Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2019, 03:39   #116
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Mazzi nie zamierzała stać z boku, Olga nie dawała znać aby się usunęła. Dziarskim krokiem podeszła do zgromadzenia, stając między Antonem a innym pingwinem. Nie omieszkała też tego pierwszego klepnąć w tyłek, sprawdzając jakość. Pierwszorzędną.

- Nie bądź chytry… a ty taka niewydymka - mruknęła do tego nazywanego Frank. Schyliła się po ramię barmanki i nakierowała jej dłoń na połykanego do tej pory członka. - Przyłóż się, inaczej wiesz co cię czeka.

Crystal z pełnymi ustami niezbyt mogła odpowiedzieć ale dała radę pokiwać twierdząco głową na znak, że pamięta i będzie się starać wypaść jak najlepiej. No i posłuszna wskazówkom króliczka rozszerzyła profil swojej działalności na pozostałych ochroniarzy. Pracowała nad dwoma czy trzema na raz na przemian zmieniając rączkę na usta lub drugą rączkę. I tak naprzemiennie udawało się jej zaspokajać całą czwórkę po kolei i na przemian. Zaś czwórka ochroniarzy skoncentrowała się wokół dwójki klęczących i obciągających kobiet. Co prawda większość załadunku przechodziło chyba przez ręce i usta barmanki ale i Lamia też miała niezły profit z tej roboty.

Wszystkim się chyba spodobało jak w pewnym momencie Mazzi złapała za czarną główkę i z premedytacją nadziała ją na sterczące prącie Franka. Aż usta barmanki zamknęły się na samej nasadzie a ona miała minę jakby się miała krztusić i zachłysnąć. Ochroniarze zakrzyknęli zadowoleni i podnieceni tym popisem nagradzając kelnerkę siarczystym klapsem w nagi policzek.

- Dawaj, teraz ja! - sapnął któryś z nich i ledwo ociekające śluzem usta Crystal zdążyły złapać ze dwa oddechy któryś z pozostałych złapał ją za głowę i powtórzył dogłębny załadunek.

- Rzućcie ją na stół, mnie plecy bolą - Mazzi oblizała wargi powolnym ruchem, przechodząc językiem na dłoń i z niej też ścierając nadmiar wilgoci nagromadzony przy obciąganiu. Ustawiła się tak, aby zaczepiać znajomego Ruska, to podszczypując jego nabrzmiałą żołądź wargami, to niespodziewanie przyssała się do jąder, goszcząc je pojedynczo w ustach.

- Przygotowałyśmy ją, można wchodzić od razu - dodała zaproszenie, podnosząc się z kolan, a gdy mówiła, trzymała czarne włosy tak aby ich właścicielka dławiła się kolejnym sprzętem bez możliwości złapania oddechu. - Co jest, specjalne zaproszenie trzeba wam dać? - dodała ostrym tonem sierżanta.

Pomysł Mazzi spodobał się pomysł chłopcom. Przeniesienie raczej drobnej barmanki na czeterch chłopa było zabawą a nie wyzwaniem. I nawet wszystkim się ta zabawa spodobała bo i Crystal w pewnym momencie pisnęła rozbawiona. Wylądowała zaraz przed stołem i chłopaki rzeczywiście rzucili ją na stół. I to tak dosłownie chociaż nie do końca tak jak zaplanowała to sobie Lamia.

A mianowicie postawili ją tuż przy stole i bez wahania popchnęli na stół przez co jej tył był świetnie wyeksponowany. Crys zapewne nie zdążyła nawet złapać głębszego oddechu gdy już miała jednego z nich w sobie i który zaczął pompować ją bezlitosnym tempem. Kelnerka wiła i sapała na tym stole ale niezbyt długo. Frank władował się na stół przed nią i nadstawił się do obciągania co zresztą czarnowłosa bezzwłocznie uczyniła.

Dopiero gdy Lamia władowała się na ten sam stół i słowem i gestem zarządziła właściwy porządek ten chaos się nieco opanował. Położyła się na płask na stole i przyzwała do siebie gestem kelnerkę. Ta posłuszna temu wyzwaniu wdrapała się na stół i stanęła nad nią i nasunęła się na jej zabaweczkę biorąc go w swój gościnny kuperek. Nasadziła się raz i wysunęła i znowu jęcząc i sapiąc do tego podniecająco. Ale w końcu dłonie króliczka ściągnęły ją do odpowiedniego poziomu czyli na siebie. Teraz obie leżały tylko Lamia na stole a Crystal na niej. Więc czuły jak łopatki jednej ocierają się o piersi drugiej. Ale długo nie były same. Frank skorzystał z okazji i władował się w wolny otworek kelnerki i przez chwilę tak pompowali ją razem zupełnie jak niedawno razem z Olgą. Ale chłopcy szybko okdryli, że jeszcze cała góra dziewczyn jest do ich dyspozycji więc czekając aż Frank nie skończy swojego dzieła skoncentrowali się właśnie tam dając ustom i dłoniom dziewczyn odpowiednie zajęcie.

Nad sobą widziała jak Crystal od razu zostaje wzięta w obroty, zatkano jej usta i dano do każdej ręki coś do roboty, przez co mogła leżeć i ciężko jej szło utrzymanie się samodzielnie w półpionie, zwłaszcza że całym ciałem potrzasał jeszcze ten chytrus. Balansowanie na skraju równowagi spadło więc na Mazzi. Podparła się o stół łokciami, pozwalając Crystal leżeć na sobie jak na wygodnym fotelu. Królicze uszy raz po raz zahaczały o czyjeś biodro albo udo czy brzuch, zależało od sytuacji i tego kto pojawiał się im za plecami. Z początku saper odkręcała głowę nie dając zatkać sobie ust, lecz ciężko szło zachować rozwagę widząc i czując co dzieje się w okolicy. Z początku przestała warczeć na napastliwych, potem coraz słabiej odkręcała głowę, aż wreszcie nadszedł moment, w którym jak na brudną zdzirę i wywłokę przystało, dołączyła do zabawy.

Zabawa rozkręcała się na całego i angażowała coraz więcej członków i uczestników. Z każdej możliwej strony. Wszyscy, łącznie ze stołem, zdawali się sapać, trzeszczeć, pocić się i rozgrzewać jeszcze bardziej. W pewnym momencie doszli do momentu kulminacyjnego. A przynajmniej Frank doszedł gdy widać i słychać było jak nim szarpnęło raz i drugi gdy jego lędźwie zostawiały swój ładunek w gościnnej, szparce obrabianej z każdej strony kelnerki. Ona zama przyjęła to z ulgą gdy na chwilę jej głowa opadła tuż obok twarzy w zajęczej masce.

- Dobra… Kto chcę teraz tą zdzirę? - Frank zebrał się w sobie i w końcy wyswobodził się z gościny wewnątrz czarnowłosej barmanki. I ta zbyt długo nie musiała czekać aby właśnie zwolnione miejsce zastąpił kolejny ochotnik. Za to trochę luźniej zrobiło się przy ich głowach. Teraz już mniej więcej szanse były wyrównane gdy było jeden na jedną.

- Załapaliście o co chodzi, świetnie - Mazzi zaśmiała się i bez wcześniejszego sygnału czy jakiegokolwiek znaku, zrzuciła z siebie barmankę. Poczekała tylko na moment, gdy ten który ją aktualnie brał, wyjdzie z niej. Po co chłopaka uszkadzać? Korzystając z chwilowego zamieszania, saper stoczyła się ze stołu, chroniąc głowę przed upadkiem i uszkodzeniem, co było zbędne w pokoju obitym materacami, lecz odruch pozostawał. Przeturlała się jeszcze kawałek, nim podniosła się na nogi i zaczęła majstrować przy pasie ze sztuczniakiem aby go odpiąć. Szło opornie, tak jak skupienie za prostej czynności innej niż część wielogłowej istoty o masie kończyn którą była jeszcze chwilę temu. Westchnęła ciężko, spluwając na ziemię i wróciła do boku Olgi, stając na spocznij z rękoma za plecami.

Wyjście króliczka z akcji który był fundamentem tej wieloosobowej struktury mocno nią zachwiało. Właściwie rozsypało ją w drobny mak. Przez chwilę panowało niezłe zamieszanie gdy wszystkie głowy spoczęły na kobiecie w marynarce z maską królika na twarzy chyba niepewni czy wraca czy nie i co dalej. Ale na szczęście była szefowa ochrony. Przywołała ją gestem do siebie wskazując aby stanęła obok niej. I obie miały za to niezłe miejsce widokowe na cały stół i okolicę. Bo właściwie Crys zleciała na ławę poniżej stołu a centrum blatu, dotąd zajmowane przez dwie kobiety, teraz wydawało się dziwnie puste.

- No na co czekacie panowie? To ma być nauczka? Macie dać ostro w palnik! Dajcie jej wycisk! - Olga ostro huknęła na swoich pracowników no i to jakoś opanowało ten chwilowy chaos. Anton obszedł ławę dookoła i bez trudu podniósł o wiele drobniejszą kobietę do pionu i zmusił ją do robienia francuza. Ale szybko się znudził tą zabawą więc zaraz poderwał ją znów do góry i rzucił na blat stołu. Sam zaś zagościł się w jej trzewiach co wywołało jej cichy jęk i sapanie. A przy okazji dało do myślenia reszcie. Któryś z kolegów znów szybko znalazł zajęcie ustom i rączkom złodziejki i obaj brali ją mniej więcej na klasycznego pieska. Tyle, że rozłożonego między ławę a stół.

- No nieźle, nieźle. Niezłe widowisko. Nie mów, że taka brudna wywłoka jak ty już zdążyła się uświnić na tyle aby mieć dość. - Orlow nawet nie spojrzała na stojącą obok Lamię gdy mówiła cichym głosem. W tym zamieszaniu przy i na stole pewnie i tak tylko adresatka ją słyszała.

- Miałam ci się nie tłumaczyć - saper też patrzyła na widowisko, odpowiadając podobnie przyciszonym tonem. Obserwowała z tęsknotą wyrysowaną na twarzy i zgrzytając zębami, ale stała twardo.
- Zamieniłabym się z Crystal bardzo chętnie. Kurwa, chciałabym jak jasna cholera - dodała po chwili milczenia i ścierania szkliwa - Koleś który będzie w niedzielę… wiem że się nie dowie nawet jeżeli kazdy z twoich chłopaków zaraz mi przetasuje wnętrzności i zostawi na koniec w białej, lepkiej kałuży - zamilkła, sapiąc cicho przez nos, a gdy się odezwała, to zrezygnowanym tonem - Nie zrobię mu tego. Chyba mi zależy. Tak sądzę… wszyscy mi tak mówią - skrzywiła się - Jemu też. Twoja brudna wywłoczka jest dennie sentymentalna, co nie zmienia faktu, że z lasek nie ma zamiaru rezygnować.

Olga w pierwszej chwili się nie odezwała. W zamian za to popatrzyła na profil kobiety w zajęczej masce oglądając ją uważnie jakby widziała ją pierwszy raz. - Sentymentalna, zakochana, brudna wywłoczka? - brew królowej lodu uniosła się do góry jakby nie dowierzała co właśnie usłyszała. - No to sprawa twoja i twojego sumienia. Bo tutaj takie zabawy mamy co weekend. Dyskrecja jak widzisz gwarantowana. Mnóstwo partnerów albo partnerek również. Teraz jest piątek i dość wcześnie jeszcze dlatego pusto. Ale gdybyś miała ochotę. Albo Betty. Albo któraś z tej twojej bandy brudnych, napalonych zdzir. To zapraszamy. Bo widać, że masz chcicę by zastąpić tą wywłokę na stole. - szefowa wróciła do obserwowania akcji na stole. A tam właśnie trzeci z kolegów dołączył do zabawy gdy kelnerka znów okazała się umiejętnością podzielności uwagi i swoimi rączkami i ustami dbała o nich obydwu jednocześnie.

- Zakochana? - saper udała zdziwienie i wzruszyła ramionami - Nie no, to kumpel z wojska i… - zamilkła, bo tym razem ten dowcip w ogóle jej nie bawił. Machnęła na to ręką dosłownie i symbolicznie - Dobra, może trochę - przyznała, po czym aż zrobiło się jej głupio, więc zmieniła temat - Dzięki, na pewno skorzystamy. Już widzę jak co najmniej dwie z tej zdegenerowanej bandy nieczystych ladacznic się tu odnajdują lepiej niż we własnym domu. Dziękuję Olu - popatrzyła tym razem ona na rozmówczynię - Za wszystko, nie tylko rewizję. - dodała i jakby wróciła jej energia. Zrobiła krok w bok, opadając na kolano tuż przed Rosjanką i w wyciągniętych dłoniach podała jej pejcz.
- Mogę ci jakoś… służyć?

- Wstań. Tak się nie bawię przy pracownikach. - Olga nawet nie sięgnęła po pejcz ani nie uczyniła żadnego podobnego gestu. - A z tymi ladacznicami przyjdź, przyjdź. Zapewne cię to zaskoczy ale zawsze tutaj jest niedobór kobiecego materiału więc każda która przyjdzie jest cenna. O dziwo więcej facetów przychodzi sobie beztrosko zamoczyć niż kobiet aby dać dupy równie beztrosko. - szefowa ochrony dała nieco kroka w bok bo plecy Antona zaczęły zasłaniać jej najciekawszą część widowiska. - Chyba zaraz dojdzie. Może podpowiesz im gdzie się mają spuszczać? Spójrz ile ta wywłoka ma ciekawych miejsc do wypełnienia. - gospodyni zwróciła się swobodnym tonem do Lamii obserwując z zaciekawieniem co się dzieje przy stole. No i Anton spurpurowiał i zasapał się jakby faktycznie był blisko punktu zero.

- Myślę, że twoi pracownicy teraz nie zauważają niczego poza hydrą - pokazała ruchem głowy za plecy, wstając na nogi. Szefowa musiała dbać o reputację, szkoda. Mogłaby się z tego zrobić całkiem niezła alternatywna scena. Wokół barmanki sytuacja tężała coraz mocniej i coraz więcej znaków wskazywało że zajeżdżana dziewczyna dochodzi do końca kary… może i lepiej, bo ledwo się poruszała wymordowana, zlana potem i płynami ustrojowymi.
- Anton… - saper zakradła się gorylowi za plecy i powiedziała mu do ucha - ładuj ją w kuper, wszyscy załadujcie i niech niczego nie uroni, inaczej wie co ją czeka - dokończyła, upewniając się że słyszeli ją wszyscy, łącznie z Crystal - Lepiej niech się wypnie.

- Oo… Dobre! - Antonowi pomysł się spodobał. Natychmiast zmienił adres ładowania i władował się w ten drug, sugerowany przez reżyser tej sceny. Pozostali panowie też zakrzyknęli z aprobatą na takie rozwiązanie.

- T-tak… t-tak, p-oproszę… - czarnulka też albo przejęta pogróżkami jakie brała na poważnie albo rzeczywiście w gruncie rzeczy kręciły ją takie zabawy jak od samego początku Olga o niej mówiła. W każdym razie ułożyła się wygodniej elegancko wypinając się zapraszajaco w stronę Antona. I ten z tego zaproszenia niezwłocznie skorzystał. I tak jak jego szefowa mówiła zbyt długo nie czekali. Jeszcze kilka sapnięć i chlupotu męskich bioder o kobiece pośladki i już dało się dostrzec jak znów zostawia w kobiecie swój perłowy ładunek. Sapał jeszcze chwilę, jeszcze trochę nim wyszedł z tego gościnnego kuperka na dobre. W podziękowaniu za dobrą gościnę chlasnął jeszcze mokre od potu pośladki aż został na nich czerwony ślad jego łapy.

- O tak, chodź tu dziwko! Zawsze chciałem zapiąć taką śliczną dupencję! - wysapał z entuzjazmem kolejny kandydat który zajął miejsce Antona. Władował się do środka i zaczął pompować ten kuperek. Pakował całkiem raźno pełen świeżych sił i entuzjazmu. Z nim i ostatnim kolegą poszło szybciej. Wszyscy już byli nieźle pobudzeni wcześniejszymi zabawami albo tak po prostu się wydawało gdy się obserwowało. Kolejno trzech ochroniarzy zostawiło swój ładunek w zgrabnym, kuperku czarnowłosej barmanki jęczącej na stole. A gdy skończył ostatni z nich wydawało się, że perłowa masa wycieka z niej z każdego otworu. Ale na to już czekał Anton który zdołał skądeś wytrzasnąć jakąś miskę i szklankę i podstawić to na blacie między udami czarnulki.

- C-co to? - wysapała zziajana kelnerka patrząc na puste naczynia i na pozostałych którzy patrzyli na nią jakby czegoś od niej oczekiwali. A dziewczyna nie miała najmniejszego pojęcia czego ale na pewno nie chciała ich zawieść ani rozczarować.

- Opuść dupsko - Mazzi poinstruowała co i jak, stojąc z boku i niby przypadkiem bawiąc się pejczem - Aż wyleci wszystko. Co do kropki. Przydasz się na coś, bo na razie leniwa kurew z ciebie, która tylko leży i daje się pompować - zacmokała z naganą. Skończyła, odczekała niedługą chwilę i już pomagała barmance zająć odpowiednią pozycję, traktując jej włosy równie łagodnie jak poprzednio.

- Dobrze. - Crystal ulegle zgodziła się tak samo jak za każdym poprzednim razem. Zwłaszcza, że szarpnięcie za włosy pomogło jej zająć odpowiednią pozycję. A Olga wraz z czwórką pracowników stali dookoła stołu oglądając szykujące się widowisko i sądząc po wyrazie twarzy wszystkim się ten zamysł bardzo podobał. Kelnerka zaś kucnęła nad podstawioną miską i zaczęła stękać gdy wypróżniała się ładunkiem pozostawionym tam przez trójkę ochroniarzy. Starała się bardzo mocno i miska powoli się zapełniała kleistą bielą. Aż w końcu po chwili sapnięć kelnerka spojrzała z obawą na stojącą obok Lamię.

- To już chyba wszystko. - powiedziała cicho nie wiedząc chyba czego się teraz powinna spodziewać.

Saper zabujała naczyniem, kierując je nad głowę barmanki i tam je zatrzymała z rozmysłem.
- Taka brudna zdzira na sam koniec chociaż zachowa porządek. - dodała zamyślonym głosem i parsknęła - Otwieraj dziób.

Crystal chyba tego się nie spodziewała. Bo zawahała się na chwilę. Ale tylko na chwilę. Niemo pokiwała głową, odchyliła głowę do tyłu i otworzyła usta aby przyjąć coś co już miała w sobie. Tylko z innej strony.

- O ja pierdolę ale dziwka… - mruknął któryś z ochroniarzy widząc coś co pewnie nie widywało się na co dzień nawet w tym klubie. Mimo wszystko na twarzach widzów malowała się mieszanina fascynacji, ciekawości, niedowierzania i czegoś jakby podziwu, że ta czarnowłosa naprawdę robi to wszystko i to zaledwie ze dwa kroki od nich. Naprawdę łykała i połykała glutowatą masę aż Lamia nie trzymała nad nią tylko obklejonej miski. Na koniec zamknęła swój pyszczek i przełknęła ostatnią porcję. I ciężko dysząc popatrzyła na Lamię i piątkę widzów nie wiedząc co stanie się dalej.

Dalej jednak Olga zarządziła odwrót męskiej części załogi, zostawiając na polu bitwy tylko je trzy... cztery, jeśli liczyć Betty, która z gracją jaśnie pani weszła do pokoju i klasnęła powoli w ręce raz, drugi... trzeci.

 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline