na kolanach do pionu, a kiedy znalazło się przyklejone plecami na przodzie Mazzi, ta zagryzła zęby na szyi z lewej strony. Przestała też miziać Crys od środka. Dobiła się do niej aż złączyły się biodrami, następnie szybko wyszła i znów wbiła się w nią ile starczało sztuczniaka.

- No! I to jest akcja! - zawołała ucieszona Olga widząc zmianę w zachowaniu obydwu zawodniczek. Bo zmiana była wyraźna. Nie tylko Mazzi niejako przeszła w tryb turbo. Także i Crystal nieźle dawała czadu. Zajęczała boleśnie gdy była sierżant zanurkowała w nią bez zahamowań. Ale tylko pierwszy raz, dwa czy trzy razy. Podobnie zajęczała gdy jej dłonie zaczęły nią miotać a wreszcie zadomowiły się na jej pełnych piersiach. A piersi Chrys miała niczego sobie. Idealne na każdą rękę i wprost zapraszające swoim istnieniem do molestowania. I Crys te molestowanie też znosiła dzielnie. Bardzo szybko okazała się sprawną i chętną to współpracy kochanką. Jej uległość idealnie wpisywała się w zaborczość i dominację okazywaną przez tą drugą. Więc chociaż tempo było takie jakiego pewnie i Madi by się nie powstydziła to zabawa uszczęśliwiała wszystkich. I tą jęczącą z rozkoszy bierną i tą sapiącą z wysiłku drugą stronę a także tą trzecią jaka obserwowała to wszystko.

- O tak gołąbeczki, o tak. Zasłużyłyście na nagrodę. - Betty była już tak samo rozochocona jak pozostała trójka. Usiadła więc sobie wygodnie na podłodze, szeroko rozstawiła swoje nogi i z tej wdzięczności złapała za czarną głowę kelnerki i wbiła ją sobie między te uda. I trzymała ją tam mocno nie dając jej ani chwili wytchnienia.

- No cóż, to dla mnie już niewiele zostało ale chyba jakoś się zmieszczę. - Olga podwinęła swoją biurową mini i też obserwując to widowisko zaczęła przypinać sobie zabaweczkę przygotowując się aby podpiąć się do tej zabawy.

- Chyba… chyba nie jestem aż tak gruba - saper próbowała się zaśmiać przez ciężki, sapiacy oddech. Coś nie mogła oderwać wzroku od rozłożonych nóg kasztanki. To w końcu była jej Betty. - Wolisz dół, czy zmieniamy się i ja się relokuje?

- Tak, dobry pomysł. Pozwolisz? - Olga stanęła za Lamią i pomogła jej wyjść z tego gościnnego tyłeczka kelnerki. - Jej aż się nie mogę doczekać jak ci będzie to czyścić. - mruknęła z uznaniem widząc jak wiele wspólnego łączy zabaweczkę gościa z otworkiem jaki właśnie opuścił. - Chociaż twój tyłeczek też jest całkiem niczego sobie z tego co pamiętam. - Orlov zaśmiała się korzystając z okazji aby trzepnąć tyłek Lamii i potrząść nim trochę dla własnej uciechy. - Ale to może za chwilkę. A teraz… - odwróciła się od tyłów byłej sierżant i złapała ją za ramię prowadząc nieco w bok. - Poczekaj sobie chwilkę co? - poleciła jej ustawiajac trochę z boku.

- Betty, kochanie, pozwolisz, że na moment ci przerwę? - gospodyni zwróciła się teraz do kasztanowłosej a tagestem dała znać, że zgadza się na reżyserkę tego przemeblowania. - Chodź tu brudna wywłoko. - Olga złapała kelnerkę za jej długie, czarne włosy, wywołując jej bolesny jęk a sama najpierw uklękła a potem położyła się na plecach. - O tak, a teraz chodź tu i rób co należy. - przywołała Crys gestem i słowem i czarnowłosa w lot pojęła o co chodzi. Po chwili już obie przyjęły pozycję właściwą do jazdy rodeo. - No a teraz ty. Niestety został ci tylko ten jej brudny tyłek. Ale to chyba w sam raz dla takiej brudnej zdziry jak ty. - Olga nieco odchyliła się aby dać znać Lamii, że już może się przyłączyć do zabawy. - No a tobie kochanie została cała reszta więc jeśli na coś masz ochotę… - gospodyni uniosła nieco głowę do góry aby spojrzeć na wciąż siedzącą na podłodze obok Betty udając, że nie zwraca uwagi na jęczącą cicho i wierzgającą od dówch penetratorów Crys.

- To bardzo uprzejme z twojej strony. - Betty wstała i chwilę przyglądała się tej podwójnie penetrowanej kelnerce. A po chwili wreszcie się zdecydowała i usiadła Oldze na twarzy. Sama zaś zaczęła bawić się twarzą i piersiami kelnerki a gdy się dało to w tym galopie łapała także twarz albo włosy swojej faworyty aby móc się z nią pocałować.

- Dziękuję… że tu… ze… mną… przyszłaś - sierżant odszeptała pielęgniarce, pompując zapamiętale i na spółkę z szefową ochrony jedno złodziejskie nasienie. Musiała ściagnąć marynarkę i rozpiąć koszulę, żeby nie przemoczyć ich potem coraz gęściej spływającym po pobliźnionych plecach. Męczyły z Olgą barmankę wspólnie i w zgodnym rytmie, nie przejmując się jak z początku niekontrolowane jęki zmieniły się w głośne zawodzenie, potem kiwki aż w końcu dziewczynie widocznie zaczynało brakować powietrza oraz rozeznania co się właściwie dzieje, bo charczała monotonnie, miedzy krzykami, jękami i chyba pochlipywaniem, a gdy obie kobiety z nią skończyły, padła na bok, zwijając się w kłębek i powoli dochodząc do siebie. Czas ten wykorzystała Olga, jako gospodyni. Mazzi poczuła pchnięcie, po którym zmieniła się jej perspektywa, a pas ze sztuczniakiem brutalnie zerwano. Tak samo jak spodnie i bieliznę.

- A ty co tam chowasz w tych swoich brudnych gaciach co? - Olga sapała z mieszaniną złości i pożądania gdy ściągnęła z bioder Lamii jej spodnie. Trochę do kolan tak, że gdzieś przy kolanach właśnie się zaplątały znacznie ograniczając swobodę ruchów. - Ooo proszę! Jaka z ciebie fleja! Taka sama brudna zdzira jak tamta! - zawołała triumfalnie gdy palcami sprawdziła stopień wilgotności między udami schwytanej kobiety a potem triumfalnie przystawiła jej swoje palce tuż przed jej twarzą. - Wszystkie jesteście brudnymi szmatami tylko zgrywacie się na takie niewinne czyścioszki! Ale mnie nie oszukacie! - syknęła ze złością i wytarła swoje palce w policzek Lamii. Potem zaraz trzasnęła ją dłonią na goły tyłek i zaraz zaczęła drażnić końcówką swojej zabaweczki to wilgotne wejście między udami. Ale zaraz Lamia usłyszała za sobą mlaszczące odgłosy czegoś wilgotnego i zorientowała się, że tamta zaczyna przygotowania do zabawy tak samo jak Lamia niedawno zaczynała zabawę z leżącą teraz obok Crys. - O nie, to to jest dla prawdziwych dam. A dla takich brudnych dziwek jak ty to są odpowiednie techniki! - i szefowa ochrony wbiła się w ten tylny otworek sierżant.

- No cóż, Księżniczko, nie zawiedź mnie. Skoro Crys dała radę no to ty chyba też zachowasz się jak na prawdziwą Księżniczkę przystało. Prawda? - Betty obserwowała to nowe widowisko z zainteresowaniem. W końcu bez pośpiechu ustawiła się zupełnie tak samo jak niedawno przez Crys i powtórzyła tą samą technikę. Jej gwałtowność i brutalność niejako przeczyły łagodnemu uśmiechowi i ciepłemu spojrzeniu jakim obdarzyła swoją faworytę. Jej dłoń wystrzeliłą do przodu i bez wahania wbiła twarz Lamii w samo swoje najgorętsze wnętrze już i tak mocno rozgrzane przez poprzednie zabawy. I trzymała tą głowę Lamii za włosy nie dając jej odpocząć ani na chwilę nie zważając na rytmiczne jęki i ruchy w jakie od tyły wprawiały ją energiczne uderzenia Olgi. Do tego pielęgniarka patrzyła, oczekiwała. Wymagała i wierzyła, a zawiedzenie tej wiary byłoby dla saper najgorszym mozłiwym ciosem. Nie żeby pomiatanie jak ścierką sprawiało jej przykroś i było niemiłe. Ledwo widząc z braku powietrza i ze zmęczenia, przyduszona i przelewajace się pod koniec przez ręce, ale dała radę. Sierżanci nie pękali, nawet ci którzy przeszli do cywila.


Wejście do pokoju wyłożonego materacami o łatwej do mycia powierzchni było jak wejście do króliczej nory prosto do Krainy Czarów. Już nie chodziło o samo pokazanie przybytku, a możliwość brania czynnego udziału w przedstawieniu. Zaopatrzona w sztuczniaka i króliczą maskę Mazzi kroczyła za Olgą niczym cień, puszczając oko do weneckiego lustra gdy przechodziły obok.

- Wielu tych chłopaków tu masz? - spytała Rosjanki, udając że wcale nie przebiera nogami z podniecenia. Niby panowie mogli “się zapomnieć”, ale czy to złe? Może gdyby saper przewiercili masowo przez parę dni by jej nie swędziało i żyłaby jak zwykły, normalny człowiek?

- No to nie jest pytanie ilu mam. Pytanie ilu sprowadzić. Dwóch czy trzech to raczej minimum i bez problemu. Może ze dwóch więcej. Nie może to za długo trwać ani nie mogę ściągnąć zbyt wielu bo potem nie będą się do niczego nadawać a wieczór się dopiero zaczyna. - Olga się widocznie na poważnie zastanawiała nad tym pytaniem. Chociaż bardziej jako szefowa ochrony niż ta co ma wymierzyć karę krnąbbrnej pracownicy. - Tak, chyba trzech czy czterech będzie optymalnie. - pokiwała głową zgadzajac się sama ze sobą gdy wróćiła spojrzeniem do milczącej pokornie kelnerki i na stojącą obok kobietę w króliczej masce.

- A w ogóle to właściwie nie zawiodłam się na tobie. Wiedziałam, że na taką brudną łachmaniarę jak ty nie można polegać. I więcej nie dasz się złapać jak rano mam akurat trochę wolnego by cię przeszukać osobiście. - prychnęła na nią ze swoim urokiem królowej zimy, że aż dookoła zrobiło się jakby chłodniej od tego rozczarowania.

- Jest szansa na Antona? - Mazzi rzuciła pytaniem bez podtekstu. Oczywiście nie dlatego żę chętnie zobaczyłaby ponownie sympatycznego ochroniarza, tym bardziej zobaczyła w akcji i kto wie? Może nawet dała się zmacać, a potem zapoznać z noszonym w spodniach kalibrem. Mieli się niby spotkać po koncercie na oprowadzanie po mieście, wyszło niestety jak wyszło, lecz dało się to jeszcze naprawić.

- Całkiem miły gość i nieźle zbudowany - pokiwała głową - Czterech i ja jako rezerwowa. Brzmi dobrze. Jeśli wyjdzie na to że jednak… nie wyjdzie mi… jedna sprawa z… a niewazne - parsknęła, machając zbywająco ręką - Kiedyś wpadnę na karę, ale to wcześniej się ugadamy. Teraz trzeba ukarać tego szmatławca.

- Swój rozpozna swego. - mruknęła z przekąsem szefowa ochrony na te szmatławe uwagi które chyba ją rozbawiły. Ale spoważniała, odchrząknęła, i uniosła krótkofalówkę. Po chwili służbowym tonem wezwała Antona i jeszcze trzech innych aby stawili się w czerwonym pokoju aby zdyscyplinować złodziejski personel. A złodziejski personel już odzyskał swoje barwy i oddech i tylko łypał przestraszonymi oczkami po dwóch stojących obok kobietach, po drzwiach przez jakie mieli zaraz nadejść ochroniarze i szybę za jaką pewnie siedziała okularnica.

- A ty się tak nie tłumacz. W końcu tu wrócisz to pamiętaj, że wracasz na własne ryzyko. Taki podejrzany element jak ty zawsze ma coś ukryte po kieszeniach i nie tylko. Potem biedna szefowa ochrony jest ściągana bo musi osobiście i dogłębnie spenetrować temat oraz udzielić odpowiedniego pouczenia. - Olga mówiła oschle i chłodno jak po szefowej ochrony należało się spodziewać. Obleciała spojrzeniem sylwetkę kelnerki.

- A ty na co czekasz? Rozbieraj się. Jeśli uszkodzisz ten kostium potrącę ci z pensji. - równie oschle zwróciła się do Crystal i dziewczyna posłusznie pokiwała czarną głową po czym zaczęła szybko zdejmować z siebie paski, spódniczki i po chwili została tylko z małą, czarną muszką na szyi. Ale szefową to zadowoliło. Kazała jej zanieść ubranie na jeden ze stołów i wrócić co dziewczyna znów bez słowa skargi uczyniła.

- Oczywiście, żadna wywłoka nie chodzi bez wywrotowych narzędzi ukrytych głeboko w kieszeniach… - Mazzi pozezowała na Olgę z bardzo poważną miną, zgadzając się całkowicie - I nie tylko kieszeniach. Dobrze, że przynajmniej w tym lokalu ochrona działa i wyłapuje takie szumowiny nim narobią bałaganu - uśmiechnęła się pod nosem, dodajac ciszej - Z niedzielą nie żartowałyśmy. Jeśli wpadniesz… pomożesz Betty, pewnie uratujesz jej życie. Wyobraź sobie… cały dom brudnych, złośliwych i bardzo podejrzanych szmat, zdzir i kurewek. Gdzie się nie obrócisz, tam na jakąś trafisz, a Betty widzisz. Wspaniała dama, do tego pani o łaskawym sercu. Jednak sama jest, pojedyncza - pokwała smutno głową, zawieszajac niedopowiedzenie.

- W niedzielę… W tą niedzielę? - Olga mówiła z zastanowieniem jakby w myślach porównywała to zaproszenie z własnym grafikiem. Popatrzyła na Lamię a widząc potwierdzenie w jej oczach wznowiła swoje rozmyślania. - A na którą? W południe? - chwilę rozmawiały niejako mimochodem obserwując jak naga Crystal po odłożeniu ubrania wraca z powrotem w ich stronę. Wydawało się, że sprawa obecności Olgi w niedzielę nie jest jeszcze przesądzona. - A poza wami ktoś jeszcze byłby? - zapytała chcąc wiedzieć coś więcej o niedzielnej imprezie.

- No cóż… - saper nabrała oddechu zanim zaczęła litanię - Tak, w tę niedzielę koło południa. Jak wstaniemy po sobocie. Będzie Eve, Madison masażystka z salonu co chodzi jak facet w garniaku i też lubi zapinać. Będzie też Val, ta z dredami. Jeśli obserwowałaś nas na koncercie RB, wiesz która… Diane z Mason City, nasza kumpela z pociągiem do motorów i ganger do tego. Na bank podejrzany element. Będe ja, Będzie Betty… jako widz będzie też… pewien koleś - zerknęła na Rosjankę i zrobiła przerwę - Mój koleś. Chyba mój. Dopiero dogadujemy co i jak. Nikt nie puści pary.

- Chyba wiem o jakim towarzystwie mówisz. - Olga skinęła głową gdy wysłuchała listy zaproszonych gości na niedzielną imprezę. Zastanawiała się chwilę nie zwracając uwagi na Crystal która stanęła przed nimi i nie wtrącała się nie pytana. - I Eve będzie? O tak, że niej to na bank jest prawdziwa artystka brudnych zdzir. Zawsze potrzebuje silnej ręki aby zachowywać się porządnie. - Olga nawet jakby trochę uśmiechnęła się na wspomnienie o blondwłosej fotograf. - No dobrze, zobaczę co da się zrobić. Nie obiecuję. No ale największy Sajgon mamy tu wieczorami. No ale to niedziela czyli weekend, czyli zawsze coś może wyskoczyć. - gospodyni w końcu dała coś na kształt obietnicy co do swojej obecności na niedzielnej imprezie u Betty. Przy okazji znów objechała wzrokiem sylwetkę jedynej nagiej kobiety stojącej tuż przed nimi.

- Cała impreza na pewno skończy się przed 18, bez obaw - saper zapewniła i też założyła na twarz uśmiech - Byłoby naprawdę cudownie, gdybyś wpadła na rewizję. Jakby co odkurzę dyby. - dorzuciła całkowicie bez podtekstu - Będą czekać, a na razie… chyba powinna zmienić pozycję - koniec powiedziała oschle, obchodząc barmankę i uderzając pejczem pod jej kolana przez co musiała paść na nie. Zadowolona z efektu wróciła do Olgi.
- Ale Antona to bym przeleciała - parsknęła cicho, dzieląc brudne myśli wywłoki którą przecież była.

- Myślę, że Anton nie miałby zbyt wiele aby przelecieć taką tanią, płytką wywłokę jak ty czy ta tutaj. - Olga wysłuchała tego co ma do powiedzenia jej gość w króliczej masce i popatrzyła na klęczącą barmankę. - O, o wilku mowa. - odwróciła się w stronę drzwi bo te się otworzyły i weszło przez nie kilku mężczyzn. Wszyscy w miarę jednolitych uniformach ochrony. Wśró nich Lamia rozpoznała Antona, pozostali byli jej obcy. Cała czwórka weszła do środka zamykając za sobą drzwi i rozglądając się ciekawie po pomieszczeniu. Ale w naturalny sposób ich uwagę przykuwały trzy kobiety. Jedną znali, to była ich szefowa. Druga zaś była ubrana jak bizneswoman tylko z króliczą maską na twarzy a trzecią też znali a ta zaś klęczała całkowicie naga na podłodze wyścielonej czerwonymi, piankowymi matami.

- Dobrze, że jesteście panowie. - Olga przeszła w rozkazujący ton surowej szefowej. Panowie ustawili się w krzywy szereg aby lepiej ją widzieć i słyszeć. - Crys nie okazła zrozumienia ani wdzięczności po ostatnim upomnieniu. - oznajmiła szefowa wprowadzając ich w temat i wskazując na klęczącą delkiwentkę. - Normalnie to byłaby jej ostatnia pomyłka. Niemniej Crystal obiecała poprawę. Oraz jest gotowa zadośćuczynić naszej firmie za swoje przewiny. Twierdzi, że na absolutnie wszystko. Jak widzicie, początek zapowiada się nieźle. - wskazała na ubrania jakie leżały na stole gdzie zostawiła je kelnerka. Spojrzenia czwórki mężczyzn powędrowały tam na chwilę zanim znów nie zaczęły się koncentrować na pracownicy lokalu. Szefowa mówiła jakoś tak, że siłą rzeczy na myśl przychodził jeden, dość oczywisty sposób na odkupienie win przez nagą Crys.

- Ale szefowo, znaczy co mamy z nią zrobić? Spuścić łomot? - zapytał jeden z nich jakby nie do końca wierząc w to co widzi i słyszy.

- Łomot Frank? A jak po takim łomocie przyjdzie jutro czy pojutrze do pracy? - Olga obdarzyła go krytycznym spojrzeniem. Wydawała się drobniejsza od każdego z nich a jednak nie można było mieć wątpliwości kto tu rządzi i rozdaje karty. Te na wypłaty pewnie też. - Żadnych trwałych uszkodzeń panowie. Ale poza tym… - Orlov uniosła palec i pomachała nim w zakazującym geście. Ale na koniec zwróciła się spojrzeniem na zamaskowaną Lamię. - Może zaprezentujesz jak Crys zgodziła się odpowiedzieć na zadane nam straty? - zaporponowała “króloczkowi” mały wstęp i pokaz o co tu chodzi.

