Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2019, 04:01   #6
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 6 - 2075.01.12 sb g. 19:50

Czas: 2075.01.12 sb g. 20:00
Obsada: Daug i Jonas, epizodycznie Mackenzie
Miejsce: zalane pomieszczenie obok botowni



- Rozejść się, rozejść! Nie ma tu nic do oglądania, nie róbcie zbiegowiska. Wracajcie do swoich zajęć, my się tym zajmiemy. - głos Jonasa zapanował nad kilkuosobową grupką która w ciągu paru chwil zbiegła się z różnych zakamarków bazy albo pytała przez komunikatory co się dzieje. Co prawda alarmy i ekrany mówiły co się dzieje no ale wiadomo, człowiek jakiś spokojniejszy jak uzyska potwierdzenie od drugiego człowieka niż bezosobowej maszyny.

A co się stało? No teraz już było wiadomo. Coś przebiło się przez poszycie jednego z pomieszczeń no i nastąpił przeciek. Nic fajnego, nic przyjemnego i przez mały bulaj w drzwiach widać było jak woda wypełnia pomieszczenie. Całkiem szybko. Stracili jedno z pomieszczeń. No ale komputery, procedury i grodzie bezpieczeństwa zadziałały jak trzeba więc nie było zagrożenia dla reszty bazy.

- Jonas ma rację, chłopaki sobie na pewno z tym poradzą. Chodźmy i nie przeszkadzajmy im. - Mac poparła Norwega nie chcąc ani go jątrzyć ani dyszeć mu w kark gdy będą główkować co dalej zrobić. Zresztą niezbyt im mogli pomóc to była inżynierska sprawa a reszta mogła im najwyżej w tym kibicować albo zająć się czym innym. No a mieli się czym zajmować. Na przykład Jamesem odciętym w botowni.

Norweg w tym czasie próbował oszacować straty. Ale słabo mu szło. Raz, że przez bulaj słabo coś było widać bo wewnątrz światła zgasły a dwa bulaj już zalewała woda. - Aurora daj mi coś z kamer. Cokolwiek. Nic tutaj nie widać. - powiedział do interkomu. A ten przeniósł głos do centrum łączności gdzie znów urzędowała Francuzka. Stał wsłuchując się w lodowaty kocioł bąblujący się ledwo kilka kroków od niego. Tylko za ścianą i śluzą. Słyszał też jak pracują pompy próbując odessać nadmiar wody. Pewnie tylko dlatego jeszcze woda całkowicie nie zalała pomieszczenia. Ale pompy nie dawały rady więc przebicie musiało być spore. W takim razie woda w końcu zaleje całkowicie te pomieszczenie. No chyba, że coś zrobią. Rozmyślania przerwały mu obrazy z kamer zewnętrznych i głos Aurory która je przesłała.

- Wewnątrz kamery nie działają. Komputery odcięły zasilanie. Z drugiej strony jest botownia a tam gdzie jesteś to sam widzisz. Ale mam obraz z zewnątrz. To sam zobacz jak to wygląda. - dziewczyna powiedziała szybko i zdecydowanie gdy mówiła o tym na czym się znała. I rzeczywiście Knudsen widział coś na zewnątrz. Tylko sam nie miał pojęcia na co właściwie patrzy. Rozpoznawał fragment bazy i w tym uszkodzonego modułu. No ale przez ten cały chaos w wodzie buszowały tumany ciemnych osadów skutecznie zasłaniających miejsce zdarzenia jak najlepsza zasłona dymna.





- To na czym stoimy? - za sobą usłyszał głos Kanadyjczyka. No i dudniące kroki pancernego skafandra jaki ten poszedł ubrać i właśnie wraca.

- Nie wiem. Mamy przeciek. Już z połowę pomieszczenia zalała woda. Wewnątrz kamery nie działają bo nie ma zasilania. A na zewnątrz działają ale jest taka chmura, że też nic nie widać. Zresztą sam zobacz. - Norweg odsunął się aby pancerne cielsko skafandra mogło zatrzymać się i nachylić nad panelem. Te skafandry nawet w wodzie wydawały się niezdarne ale bez niej poruszały się karykaturalnie jak jakaś parodia ruchów człowieka. Doug oglądał chwilę to co Aurora znalazła na kilku najbliższych zewnętrznych kamerach. No ale Jonas miał rację, nie było właściwie co oglądać.

- Jak myślisz, co to mogło być? - Kanadyjczyk zostawił te mało użyteczne ekrany i machnął ręką. Tak odruchowo i dosłownie co czujniki skafandra przełożyły na machnięcie ciężkimi manipulatorami jakie ADS miał zamiast dłoni. Podszedł do zewnętrznych drzwi śluzy między pomieszczeniami.

- Trudno powiedzieć. Może coś spadło z góry. A może wstrząs spowodował pękniecie jakiegoś słabszego miejsca. Spróbuj się rozejrzeć i znaleźć przeciek. Powiedz jak to wygląda. Może da się coś zrobić to się go zatka i odpompuje wodę. A jak nie no to nie. - Norweg nie lubił się przyznawać do niewiedzy no ale obecnie potrzebował danych aby coś zdiagnozować i zaordynować. A tych danych jak na razie mógł mu zapewnić tylko ich nurek jaki właśnie stał w stroju blaszanego drwala tuż obok niego.

- No to idę. - Doug złapał manipulatorami pokrętło drzwi i odkręcił je bez większego wysiłku. - Módl się żebym nie utknął bo będzie kicha. - rzekł z uśmiechem do asystującego mu inżyniera gdy schylał się aby zmieścić się w śluzie. Śluzy i kombinezony miały być ze sobą kompatybilne. No i niby były. Ale to były właśnie wąskie kichy dla kogoś w ciężkim skafandrze. Trudno było się obrócić i wydawało się, że znalazł się w za ciasnej szafie, wszędzie była jakaś ściana, sufit czy podłoga.

- Idź, zamknę za tobą. - Knudsen machnął do niego ręką i zamknął za nim drzwi zdając sobie sprawę jak trudno się w takim kombinezonie odwrócić aby to zrobić. A potem podreptać w miejscu jeszcze raz aby otworzyć kolejne. Metal szczęknął o metal, zgrzytnęły rygle i światełka pokazywały pełną szczelność małego pomieszczenia. - Czysto! Możesz działać! - mimowolnie podniósł głos jakby trzeba było krzyczeć do kogoś za normalnymi drzwiami czy ścianą. Chociaż przecież mieli komunikatory.

- Dzięki. No to uwaga to mały krok dla ludzkości… czy jakoś tak… - Daug pozwolił sobie na mały żarcik gdy otwierał drugie drzwi śluzy. Ledwo rygle szczęknęły gdy do śluzy wdarła się woda. Mimo skafandra czuł jej napór i siłę. Ale poczekał aż wyrówna poziom z resztą pomieszczenia co stało się właściwie w mgnieniu oka. Włączył reflektory skafandra i zaczął oświetlać zalane pomieszczenie. Co mogło to pływało jak jakieś puste pojemniki, co mogło to wystawało z wody jak regały i szafki no a reszta była już pod powierzchnią kotłującej się wody. A samej woda już sięgała kombinezonowi do piersi. Niedługo pewnie woda całkiem zaleje to pomieszczenie.

- I jak to wygląda? Widzisz przeciek? - w słuchawce nurek usłyszał pytanie Norwega który był ledwo kilka kroków dalej no ale po tej suchej części bazy.

- Ciemność widzę. - Kanadyjczyk odparł po chwili zwłoki jaką potrzebował na rozejrzenie się po jeszcze widocznej nad wodą części czarnej wody. No woda wlewała się w takim tempie, że raczej nie dałoby się przegapić takiego otworu. Ale nic takiego nie widział.

- Nie ma? To pewnie jest pod powierzchnią wody. Obejdź wszystkie ściany. - Knudsen poradził swojemu koledze. No to już coś się wyjaśniło. Przeciek widocznie był pod wodą. Chociaż nadal nie było wiadomo jaki i gdzie a bez tego trudno było coś szacować i planować.

- Dobra, dobra. - Doug po cichu zgrzytnął zębami. Jon słusznie mu radził i chciał dobrze. No ale do cholery, przecież Baker nie był nurkiem od wczoraj nie? Ruszył w stronę najbliższej ściany. - Au! - syknął i zachwiał się gdy wpadł na coś co było pod wodą i zachwiał się. - Cholera! - warknął gdy walczył o zachowanie pionu.

- Co się stało? - Jonas zapytał czujny i lekko zaniepokojony. Przez bulaj już właściwie nic nie widział to zostało mu tylko słuchowisko od tego co się dzieje po drugiej stronie śluzy. Ale i tak gapił się w ten bulaj bo co mógł robić innego? Czuł się bezradny i sfrustrowany swoją mizerną użytecznością. Musiał czekać na wieści od człowieka wewnątrz skafandra i dopiero wtedy mógł coś zacząć działać. Zastanawiał się czy samemu też nie ubrać skafandra i tam wejść i rozejrzeć się na miejscu.

- Nic. Wpadłem na coś. Chyba jakiś stół. - burknął z niechęcią Doug. Właściwie to chyba wszedł w najgorszym momencie. Gdyby wody było mniej to widziałby co z niej wystaje i mógłby omijać te pszeszkody. Gdyby było więcej to pracowałby swobodnie jak pod wodą. A tak to miał tej wody już prawie po dolną krawędź hełmu ale jeszcze nie na tyle by widzieć co się dzieje pod wodą. A światło reflektorów chociaż ładnie oświetlało wolną od wody przestrzeń to odbijało się od mętnej od mułu wody przez co nie widział kompletnie co jest pod powierzchnią. No i wpadał teraz na te wszystkie stoły i szafki pod spodem. A pewnie co nie było przyśrubowane na stałe to woda pewnie i tak przesunęła gdy się tu wdarła. To nawet na pamięć trudno było się poruszać po znajomym pomieszczeniu.

- Zanurzam się. Nic nie widzę na powierzchni. - w końcu Kanadyjczyk się zdecydował pochylić. Nie było to zbyt wygodne w tym pancerzu no ale nie miał wyjścia. Przeciek musiał być gdzieś pod wodą. Ostrzegł jednak Norwega aby ten nie niepokoił się gdyby światła skafandra zniknęły mu z oczu.

- Dobra, przyjąłem. - Jonas przyjął wiadomość spokojnie. W końcu i tak mu zostawało właściwie czekać na wynik oględzin tego pomieszczenia za ścianą.

- Cholera, woda jest mętna. Uderzenie musiało wzbić muł. Wlewa się razem z wodą. Pracuję prawie po omacku. W tych warunkach to znajdę tą dziurę jak w nią wpadnę. - brodacz próbował zachować pogodę ducha ale warunki pracy były bardzo złe. Zastanawiał się czy lepiej nie dać sobie z tym spokój i dać wodzie zalać pomieszczenie i pozwolić się ustać to by warunki były klarowniejsze i lepiej by się pracowało. Ale obszedł już jedną ścianę i drugą no i trzecią ale nic nie znalazł. Właśnie kończył sprawdzać ostatnią gdy znów zdawało mu się, że coś otarło się o pancerz. Coś tu pływa? Tych otarć w zagraconym pomieszczeniu było całkiem sporo. Woda przewalała pod wodą lżejsze rzeczy, może nawet wwaliła coś z zewnątrz to się szurało wszystko w tym kotle czarownic. No i część z tego wszystkiego trafiała w ASD albo ASD zderzał się z tymi podwodnymi gruchotami. Trochę denerwujące. Jakby co chwila ktoś stukał albo drapał po skafandrze. Co dawało wrażenie jakby ktoś niewidzialny stał tuż za plecami nurka. A w tej mętnej wodzie no nie było to niemożliwe. Chociaż na pewno głupie i irracjonalne.

- Chyba coś czuję. Chyba jakiś nurt. - Bakerowi wydawało się, że poczuł na nogach jakby podwodny strumień. Czyżby znalazł się w pobliżu źródła przecieku? Postąpił krok i kolejny i był już pewny, że jest na dobrym tropie.

- Dobrze, bądź ostrożny. Staraj się ocenić rozmiar. - Jonas machinalnie przytaknął głową chociaż ten wewnątrz zalanego pomieszczenia nie mógł tego zobaczyć. I nagle usłyszał płynące z głośnika okrzyki zaskoczenia i strachu. - Doug! Co tam się dzieje?! - krzyknął zaniepokojony w głośnik.

- Niee… nic… znalazłem przeciek. Właściwie on znalazł mnie. Naprawdę wpadłem do dziury. Chyba coś tu się wbiło i przebiło poszycie. I… ej… no co jest? - Doug skarcił siebie za ten moment paniki gdy grunt nagle uciekł mu spod nóg i ciężki skafander przewalił się bezwładnie na zatopioną podłogę. Leciał i leciał w tej gęstej zupie łatwo było stracić orientację. Nie widział nawet końcówek swoich ramion więc w końcu po prostu opadł na sam spód i wtedy się zorientował, że jest na dole. No i znalazł przeciek. Widział jak woda tutaj buzuje a jeszcze swoje dorzucały pompy które przy ścianach zasysały co się dało do środka. Ale poczuł coś. Na bucie i nodze. Zaplątał się o coś?

- Co tam się dzieje Doug? - Jonas zmarszczył brwi przeklinając znowu swoją niewiedzę. Musiał polegać na komunikatach Kanadyjczyka. A wydawało się, że chociaż znalazł przeciek to… no właśnie co?

- Chyba się zaplątałem. Nogi w czymś mi uwięzły. Zaraz wstanę. - wysapał nurek próbując się wyplątać z… Co tam było? Jakieś kable? Wodorosty? Cholera wie. Nie mógł aż tak się odwrócić by spojrzeć na swoje buty a w tak mętnej wodzie nawet gdyby mu się udało to i tak by nic nie dostrzegł. Ale jakieś dziwne były te kable. Wydawało mu się, że się ruszają. Pewnie to przez ten prąd wodny co nimi poruszał. Chyba tak. Niestety skafander ADS do takich precyzyjnych ewolucji słabo się nadawał nawet dla doświadczonego nurka.

- Ej! Kurwa! Tu coś jest! Cholera to się rusza! - Jonas przed zamkniętymi drzwiami śluzy słuchał sapań i stękania nurka który próbował ledwo kilkanaście kroków dalej a w tak bardzo innym świecie. W świecie wiecznego mroku, zimna i olbrzymiego ciśnienia przed którym chroniły go tylko te drzwi i ściany. No albo skafander ADS jak Douga. Ale w pewnym momencie Baker zaczął krzyczeć z wyraźnym zdenerwowaniem. Coś tam się rusza? O czym on mówił?

- Spokojnie Doug, sprecyzuj co tam jest. - poradził mu próbując jednocześnie uspokoić zdenerwowanego nurka. Ale brzmiało to dość niepokojąco. Co mogło tak zdenerwować tak doświadczonego nurka jak Baker?

- Kurwa sam sprecyzuj! Tu coś jest! Nie widzę nawet własnych rąk! Coś mnie atakuje! Cholera chyba mnie ściąga na dół do dziury! - Doug był już przestraszony nie na żarty. Próbował sięgnąć ramieniem aby odgonić to coś co tu chyba pływało. Cholera nawet jak to jakieś kable to chciał cholerstwo złapać i przyciągnąć do szyby hełmu aby się upewnić, że to tylko kable. Bo cholera co innego?! Cholera co mogła atakować taki pancerny kloc jak ADS?!

- Spokojnie Doug, nie panikuj. Spróbuj wstać. Tam na pewno nie ma nic co może przebić kombinezon po prostu wstań. - Norweg czuł się dziwnie w roli jaką chyba zwykle Mac do niego samego przemawiała. Ale też czuł niepokój. Co tam się działo?! Sam nic nie widział. Miał ochotę powiedzieć, że pewnie prąd ściąga Douglasa do dziury no ale woda przez dziurę powinna wpływać a nie wypływać. Coś go poruszało? ADS? Przecież to ważyło z Dougiem z pół tony. Pewnie się zaplątał i tylko mu się tak zdawało w tych ciemnościach. Tak, na pewno, tak to było najbardziej racjonalne wyjaśnienie. Ale słyszalna w głośnikach szarpanina i krzyki nurka szarpały nerwy.



Czas: 2075.01.12 sb g. 20:00
Obsada: James, Augusto, Taras, Mackenzie, Lisa i głośnikowo Aurora.
Miejsce: biuro obok botowni



- Spokojnie James, bez nerwów, zaraz coś wymyślimy. - z głośnika doleciał do geologa kojący, budzący zaufanie głos Mac. Dawał nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Wbrew temu co się tutaj działo. A nie działo się dobrze.

- Jestem spokojny jak tylko mogę. Tylko wiesz, stoję sobie w pomieszczeniu gdzie zgłoszono alarm o skażeniu biologicznym. - blondyn starał się, naprawdę starał się zachować spokój. Ale odkąd w głośnikach gruchnęło ostrzeżenie o skażeniu no wciąż był w stanie tuż przedzawałowym. Jak to kurwa skażenie biologiczne!? Jak on był w środku?! Jakaś pieprzona pomyłka, ten cholerny komp musiał coś skrewić! No ale za ścianą już reszta zespołu była i główkowała co dalej zrobić. No lepiej by szybko coś wygłówkowali.

- Oczywiście James. Dam ci teraz Augusto dobrze? Ja muszę pogadać z Lisą. Nie bój się nie zostawimy cię samego. - pani psycholog ustąpiła miejsca przy głośniku włoskiemu oceanologowi. Uśmiechnęli się do siebie gdy się mijali i Amerykanka przeszła do sąsiedniego pomieszczenia aby się naradzić co dalej zrobić a Włoch zajął jej miejsce. Wiedziała, że nie mogli zostawić Jamesa samego ze swoimi strachami bo mógłby zrobić jakieś głupstwo w tak stresowej sytuacji.

- No cześć stary. Trochę kaszana co? - Włoch nie czuł się za dobrze w roli negocjatora jaką wepchnęła mu Mac i reszta. ~ To ona jest psychologiem, ona powinna z nim gadać. ~ zżymał się w duchu. No ale rozumiał, że była taka potrzeba chwili. Ci od biologii i zdrowia musieli wymyślić jak wyciągnąć ich geologa no a on miał zapewnić mu głosowe towarzystwo i wsparcie. Szczerze mówiąc to kiepsko to widział. I siebie jako negocjatora i narwanego geologa jako ofiarę skażenia. Marnie oceniał szanse ich obu. Dobrze, że sam był po właściwej stronie śluzy. A co tu wymyślić? No wszystkie rozwiązania znali wszyscy. Dziwił się, że James i tak jakoś dzielnie się trzyma. Pewnie wierzył, że jakoś mimo wszystko go uratują.

- No cześć Augusto. No trochę kaszana. - przyznał Amerykanin i jęknął w duchu. Że też ze wszystkich z załogi trafił mu się ten smutas do pogawędek. Ale właściwie i tak cieszył się, że ktoś tam jest. Jakiś żywy człowiek a nie same, bezduszne komputery.

- Jakie mamy opcje? - Mac w tym czasie usiadła przy stole spoglądając na ich małe grono. Poza nią siedzieli tu tylko Taras jako spec od podwodnych konstrukcji i materiałów no i Lisa jako drugi lekarz i spec od biologii. Czyli też i od skażeń biologicznych. Doug i Jonas próbowali coś zrobić z tym przeciekiem za botownią a Aurora pełniła dyżur w centrum łączności. Ją mogli chociaż włączyć do telekonferencji.

- Komputer wykrył skażenie biologiczne krótko po tym wstrząsie. Nie wiemy czy to przypadek czy jakiś skutek uboczny. Więc komputer odciął skażone pomieszczenie i zamknął James’a w środku. - Rosjanin pogładził swojego wąsa i wolną ręką wskazał na dane wyświetlane na ekranie jakie przesłała im Francuzka.

- Nie wiemy co jest źródłem zakażenia. Może coś przedostało się od tego tąpnięcia. Albo “dwójka” coś przywlokła. Nie miałam jeszcze czasu przyjrzeć się wskazaniom czujników ani szansy aby zbadać próbkę. A te dane z czujników są jakieś dziwne. Dlatego jeszcze niezbyt wiem z czym mamy do czynienia. - Niemka zajęła się swoją specjalnością czyli samym skażeniem. Oczywiście miała doświadczenie z badaniem próbek no ale w tej chwili nie miała żadnej próbki do zbadania. Wszystko co było zostało w odciętej botowni. A to co zdołała przejrzeć z czujników było zbyt skomplikowane i sprzeczne by to tak na szybko oszacować. Zresztą czujniki reagowały na to co komputery miały w pamięci i podawały zbliżone rozpoznanie. Było to dobre dla laików ale niekoniecznie satysfakcjonowało prawdziwego lekarza, biologa i naukowca.

- Aurora mówi, że botownia zachowała szczelność. Więc to co tam jest nie przedostanie się do nas. No ale jakoś musimy wyciągnąć James’a. Jakie mamy opcje? - lekarka streściłą czego sie dowiedziała od Auri i popatrzyła na dwójkę rozmówców. Ci popatrzyli po sobie trochę zakłopotani i w końcu po chwili ciężkiego milczenia odezwał się Gorbunov.

- Według procedur powinniśmy przeprowadzić procedurę dekontaminacji. No ale James raczej tego by nie przeżył. - przyznał niechętnie to co wiedzieli wszyscy, łącznie z zamkniętym w skażonym pomieszczeniu geologiem. A o czym aż trudno było myśleć. No to było dla reszty baz i załogi najbezpieczniejsze wyjście. Odkazić całe pomieszczenie. Gdzie promieniowanie uv, trujące chemikalia powinny zabić i wypalić wszystko co żyje. Jednak z Jamesem włącznie. Musiałby zginąć aby reszta z nich była bezpieczna. Czy byli gotowi na takie rozwiązanie?

- A coś innego? - Mac na razie wolała nie rozważać tego wariantu. Pokręciła głową i czekała aż te łebskie głowy wpadną na jakiś genialny pomysł.

- Mogę obejść zabezpieczenia i przejść na sterowanie ręczne. Wtedy będzie można otworzyć grodzie. Ale to nic nie robi z samym zakażeniem. - z ekranu swoją propozycję jako pierwsza rzuciła Aurora. No tak. To by pozwoliło zabrać stamtąd James’a. No a potem można by odkazić puste pomieszczenie. Ale jeśli James już jest nośnikiem jakiegoś zjadliwego syfu? Wtedy zaraza może wraz z nim roznieść się po reszcie bazy. Dlatego Francuzka rzuciła tym pomysłem bez zbytniego zaangażowania i przekonania.

- Można by wejść w kombinezonach, ubrać go w kombinezon i zabrać do izolatki. W śluzie byśmy przeszli dekontaminację. - Lisa rzuciła swój pomysł. No niby powinno się udać. Wejść, ubrać James’a w kombinezon i przejść do śluzy. Tam przejść procedurę odkażania i wyjść w korytarzu. James na wszelki wypadek nie zdejmowałby swojego kombinezonu aż do izolatki. Tylko czy to zadziała? Procedura odkażania była dość standardowa, przecież nie mieli tutaj żadnej broni biologicznej. Czy to wystarczy na to coś co uruchomiło czujniki? Bez badań tego nie wiedziała. - Moglibyśmy poczekać aż zrobię badania. Ale czekanie zwiększa ryzyko, że James też to złapie. Jeśli już tego nie ma. Nie wiemy jak to się przenosi, drogą kropelkową, przez powietrze, dotyk, krew czy jeszcze inaczej. Bez badań nie będziemy tego wiedzieć. - westchnęła biolog przyznając się do tych dwóch sprzecznych ze sobą biegunów.

- A może niech popłynie dołem? - Taras niespodziewanie zwrócił się z własnym pomysłem. Obie kobiety popatrzyły na niego ze spojrzeniami sugerującymi aby jakoś wyjaśnił swój pomysł. - Śluza na zewnątrz działa. Można wziąć ADS i zabrać drugi dla James’a. On go ubierze i znów wyjdziemy na zewnątrz do śluzy głównej. On sam będzie wewnątrz ADS więc chyba mógłby cało wrócić do nas nie? - Rosjanin jako konstruktor i podwodny architekt myślał innymi kategoriami niż lekarze i biolodzy. Więc i dostrzegł inną drogę ewakuacji zagrożonego geologa. Cała trójka popatrzyła na siebie. No mieli jakieś opcje i musieli się na którąś zdecydować i to dość szybko.


----




Wątek 1



Co atakuje nurka?



Macka - do środka wpełzła macka czegoś większego. Złapała Douga i próbuje go wywlec na zewnątrz. Rzut na k10. 1 udaje się Dougowi oderwać kawałek macki i przynieść do zbadania. 2-6 wyzwolenie się z uchwytu i bezpieczny powrót do śluzy. 7-9 nurek zostaje wyszarpany na zewnątrz. 10 zostaje rozerwany skafander i Doug ginie.

Mała ryba - coś wielkości szczupaka. Z powodu dość małych rozmiarów trudne do trafienia lub złapania. Ma jednak na tyle mozne zęby by uszkodzić a nawet przerwać wrażliwsze części ADS. W zamieszaniu Dougowi wydaje się, że coś go ściąga. Rzut k10. 1-ka oznacza schwytanie jej żywego stworzenia. 2-3 to trafienie ryby i przegonienie jej na zewnątrz. Na 4-6 oznacza odpędzenie ryby od nurka ale dalej pływa gdzieś w pomieszczeniu. 7-9 w zamieszaniu skafander ulega rozdarciu ale jeszcze uda się Dougowi wrócić na czas do śluzy. Na 10 nie uda mu się i nurek ginie.

Potwór - do środka próbuje się dostać jakaś morska poczwara o gabarytach zbliżonych do nurka w ADS. Pochwyciła Douga biorąc go za posiłek lub konkurenta. Rzut k10. 1 Dougowi udaje mu się oderwać jakąś część ciała do zbadania. 2-4 oznacza, że Doug wyzwolił się z uchwytu i przegonił stwora na zewnątrz. 5-7 zostaje nurek wyrzucony na zewnątrz. 8-9 skafander ulega uszkodzeniu ale udaje mu się oderwać od potwora i wrócić do śluzy. Na 10 potwór miażdży lub rozrywa skafander i nurek ginie.

Węgorz - spory węgorz elektryczny wpłynął do środka. Wabi go elektryka więc zainteresował się naładowanym elektryką i elektroniką skafandrem ADS. Żmijowate coś próbuje dostać się do środka pancerza przy okazji działając jak EMP. Rzut k10. 1 Dougowi udaje się schwytać stwora. 2-3 nurkowi udaje się przegonić stworzenie na zewnątrz. 4-6 Kanadyjczyk jedynie odgania stwora od siebie ale dalej gdzieś pływa w pomieszczeniu. 7-9 stwór powoduje paraliż ADS. Ciężki skafander nieruchomieje i opada na podłogę z uwięzionym w nim nurkiem. 10 impuls był zbyt silny i zabija nurka.



Wątek 2



Co zrobić ze skażeniem w botowni?


Czekać na badania - można poczekać aż Lisa zbada dane przesyłane z komputera. To powinno rozjaśnić sytuację z czym ma się do czynienia ale zwiększa szansę, że James zostanie zakażony nieznanym patogenem.

Pełna dekontaminacja botowni - standardowa procedura do odkażania w takich wypadkach. Promieniowanie uv, temperatura i gaz powinny zabić większość szkodliwych mikrobów. Ale zabije też James’a. Nie jest do końca pewne czy zabije ten nowy patogen. Możliwe, że jakieś formy przetrwalnikowe przetrwają tą procedurę.

Podwodna eskapada - dwie osoby mogą ubrać ADS i wziąć trzeci dla Jamesa. Mogą przejść się na zewnątrz bazy i wejść przez bramę jaką zwykle używają boty. Nie wiadomo czy w obecnych warunkach wychodzenie na zewnątrz jest bezpieczne. Gdyby się udało można by wrócić z Jamesem do środka bazy a potem odkazić już pustą botownię.

Wejść w skafandrach - jedna lub dwie osoby mogą ubrać skafandry antyskażeniowe i wejść do botowni. James ubrałby się w przyniesiony kombinezon antyskażeniowy a następnie wszyscy wróciliby do śluzy poddając się tam procedurze odkażania. Nie jest do końca pewne czy procedura wystarczy aby zlikwidować nowy patogen więc jest ryzyko przeniesienia skażenia na skafandrach lub członkach załogi jacy wrócą z botowni.


---


- Termin do głosowania do końca niedzieli (do północy VII.28).
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 29-07-2019 o 01:22.
Pipboy79 jest offline