Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2019, 13:09   #82
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Karl był nieco rozczarowany.
Nie pogodą, bo przecież można się było spodziewać, iż skoro pada, to tak szybko nie przestanie i na to rady nie było. Deszcz mógł padać i tydzień - czy to znaczyło, że mieli siedzieć i czekać na zmiłowanie? Na dodatek w warunkach niezbyt komfortowych, skoro "Ogr" nie potrafił zapewnić miejsca do spania nawet w stajni? W stajni, gdzie z pewnością byłoby przyjemniej, niż na wspólnej sali, gdzie jedyne miejsce, gdzie można było się przespać znajdowało się pod stołem.
Lepiej było ruszyć dalej i spróbować dotrzeć do następnej gospody.
Karl zawiódł się na "Ogrze", ale też zawiódł się na Gabrielle, która - jak się okazało - wolała mile spędzać czas z jakąś hrabiną, niż włóczyć się po górach w poszukiwaniu Bastionu.
Kto zresztą mógł wiedzieć, co się roiło w jej głowie... A nuż od początku planowała wykorzystanie wyprawy poszukiwawczej do własnych celów, z Bastionem w najmniejszym nawet stopniu nie związanym.
A hrabina von Osten?
Nic to nazwisko Karlowi nie mówiło. Hrabiów co prawda nie było 'jak mrówków', ale heraldyką Karl się jakoś nie pasjonował, a i jego ojciec uznawał, że lepiej jest, gdy młodzieniec umie mieczem machnąć czy do przeciwnika strzelić, niż wyrecytować długą listę rodów i wzajemnych między nimi powiązań. Zanudzenie przeciwnika na śmierć rzadko było skutecznym sposobem rozwiązania konfliktu.

* * *


Deszcz w końcu ustał, najwyraźniej znudzony niewrażliwością lub uporem podróżników, lecz sytuacji na drodze to nie poprawiło - błoto i kałuże zdecydowanie nie ułatwiały podróży i gdy w końcu jeden z woźniców rzucił ponurym przypuszczeniem, Karl był w stanie się z nim zgodzić.
Podróżowanie w ciemności, pełną niemiłych niespodzianek drogą, mogło się źle skończyć. Lepiej było rozbić obóz w pierwszym lepszym miejscu, niż ryzykować.
Oczywiście można było skorzystać z muła i ruszyć na poszukiwanie gospody, która mogła wszak znajdować się za najbliższym zakrętem, ale równie dobrze mogła się znajdować dużo, dużo dalej.

- Zatrzymamy się w tych ruinach - powiedział. - Jest dosyć jasno, byśmy sobie znaleźli jakiś mniej zniszczony kawałek zabudowań. A nuż znajdziemy jakiś kawałek dachu, który jeszcze się jakoś trzyma. Rozpalimy ognisko. Każde drzewo w środku jest suche, więc damy sobie radę.
- Dieter, ze mną!
- dodał.

Ruszył w kierunku ruin by sprawdzić, czy wozy dotrą tam bez problemu. I czy da się tam zrobić jakieś obozowisko.

Idąc w stronę tego, co niegdyś było (zapewne) wspaniałym budynkiem, Karl usiłował dopasować to, co widział, do tego, co wcześniej (i przed chwilą) słyszał.
Kiedyś mu opowiadano o szlacheckim dworze, który stanął w płomieniach podczas rodzinnej, krwawej waśni... Jednak ruiny były - jego zdaniem przynajmniej - nieco zbyt duże jak na dworskie zabudowania. Nie wyglądały też na resztki zamku, w którym - zdaniem Dietera - straszył duch ostatniego właściciela.
W klątwę i grom z jasnego nieba (zdanie jednego z woźniców) też Karl nie bardzo wierzył. Już prędzej rację miał drugi z woźniców, twierdzący iż są to ruiny świątyni czy klasztoru, który spłonął ładnych parę lat temu.
Podobne zdanie miał też i Manfred, który w "Ogrze" słyszał plotkę o klasztorze. A raczej o tym, co z niego pozostało po pożarze.
A że zazwyczaj zabudowania klasztorne miały wiele pomieszczeń, to Karl miał nadzieję, że coś tam ocalało i że to coś zapewni im jakieś schronienie.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 28-07-2019 o 17:20.
Kerm jest offline