Króliczkowi, który z zainteresowaniem zaczął okrążać grupę mężczyzn, przyglądając się każdemu po kolei. Znajomego Ruska powitała krótkim, ciepłym uśmiechem spod maski, ale pewnie i tak jej nie rozpoznał i nie zrobiłby tego nawet gdyby ujawniła twarz, widzieli się raz. Chociaż zdjęcia po tym spotkaniu zostały całkiem sympatyczne.
- Niech będzie - westchnęła, udając trochę zirytowaną, a trochę znudzoną. Skończyła kółko wokół samców, Przez co odkryła pewien defekt terenu, mianowicie zapadał się pod obcasami i upiornie ciężko się po nim chodziło. Zdjęła więc buty, stawiając karnie przy drzwiach wejściowych… wcale nie nawyk z wojska.

- Jedna złodziejska spierdolina… a tyle zachodu - prychnęła, podchodząc do klęczącej laski szybkim krokiem. Znowu z braku szpilek zrobiła się niska, ale nadrabiała energią. Wpierw przywitała barmankę uderzeniem otwartą dłonią w twarz.

- Widzicie panowie, ta mała kurewka ma w sobie jeszcze coś… czym może się przysłużyć sprawie - dodała do mężczyzn, patrząc jak zmienia się wyraz buźki Crystal, stawianej do pionu. Za włosy oczywiście.

- Pamiętasz naszą umowę… prawda? - spytała z jadowitą słodkością, patrząc jej w oczy i nagle szarpnięciem znowu posyłając na ziemię - Taka mała, brudna kurewka z lepkimi łapami ma przestawione klepki - rzuciła ochroniarzom zirytowane spojrzenie, a w międzyczasie mocowała sztuczniaka do bioder - Rozum jej uciekł z dupy do głowy i trzeba go przegonić na powrót… na co czekasz, głupia ździro?! - na koniec warknęła ostro do Crystal, kopiac ją w żebra aby podtoczyła się w odpowiednią stronę - Na kolana i pomóż chłopakom się przygotować! Durna suka - skończyła z odrazą i świstem pejcza kończącego lot na wypiętym tyłku.

Crystal chyba pamiętała umowę. Bo chociaż jęknęła cicho gdy dłoń Lamii wylądowała na jej policzku i ją zachwiało od uderzenia to zaraz wróciła do właściwej pozycji. Podobnie niezbyt oponowała gdy króliczek uczył ją moresu. Pokiwała energicznie głową zezując na nią - Tak, oczywiście, zrobię co potrzeba. - zapewniła ją szybko nim znów została rzucona na podłogę. Wtedy poczworaczyła w stronę czwórki już nieźle pobudzonych mężczyzn i zatrzymała się dopiero przed nimi.

- Czy mogę w czymś pomóc? - zapytała unosząc głowę mocno do góry aby popatrzeć na stojących półkolem dookoła niej ochroniarzy. Ci zaśmiali się, trochę jeszcze nerwowo, trochę zaskoczeni ale Frank przełamał się pierwszy.

- Pewnie zdziro, pomóż mi z tym. - poklepał się po przyrodzeniu standardową, uliczną zaczepką na jakie zazwyczaj nawet sam zaczepiający nie zwracał większej uwagi tak powszechnie je ignorowano. Ale nie tym razem.

- Oczywiście. - czarnowłosa kelnerka uklękła przed nim i zaczęła rozpinać mu spodnie. Potem wyjęła to co tam się kryło i znów popatrzyła w górę. - Ciągnij suko! - syknął stojący nad nią facet i czarnowłosa posłusznie zaczęła wykonywać polecenie. Aż jej cała czarna główka chodziła w przód i w tył a po pomieszczeniu rozeszły się mlaszczące odgłosy i coraz szybsze sapanie Franka. To ośmieliło resztę i ci otoczyli klęczącą naguskę sięgając ku jej pełnym kształtom aby nacieszyć oczy i dłonie. Zabawa zaczynała rozkręcać się na poważnie.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline