Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2019, 01:12   #105
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
- Dziękuję... Już nie trzeba - duchowny delikatnie ujął dłoń dziewczyny i ściągnął ją ze swojego czoła. Ulga była natychmiastowa, bo upały nie odpuszczały i w mieszkaniu Bojana było ciepło.
Dziewczyna pokiwała głową i podsunęła mu popcorn. Nigdy w życiu nie pożywiłby się wcześniej takim śniadaniem. Teraz jednak jego dłoń samoistnie ruszyła ku misce nabierając garść chrupków, które łapczywie zjadł. Podsunęła mu również butelkę coca coli. Idealnie schłodzoną. Ale tym razem się powstrzymał.
- Nieee... raczej pójdę po wodę...
Wstał z kanapy i przeciągnąwszy się stwierdził... że prawie nic go nie boli. Może poza dłonią, która dziwnie ścierpła. Jakby coś w niej zaciskał podczas snu.
Ruszył do kuchni i nalał sobie do kubka kranówki. Smakowała dobrze i cała jednym haustem spłynęła mu do gardła. Nalał więc jeszcze jeden kubek i zrobił to samo. Po czym odetchnął z ulgą zastygając w bezruchu. Dopiero po chwili zabrał się za śniadanie. Zjadł dwa jogurty bogato obsypane płatkami, a dopiwszy kolejnym kubkiem wody, spróbował poukładać sobie w głowie wszystko co pamiętał. Język jednak prześlizgujący się po zębach ze śliskim nalotem niemycia wzbudził w nim dreszcz obrzydzenia. Natychmiast więc skierował się do łazienki. A skoro już się w niej znalazł, zrzucił sutannę i bieliznę i stanął przed lustrem. Cały pokryty był bandażami przesiąkniętymi brunatną już krwią. Ostrożnie zerwał jeden z mniejszych zdając sobie sprawę z zaskoczeniem, że rany pod spodem goją się bardzo dobrze. Wręcz nienormalnie dobrze. Zerwał kolejny i kolejny i kolejny... W końcu stał przed lustrem zupełnie nagi. I dobry Panie... nie wyglądał jak ktoś kto dzień wcześniej stał nad grobem.
Wszedł do wanny i wziął szybki prysznic, po czym umył zęby szczoteczką Bojana. Przyjaciel nie miałby za złe.
Zapach kawy nie był taki jaki towarzyszył tej którą przygotowywał tato. Był wręcz obrzydliwy, bo Bojan pił czarną fusiastą, albo rozpuszczałkę. Ale budził przyjemne skojarzenia wielu wspólnych wieczorów, nocy i poranków. Duchowny więc niemal zapomniał na chwilę, że to nie jest jedna z tych sytuacji. I że w ciągu ostatnich dni zginęły tysiące ludzi, a dookoła zapanował niemal biblijny koniec świata. Owinął się szlafrokiem i wyszedł z łazienki.

- Wyślę z twojego komputera maila do mojego brata, że nic mi nie jest. Może wie coś od taty co się dzieje... - Ubranie Bojana na Dominiku wyglądało raczej komicznie. Matematyk nosił co najmniej dwa rozmiary więcej. Ale po upchaniu musiało dać radę. O koloratce nie zapomniał.
Przedyskutowali z grubsza możliwości na temat tego co dzieje się z ludźmi, oraz zamieszanie w to wszystko rządu, ale doszli do wspólnych wniosków, że nie mają pojęcia o niczym.
Kibic i Elsa zdawali się pochłonięci telewizją, dzięki której nie musieli pamiętać o tym co się działo, a Vanilla… cóż. Nadal spała.
- I do ojca Wacława z kurii. A w oczekiwaniu na odpowiedź, możesz opowiedzieć co stało się wczoraj… Straciłem przytomność… Ten silny człowiek uciekł. A potem ktoś się pojawił. Jakaś kobieta… Widziałeś ją?
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline